Menu
Gildia Pióra na Patronite

Bieszczady.

fyrfle

fyrfle

W Bieszczady nie pojechaliśmy dla bieszczadzkich aniołów. Nie pojechaliśmy też dla spróchniałych lub nie kapliczek. Także nie dla legendarnych połonin, ani też dla równie legendarnych zakapiorów. Też nie dla ich ogólnej legendy. Nie po samotność. Nie po wędrówkę. Nie po modlitwę. Nie po medytację.

W Bieszczady pojechaliśmy dla muzyki, ściślej słowa zbuntowanego, acz pięknego, ilustrowanego piękną, ale zadziorną, bez cenzury muzyką. Pojechaliśmy w Bieszczady dla Lecha Janerki i dla KSU. Pozostałe było pięknymi dodatkami dla tej uczty muzyczno-słownej. Lech Janerka, to manna wolności, a KSU, to komunia niezależności i patriotyzmu zarazem. Siczka, czy Janerka są dosadniejsi? A jednak obaj to poeci. Tylko poeci punkowi. Punk, to poezja. Tylko bez znieczulaczy. Poezja o prozie ludzkości.

Proza ludzkości, to czynienie dziesięciu przykazań normalnością. To zabijanie, kradzież, falszywe świadectwo i wyjazdy integracyjne, szkolenia, czyli pamietaj masz ciało, żeby mu więc ciała nie brakowało, a kilka ciał, to zawsze więcej niż jedno, co codziennie tą samą przyjemnością.

Chcieliśmy tego wyjazdu i co chcieliśmy, to dostaliśmy, jak refleksję, że czasem jednak łóżko trzeba zmienić na wygodniejsze i żonę sakramentalną zastąpić kobietą, która kocha.

297 748 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!