Ten dzień rozdzielił moje życie na : przed i po. Przed wypadkiem byłam szczęśliwą osobą( właściwie dzieckiem) która mieszkała sobie spokojnie z przybraną mamą na peryferiach miasta. Niestety dnia 14 maja 2007 roku mój cały świat runął. Potrącił mnie samochód. Jechał z prędkością 80-100km/h. Takiego wypadku nie powinno się przeżyć, jednak ja przeżyłam. Przyjechała po mnie karetka (sygnał karetki do tej pory jest dla mnie przerażający) i zabrała do szpitala. Lekarze cały czas zadawali mi pytania, nie pozwalali mi zasnąć bo już wiedzieli : umierałam. Nie mogłam oddychać a ból brzucha był nie do wytrzymania. Jednak cały czas byłam świadoma tego co się dzieje. Czułam jak odchodzę, jak umieram. Słyszałam płacz mamy i powiedziałam: "Nie martw się mamo, poradzisz sobie. Kocham Cię." Około godziny 18.30 zabrano mnie na salę operacyjną. Odpłynęłam... Obudziłam się w nocy i pierwsze co poczułam to ból i zdezorientowanie całą tą sytuacją. Leżałam w szpitalu 30 dni: w tym tydzień nie jadłam a dwa tygodnie nie mogłam chodzić o własnych siłach, więc jeździłam na wózku inwalidzkim. Ale co mi się właściwie stało? Samochód uderzył mnie lusterkiem w brzuch. Poprzez to pękł mi żołądek a przelatując przez ulice złamałam nogę. Ten dzień zapamiętam do końca życia a po nim mam 5 blizn. Dwie na brzuchu, jedna na szyi a także na sercu i na psychice. Dwie ostatnie najgorsze bo nigdy już nie przestane się bać tego, że jak wyjdę z domu to już do niego nie wrócę. ____________________________________
Opowiadanie poparte faktami i napisane tak, że czytając ze zniecierpliwieniem chcesz poznać zakończenie tej historii. "Co Cię nie zabije to Cię wzmocni" - pozdrawiam serdecznie :)