Menu
Gildia Pióra na Patronite

Kino objazdowe

Paweł L.

Paweł L.

W każdej miejscowości, w której mieszkaliśmy, nie było szkoły. Mieszkając w Białej, uczęszczaliśmy do szkoły podstawowej w Świerznie (tam również przyjąłem I Komunię Świętą) — klasa druga i część trzeciej — oraz do szkoły podstawowej w Przytocku — część klasy trzeciej. Ostatnie trzy miesiące klasy trzeciej kończyłem w Żydowie, mieszkając już w Gołogórze.

Nie dość, że szkoły brak, to i innych lokali rozrywkowych również.

Miejscowość, gdzie znajdowała się główna siedziba i biura PGR-u Biała, nazywa się Świerzenko. Jak łatwo się domyślić, Świerzenko jest położone blisko Świerzna.

Świerzno to szkoła i kościół, a Świerzenko to rozrywka. Dojechać do Świerzenka, rzecz jasna, najczęściej nie było jak. Mało kto posiadał auto, a autobusów już wtedy kursowało bardzo mało albo na bilet nie było. Tak więc najczęściej podróż do Świerzenka, aby trochę rozrywki łyknąć, odbywała się nóżkami, czyli piechotą.

Pewnego wspaniałego weekendu cała paczka, w składzie: Maciongowie, Lewińskie i Piotr Siatkowski, wybrała się do kina wiejskiego, właśnie do Świerzenka.

Sami, bez dorosłych, gdyż wtedy to ulice łączące wsie nie były tak eksploatowane przez samochody jak dziś, bo wiadomo, że aut było mniej niż teraz. Można zaobserwować dziś w miastach, przy blokowiskach, małe parkingi.

Wtedy nikt nie zdawał sobie sprawy, że będą potrzebne większe parkingi. Teraz bardzo mało rodzin nie posiada auta.

Tak, jak wspomniałem: aut na drodze mało, tak więc nasi rodzice mogli nas samych wysłać na wędrówkę do kina, które akurat zawitało do Świerzenka.

Byliśmy bardzo szczęśliwi, że mogliśmy wtedy skorzystać z okazji i obejrzeć wspaniały film pod tytułem „Akademia pana Kleksa” — z Piotrem Fronczewskim w roli głównej. Każdy z nas chciał wtedy zapisać się do akademii, którą zarządzał czarodziej Ambroży Kleks.

Objazdowe kino Polonia. Tak prawdopodobnie nazywało się owe zjawisko.

Seans i my — podekscytowani, że uczestniczymy w takim wydarzeniu.

Po seansie sami ciemnym wieczorem wracaliśmy do domów. Zaznaczę — sami. Bez dorosłego, bez telefonu. Tyle niebezpieczeństw… brrrrr…

3668 wyświetleń
63 teksty
3 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!