Menu
Gildia Pióra na Patronite

Ślad człowieka, którego znam

Spero

Spero

To już mój ostatni list do Ciebie.
Obiecuję.
Nawet nie wiem, czy wciąż mieszkasz tym samym niewielkim, zagraconym mieszkaniu na trzecim piętrze. Gdy dzwonię, nieustająco brak sygnału. Zapewne odłączyli Ci telefon, bo jak zwykle zapomniałeś zapłacić rachunku. Żałuję.
Bardzo chciałabym z Tobą w końcu porozmawiać. Wołałabym słowa wypowiedziane drżącym głosem pod wpływem emocji zamiast suchych liter, które możesz źle zinterpretować. Nie chcę, żebyś mnie błędnie zrozumiał. I nigdy nie chciałam Cię zranić.
To naprawdę już mój ostatni list do Ciebie.
Zdałam sobie sprawę, że nie chcę już do Ciebie pisać. Nie potrzebuję tego. Nie jesteś już dla mnie najważniejszy. Wciąż istotny, lecz nie przyćmiewasz już reszty. Twój blask się wypalił. Stałeś się zwyczajny, podobny do miliona innych, mijanych w tłumie.
To będzie moja spowiedź. To będą moje ostatnie, najszczersze słowa. W końcu nauczyłam się być szczera wobec samej siebie, więc mogę być i szczera wobec Ciebie. Mogę pozwolić sobie być wolną.
Dzięki Tobie zrozumiałam, że wbrew słowo, które mówiłam, niełatwo przychodzi mi pogodzić się z faktem, że ludzie ode mnie odchodzą. Odchodzą z mojego życia, zostawiając mnie gdzieś za sobą. A może to ja odchodzę od nich?
My też od siebie odeszliśmy. Już dawno. O wiele dawniej niż wskazywałyby na to daty naszych spotkań i ostatnich rozmów. Rozstaliśmy się już wcześniej i oboje o tym wiedzieliśmy. Bałam się do tego przyznać, nie wiem, czy ty też. Bałam się ciebie stracić, tak naprawdę. Stanąć twarzą twarz z prawdą: nie potrafiliśmy już być ze sobą. Staliśmy się sobie zupełnie obcy. Wciąż ze sobą rozmawialiśmy, wciąż wspólnie się śmialiśmy, wciąż się kłóciliśmy i godziliśmy na zmianę. Ale przestaliśmy być wobec siebie szczerzy, nie czuliśmy się w swoim towarzystwie równie lekko, dobrze i prawdziwe jak wcześniej. Coś się zmieniło. Coś w powietrzu, coś między nami napęczniało sztucznością. Przestaliśmy już patrzeć sobie w oczy. Odliczaliśmy czas do momentu naszego rozstania, by móc w końcu wciągnąć powietrze pełną piersią, uśmiechaliśmy się szerzej, gdy byliśmy już osobno. Dusiliśmy się ze sobą, jednocześnie nie potrafiąc żyć bez siebie na dłuższą metę. Byłeś mi potrzebny i nie zwątpiłam w to choćby przez chwilę. I ty potrzebowałeś mnie równie mocno. Potrzebowałeś, by być szczęśliwym. Potrzebowałam Cię, by mieć siłę. Byliśmy sobie niezbędni, jednak jednocześnie, gdzieś na granicy podświadomości, wiedzieliśmy, że wszystko ma swój koniec. Również my. Powoli dochodziło do nas, że się zmieniliśmy. Oddalaliśmy się od siebie. Zaczynaliśmy sobie przeszkadzać, zmiany, które w nas zaszły, przestały się już uzupełniać.
Nigdy nie chciałam od Ciebie odejść. Liczyłam, że jakoś uda się nam to wszystko pogodzić. Chciałam w nas wierzyć. Chociaż wiedziałam, że moja wiara jest równie ulotna co popiół z palonych liści. Nie mogliśmy tego przetrwać. Być może zbyt mocno mi zależało. Być może Tobie zbyt mało.
To już nie ma znaczenia. To wszystko już dawno jest za nami. Minęły już lata od naszej ostatniej rozmowy. Tysiące dni, podczas których unikaliśmy się wzrokiem.
Nie jesteś już mój. A ja przestałam należeć do Ciebie. Stoimy teraz jedynie obok siebie, a nasze drogi już dłużej się nie krzyżują. Jesteśmy dla siebie obcy. Nic o mnie nie wiesz, a ja nie chcę widzieć już nic o Tobie.
Tak będzie lepiej. Nie wiem, czy dla Ciebie. Tym razem chcę myśleć tylko o sobie. O tym, co będzie dobre dla mnie.
Nigdy nie odwdzięczę Ci się za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Za wszystkiego dobre chwile, wspomnienia, które wywołują ciepły uśmiech na twarzy. Byłeś moim nauczycielem, moim przyjacielem i osobą, którą kochałam w sposób najprostszy. Nigdy nie chciałam dla Ciebie niczego więcej poza Twoim szczęściem. Niezależnie od tego z kim, gdzie i kiedy. Niezależnie od tego, czy znajdziesz wówczas miejsce dla mnie. Twoje szczęście było dla mnie najważniejsze.
To już mój ostatni list do Ciebie, obiecuję. Już nigdy więcej nie dostaniesz ode mnie niewielkiej, białej koperty zapisanej niezgrabnym, czarnym pismem. Nie będziesz wzdychać nad moimi słowami, kręcąc przecząco głową i jednocześnie się uśmiechać. Nie zaprzeczaj – oboje wiemy, że zwykle tak robisz.
Znam Cię. Znam Cię o wiele lepiej, niż Ci się wydaje. Mimo że zawsze powtarzasz, że niewiele o Tobie wiem. Mylisz się. I chociaż wiesz to o wiele lepiej niż ja, nigdy się do tego nie przyznasz. Chronisz się w swojej skorupie, stworzyłeś obraz samego siebie i mimo że nie jesteś z niego dumny, trzymasz się go niczym tonący brzytwy, bo nie zostało Ci już nic więcej. Straciłeś wiarę w zbyt wielu ludzi. Zbyt mocno chciałeś być kimś , kim nie jesteś. Zostałeś zniszczony. Być może jest w tym także moja wina. Być może beze mnie oddychało Ci się trudniej. A może nawet nie zauważyłeś, gdy odeszłam.
Żałuję, że mijamy się na ulicy bez słowa. Żałuję, że spuszczamy wzrok, gdy się widzimy. Żałuję, że już Cię tu nie ma, takim, jakim Cię poznałam. Być może żałuję, że w końcu mówię Cię „żegnaj”, bo gdzieś w kącie mojego serca wciąż tli się nadzieja, że to wszystko wciąż ma sens, że mamy jeszcze szansę, by to naprawić… Nie martw się, zduszę ją. Nie chce się już dłużej nią kierować.
Chcę wierzyć, że wspomnienia Cię nie idealizują. Że moje uczucia nie zostały wyolbrzymione przez czas, który upłynął. Trzymam się tego, że byłeś tego wszystkiego wart, że byłeś takim, jakiego obraz mam w głowie.
Tęsknię za Tobą. Tym dawnym Tobą, pełnym pasji, zapalczywym i potrafiącym żartować. Tęsknię za Tobą, który nie łamał obietnic złożonych samemu sobie. Tęsknię za Tobą, który nie bał się uczuć.
Już zawsze będę Cię kochać. I zawsze będę życzyła Ci tego, co najlepsze. Nie będę już jednak o to dla Ciebie walczyła. Nie będę Twoimi oparciem, powierniczką i ucieczką od problemów. Nie możesz liczyć na moje wsparcie. Nie odbiorę, gdy zadzwonisz w środku nocy. Nie przybiegnę, gdy tylko o to poprosisz.
Nie jestem już dla Ciebie.
Już więcej do Ciebie nie napiszę. Zwalniam Cię z obecności w moim sercu. Zwalniam Cię z obowiązku czekania na moje listy.
Nie chcę Cię w swoim życiu.

Już od dawna nie Twoja
A.

15 733 wyświetlenia
178 tekstów
20 obserwujących
  • Sheldonia

    9 October 2012, 12:18

    Uwielbiam Twoje teksty i tak, będę to powtarzała aż do znudzenia;) Boli jak się czyta, to dobrze.

  • 8 October 2012, 13:32

    Pewne osoby, jesteśmy zmuszeni wyrzucić z naszego serca, choć nigdy tego nie chcieliśmy, najgorzej gdy w chwilach słabości wciąż wracają do nas wspomnienia z nimi zwiazane. Tak ciężko jest oszukać serce.
    Podoba mi się. W jakiś sposób się z tym utożsamiam...

    "Zwalniam Cię z obecności w moim sercu."- piękne i smutne.

  • 7 October 2012, 23:16

    Wow! Szczere wyznanie...