To przedostatni dzień naszej pielgrzymki na Podlasie. Uważam, że mogę użyć takiego terminu. Tyle kościołów, tyle cerkwi, meczetów, cmentarzy, miejsc świętych religijnych, pomników historii, rzeczy świętych dla religii poszczególnych i Polski, i Polaków. Naprawdę było duchowo, podniośle, z szacunkiem, patriotyczne i bardzo refleksyjnie oraz bardzo bardzo modlitewnie. Cudowny czas przemienienia. Naprawdę Duch Święty działał w nas.
Nasze biuro podróży ma bardzo napięty program wycieczek, a to za sprawą autorów. Pani Anna, nasza pilotka i przewodniczka, jest właśnie autorką scenariusza zwiedzania Podlasia i trzeba wstawać wcześnie, aby wiele zobaczyć i wrócić do hotelu na kolację na dziewietnastą lub dwudziestą, odpocząć chwilę i ruszyć na nocne oglądanie Suwałk już dzisiaj. Można zejść do baru lub w ciszy, albo w gwarze integracyjnej wypić Portadę lub Ducha Puszczy, wszak na Podlasiu jesteśmy.
Rano jedziemy nad Narew do Narwiańskiego Parku Narodowego i przedostajemy się przez trzy koryta tej malowniczej rzeki i jej bagna na drugą stronę, podziwiając zaczynającą się jesień we florze tego cudownego polskiego raju flory, wody i fauny też. Teraz to flora króluje. Bawią nas przeprawy tratwami przez poszczególne nurty. Zachwyca woda i roślinność. Wzruszają przestrzenie koedukujące ze słońcem. Oszczędza wiatr. Milczy deszcz. Roztacza swoje galerie wielkiej sztuki naturalne piękno. Płyniemy, idziemy, żarliwie konsumujemy zmysłami. Duch nakarmiony pięknem i wzruszeniem, omal nas nie uniesie, jakbyśmy byli balonami wypełnionymi helem. Patrzę po ludziach. Płoną na twarzach rumieńcami i uśmiechami najwyższego zadowolenia. Dostaliśmy raj na ziemi. Jeszcze błękity nieba, jeszcze niebiańską złotość słońca.