13 października 2011 roku, godz. 23:05 2,9°C

Zaćmienie serca - cz.XIV

- To już chyba pora abyśmy się pożegnali – powiedziałam.
- Masz rację – odrzekł.
- M… miło było pana poznać – jąkając się, wydusiłam z ust.
- Ciebie również – powiedział to w pełni swobodnie. Poczym rozstaliśmy się bez żadnych innych słów. Ja poszłam w stronę, z której przybyłam, a Pan Wilson… sama nie wiem, w którą. Zrobił to zbyt szybko.

Powrót i przemyślenia
Do domu wróciłam niemal pędem. Musiałam, bałam się. Dopiero wtedy docierało do mnie to, co zobaczyłam w lesie. Parę razy nawet krążyłam po lesisku, gubiąc się. Kiedy w końcu stamtąd wyszłam, podążyłam do domu czym prędzej. Kiedy wróciłam, zdałam sobie sprawę, że powinnam poinformować o tym Oskara. Innymi słowy, pomyślałam, że już wróciłam. Jednocześnie poczułam ulgę.
- To dobrze. Nic Ci się nie stało? – usłyszałam prawie, że natychmiast.
- Nie, jest w porządku. Idę spać. Dobranoc.
- Słodkich snów – „powiedział” i więcej się tego dnia nie odezwał.
Oczywiście to, że idę spać było kłamstwem. Skoro potrafił odczytać moje myśli to pewnie potrafił także domyśleć się kiedy kłamię, a kiedy nie. Wykąpałam się pośpiesznie i włączyłam sobie komputer. Włączyłam moją ulubioną piosenkę: East West Rockers – dotknąć cię – i odpłynęłam w niebyt. Myślałam. Zastanawiałam się dlaczego to się stało. Przede wszystkim dlaczego o to nie zapytałam. No cóż, nie pomyślałam o tym – trudno. Chciałam też wiedzieć dlaczego poznałam Oskara akurat teraz. Czy był to przypadek, czy może tak zwane „przeznaczenie”. Chociaż chwila… wierzę w coś takiego? Nie jestem pewna. Jednak nie, wątpię. Raczej nie mogłabym. Sądzę, ze to przypadek. Chyba wszyscy poznają się przez przypadek. Ja do tej pory byłam sama, niby szczęśliwa, ale jednak czegoś mi brakowało. Tym czymś mogła być bliskość, a także świadomość. Świadomość, że ktoś taki jest, że go potrzebuję i, że on potrzebuje mnie. Tylko dlaczego akurat mnie? Albo nie, to dziwne. Nie powinnam tak myśleć. To tak samo, jak gdyby ktoś zadał mi pytanie dlaczego akurat Oskar. To proste: bo tak. Odpowiedziałabym tej osobie „Bo tak”.
- Bo tak – po chwili ciszy w swojej głowie, usłyszałam.
Postanowiłam przemilczeć. Położyłam się spać. Nic mi się nie chciało. Mój humor mówił mi o tym, że może przydarzyć się coś złego. Znowu. Tyle, że tym razem może to być gorsze od jakiegoś wypadku. Byłam tego pewna. Bałam się tego, co może się wydarzyć lada dzień. Jeżeli moje najgorsze koszmary miały się spełnić już niedługo miałam przepłakiwać całe, calusieńkie noce. On nie może ze mną zerwać, nie ja tego nie wytrzymam. Najbardziej bałam się tego, że on to wszystko w tej chwili słyszał, a milczał. Nie chodziło mi o to, że będzie zapewniał, że tego nie zrobi…, ale o to, że mnie jakoś uspokoi. W moich, że tak je nazwę „atakach strachu” zawsze tak robił. To „zawsze” właśnie się skończyło. Więcej nie myślałam. Po prostu płakałam do momentu, w którym zasnęłam z wyczerpania. Parę razy obudziłam się w nocy. Miałam jakieś dziwne sny. Może nie tyle dziwne, co takie, które czułam, że spełnienie ich nastąpi szybko, bardzo szybko. Już lada dzień. Za każdym razem budziłam się z krzykiem, poczym mówiłam: „Nie, proszę nie. Tylko nie to.” Potem znowu zasypiałam i znów się budziłam… i tak całą noc.

loveforever Paulina
 19 października 2011 roku, godz. 21:39

No cóż... zaprzeczyć nie mogę. :)

jacqeline malgorzata
 19 października 2011 roku, godz. 17:02

Czytam od początku i bardzo mis się spodobało niestety teraz wydaje mi sie ze za dużo tu elementów ze "Zmierzchu".

loveforever Paulina
 14 października 2011 roku, godz. 12:46

Będzie, będzie. Postaram się jeszcze w trakcie tego weekendu. :)

Albert Jarus Albert
 14 października 2011 roku, godz. 00:45

Nie mogę jeszcze stawiać plusików dlatego.... czytam zacięcie :)
Czekam na jeszcze.