To dwie, absolutnie do siebie niepodobne, tak bardzo, że w istocie nie da się ich odróżnić. Niezwykłe historie. Zdumiewająco dokładnie oddajace prawdziwe życie. Obie pisało samo życie, człowiek był piórem, a kalendarz atramentem.
Pierwsza, to odcinek rozpoczynającej się serii opisującej przejmująco piękną miłość w czasach wirusowej zarazy. To zabrzmi dziwnie, ale już w pierwszym odcinku ta miłość ginie....
Druga, nie jest tak naprawdę opowiadaniem z fabułą. Jest właściwie portretem postaci. Jest satyrycznym studium dość zabawnie pokrętnego umysłu. Jednak poprzez badanie tego labiryntu z czekoladowymi ścianami będziecie mogli poznać prawdziwe cechy i wartości człowieka 21 wieku.
Warto się w obie wsłuchać. Wtedy możecie mieć podobne do mnie wrażenie, że choć z pozoru w niczym nie są podobne, to jednak w istocie obie przesiąknięte są absurdem, groteską i ludzkimi zachowaniami. Niezwykłe, aż mam sam wrażenie jakbym w którejś z nich był bohaterem... A może w obu?... Polecam i udostępniajcie jak się spodoba.