Menu
Gildia Pióra na Patronite

Obietnice

Tyle ze mną byłeś… tyle przeżyłeś… tyle wybaczyłeś. Lecz nie rozumiem dlaczego, dawałeś mi silę by żyć choć sam nie miałeś zbyt dużo czasu. Zawsze zwariowany i rozbiegany… to właśnie taki jesteś w moich oczach… mym sercu. Wytłumacz mi proszę dlaczego! Dlaczego mnie pokochałeś i sprawiłeś, że stałeś się częścią mego życia… częścią, która była najwspanialszą częścią życia jakiego nikt nie zdołał nieraz przeżyć przez całe życie. Dlaczego, byłeś szczery ze mną na każdym kroku skoro i tak nie dotrzymałeś jednej obietnicy!… Miałeś doprowadzić mnie do łez, miałeś spędzić ze mną resztę mego życia, miałeś iść ze mną na bal, na którym byśmy tańczyli tak, jak by to by był nasz ostatni raz… miałeś racje… to był nasz ostatni raz. Jest tyle rzeczy które miałeś zrobić, które obiecałeś… W pewnej części obietnice dotrzymałeś, lecz nie do końca. Pamiętasz? Miałeś doprowadzić mnie do łez, lecz nie do takich łez do których mnie doprowadziłeś tamtej nocy. Pamiętasz? Miałeś spędzić ze mną resztę mego życia, lecz …spędziłeś ze mną resztę swojego, a nie mojego życia …Pamiętasz jak mówiłeś tak „proszę zatańczmy tak jak gdyby umarł czas”? Wtedy przysięgliśmy że na zawsze razem nawet wtedy, gdy będą problemy to przejdziemy przez nie razem. Mieliśmy się pobrać by razem kroczyć przez resztę życia… Po tamtej nocy miałeś swój bal, tylko nie rozumiem dlaczego tak cierpiałeś. Wiem! Bo cierpiałam z tobą… moje usta milczały lecz serce krzyczało i pękało z rozpaczy. Twardo i z głęboką nadzieją siedziałam przy tobie z myślą, że jeszcze raz spojrzysz na mnie tym wzrokiem, jakim nikt nie potrafił się spojrzeć. Twoje oczy …wystarczy, że spojrzały na mnie i już wiedziały. Wiedziały co me serce kryje. Prosiłam! ” Otwórz oczy, choć raz spójrz na mnie” Leczy ty po tej nocy nie chciałeś spojrzeć mi w twarz. Choć moja wiara nie okazała się zbyt mocna, to i tak wyznaliśmy sobie miłość wzajemną. Miałeś wspaniały biały garnitur… lecz ja czarną suknie z czarnym welonem, klęczałam przed Tobą… Twą drewnianą trumną, która stała na środku świątyni. Nie bój się… byłam tam z Tobą i trzymałam Cię za rękę. Moje łzy jak strumyk, nie mogły przestać lecieć. Zabierają mi Ciebie czterech w czarnych garniturach mężczyźni… Co oni chcą od ciebie?! Przyszli po Ciebie! Nie bój się oni zaprowadzą Cię gdzieś, gdzie już nie będziesz cierpiał. Zamkli pokrywę. Włożyli Ciebie do auta, ale nie martw się szłam tuż za nim… już nie mogłam trzymać Cie za dłoń, która była zimna… jak lód. To przez tą pogodę, sroga zima, która dawała nam popalić. Ty tylko w tym garniturze… ty zmarzniesz… Wkładają Cię do dołka, lecz nie bój się Twoja babcia jest tam i czeka na Ciebie z wyciągniętymi ramionami. Nie pozwoli Ci cierpieć… Już brakuje mi sił! Brakuje tchu… padam… dlaczego mnie opuściłeś w taki sposób?! Myślisz, że dam sobie radę w życiu i wszystko będzie po staremu? Jesteś w błędzie już nic nie będzie jak dawniej. Czekaj za mną, ja do Ciebie kiedyś przyjdę i będziemy już razem i nasza miłość będzie spełniona. Kochałam, Kocham i będę kochała Ciebie i nikogo innego. Nie mam do Ciebie żalu, że żyłeś krócej ode mnie, bo w miłości nie o to chodzi. W miłości nie daje się warunków. To by się handel nazywał, a nie miłością. .. Minął już rok… co dziennie przychodzę do Ciebie i rozmawiamy godzinami… Każdego dnia czekam na moment kiedy przychodzę do Ciebie, bo rozmowa z Tobą podnosi mnie na duchu. Tęsknie za twoimi grymasami, jak mnie zaczepiałeś i rozśmieszałeś. Nigdy nie pozwalałeś mi płakać bądź się smucić. Czasem miałam już ciebie dość za twoje zachowanie ale po chwili przypomniało mi się że za to cie kocham. Za twoje podejście do życia… Żyłeś chwilą i liczył się spontan bo życie jest zbyt krótkie by je marnować na przykrości. Na mojej twarzy łzy wyschły, niestety nie w sercu. Serce nadal ma przed oczami to auto, to skrzyżowanie i…jak leżałeś. Nie rozumiem jednego, dlaczego mnie wtedy przepraszałeś jak leżałeś półżywy. Byłeś silny, lecz nie wytrwałeś do przyjazdu pomocy. Leżąc wyglądałeś jakbyś poszedł tylko spać, bo się zmęczyłeś. Jednak pod głową miałeś czerwoną kałuże. To ja powinnam prosić Cię o wybaczenie, bo to przeze mnie tak się stało. Chciałeś mnie tylko odprowadzić do domu… miałam nie daleko, lecz ty uparłeś się. Przepraszam… ja…nie chciałam by tak się skończyło nasze wspólne szczęście. Codziennie przechodzę przez tą drogę, mijam twój dom, lecz nie widzę cie w oknie machającego do mnie. W sercu czuje taki brak, niedosyt kogoś. Wielka dziurę w sercu mam, która codziennie płacze czerwonymi Łzami i krzyczy w ciszy próbując mi wytłumaczyć że tak musiało się stać. Bóg wezwał cię do siebie, bo miał misje do ciebie…lecz jaką?? Brak mi siły… wokół mnie otaczają mnie przyjaciele i wspierają… nie znają ciebie i nie wiedza o tobie nic…ale wspierają mnie bo wiedza ze mam chore serce a raczej wyrwane. Tamci… pamiętasz, którzy nazywali się przyjaciółmi odsunęli się. Odeszli w niepamięć, odsunęli się sami… może oni tez mnie obwiniają? Czasem widzę twoją mamę. Ma czerwone oczy od płaczu widać, że twarz nie wyschła jeszcze a serce tonie we łzach. Nie rozmawiamy ze sobą, bo ciężko mi przerwać nić ciszy. Z delikatnym uśmiechem witamy się, i nic więcej. Wszystko się zmieniło jak Ty odszedłeś. Ja mieszkam sama, bo głupio się czuje w towarzystwie, a jak widzę parę, to przypominają mi się nasze spotkania. Proszę obudź się! Wróć do mnie, bo to nie takie proste… jak mam żyć, skoro największy mój sens życia odszedł? Wiem, jestem młoda i wiele przede mną, lecz życie zdążyło mnie pokarać zanim zaczęłam żyć pełnią życia. Dlaczego to musiało nam się przytrafić? Pamiętam te czasy co za wszelką cenę chciałeś wzbudzić we mnie zazdrość, bądź chciałeś bym była szczęśliwa każdego dnia. To ty sprawiłeś, że każdego dnia kochałam cie bardziej niż poprzedniego. Przeczuwałeś, że koniec się zbliża …stałeś się skryty i często się zamyślałeś i te ostatnie chwile z tobą nie zapomnę do końca swego życia. Twój uśmiech …taki dyskretny a zarazem tajemniczy zakończony dołeczkami. A Twoje oczy takie czarne… głębokie i zadziwiające one mogły oczarować każdego. Jak ty to robiłeś? Sama nie wiem. Tęsknie za twoimi włosami, które lubiłam tak głaskać lub targać czasami. Tęsknie także, za twoim ciałem, takim które otuliło mnie całe jak było mi ciężko na duchu. Ty zawsze mnie rozumiałeś… wspierałeś… kochałeś… nawet czasem wyśmiewałeś. Niby jedna osoba, ale tylko ty mogłeś dać mi tyle. Lata lecą a kwiaty na twoim grobie kwitną… jakby ktoś fachowo pielęgnował ich. Już tak dalej nie mogę każdy kolejny dzień jest gorszy od poprzedniego choć miało być inaczej… nie rozumiem… może i dobrze, bo niby po co mam rozumieć, skoro to wszystko jest niepojęte przez rozum. Co się stało z nami?... raczej ze mną. Ty wciąż jesteś taki sam a ja? Nie mogę znaleźć sobie miejsca na ziemi. Wołam! „wróć”… krzyczę! „ wstań”, lecz ty nadal milczysz. Dlaczego tak mnie opętałeś, omotałeś swoim typem bycia. A może to była miłość? Nie wiem. Nie chce wierzyć w miłość! Bo niby po co skoro mnie opuściła… Pragnę cię znienawidzić by zacząć żyć od nowa, lecz nie mogę. Zaczęłam nowy rozdział w życiu… kolejny bez ciebie… Każdy rozdział jest zakończeniem poprzedniego a zarazem wstępem do następnego. Trudno tak uwierzyć w siebie… życie uczy i podkłada nam kłody, które musimy pokonać by brnąć prosto byle do przodu. Skończyłam szkołę, później następną i następną z pozytywnym skutkiem. Wiesz… często oglądam zdięcia, na których jestem z tobą. Pamiętam te nasz podróże zakończone różnym efektem, ale lubiłam to i dały one mi do myślenia. Nie potrafiliśmy w pełni wykorzystywać czasu, który nam pozostał. Wielu popełnia ten sam problem. Dlaczego? To proste… ten współczesny pospiech do ułożenia sobie życia co do szczegółów gubi ludzi. Bo pragną dojść do perfekcji i streszczają sobie życie do ogółu pomijając te szczegóły… a to one są najważniejsze i powinny trwać wiecznie. Lecz mądry polak po szkodzie. Mam już 26 lat i zaczęłam pracować, jestem adwokatem, który pragnie brnąć ku sprawiedliwości i karać takich zabójców takich jaki Ciebie mi zabrał. Zmieniłam się… wiem… już nie jestem tą samą dziewczynką co kiedyś, ale zarazem nie jestem złym człowiekiem.

224 wyświetlenia
3 teksty
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!