Menu
Gildia Pióra na Patronite

***

akonwencjonalna

akonwencjonalna

Ten dzień należy do mnie' pomyślała wychodząc z domu. Czuła się pewnie i swobodnie. Wakacyjna przygoda dobiegła końca 3 tygodnie temu. Skończyły się sms, nocne spotkania. Rozstanie nie należało do najprzyjemniejszych, bo chyba nikt nie lubi być oszukiwany przez kogoś na kim mu strasznie zależy, prawda? Ona tez nie. Bolało przez pierwszy tydzień, potem coraz mniej, a teraz już prawie w ogóle o nim nie myślała. Nie chciała być wiecznie tą drugą, dobrze o tym wiedział i chociaż miała nadzieje, nikłą ale zawsze, obiecała sobie, ze zapomni i udało się. Wieczorne wyjście z przyjaciółkami było najlepszą propozycją na wieczór. Miała na razie dosyć facetów, więc wszelkie sugestie na temat randki od pewnego znajomego odpadały.

Było już dosyć późno kiedy rozchichotane wyszły z baru. na mieście nie było nikogo, jak zawsze tutaj o tej porze. Za zakrętu wyjechał jakiś samochód. 'Audi...?' Ale zaraz wyśmiała własną naiwność. Światła samochodu zbliżały się dość szybko i teraz stały już w ich blasku. Nagle zwolnił i zjechał do chodnika. Trochę spanikowane przyśpieszyły kroku. Silnik zgasł. Drzwi otworzyły się. 'Mała...' Odwróciła się gwałtownie na dźwięk tego głosu. Niemożliwe. On? Tutaj? Dlaczego? Po co? Masa pytań przeleciała przez jej głowę.W tym momencie nienawidziła go jeszcze bardziej niż wtedy kiedy powiedział jej, że to i tak nie ma sensu. Po co wraca? Czemu nie może jej dać spokoju? 'Możemy pogadać?' No i w końcu padło to pytanie. Oszołomiona przez chwile nie wiedziała co ma powiedziec, ocknęła się jednak, warknęła, że nie i zaczęła iść. Dziewczyny nie wiedząc co zrobić, pośpieszyły za nią. Chłopak jednak podbiegł do niej i chwytając za rękę odwrócił twarzą do siebie. 'Proszę...' szepnął. A wyglądał przy tym tak żałośnie, że miała ochotę rzucić mu się na szyje, zapominając o tych przepłakanych nocach. 'Masz 15minut i ani chwili dłużej'. Wcale nie chciała tego powiedzieć, ale serce nie idzie z rozumem w parze, w konsekwencji czego wylądowali w samochodzie.
-Gdzie jedziemy?
-Nigdzie. Nie mam zamiaru się stąd ruszać. Mów co masz do powiedzenia i wracam do dziewczyn.-była ostra, choć w środku chciało się jej płakać.
-Ok...-jej wrogość zbiła go z tropu-Zerwałem z nią...
-Taaa....? I co?-zapytała niby od niechcenia, ale serce biło jak oszalałe, jego nie dało się oszukać
-Wiesz... Bo ogólnie to pomyślałem, ze może jednak spróbujemy, co? Długo nad tym wszystkim myślałem i wydaje mi się, że powinniśmy zacząć raz jeszcze
-A mi się wydaje, że znowu kłamiesz. Ciągle kłamiesz
-Nie!-nie znosiła kiedy podnosił na nią głos, w tym momencie odpuściła sobie jednak komentarz i przemilczała to.-Naprawde... Zależy mi na Tobie... Bardziej niż myślisz. To był błąd, że wybrałem ją a nie ciebie. Ale sama rozumiesz, byliśmy razem 3 miesiące, nie umiem zrywać
-A ze mną ci tak łatwo poszło... Ciekawe... Ale nie, my przecież nie byliśmy razem, koledzy do łóżka, no tak...-kochała sarkazm, a jej cięte riposty często wyprowadzały go z równowagi, jednak nie tym razem
-Nie byliśmy kolegami do łóżka... To nie tak... Ale mogę dotknąć, co?-uśmiechnął się zawadiacko kierując dłoń do jej piersi. Teraz zachowywał się jak prawdziwy on, jak zawsze nie wiedziała kiedy żartuje, a kiedy mówi serio. Denerwowało ją to, ale też z drugiej strony kochała tą niepewność.
-Nie!-trzepnęła go w rękę, aż sama się zdziwiła z jaką agresją zareagowała, po czym zaczęła wychodzić z samochodu. Chwycił ją za rękę i wciągnął z powrotem.
-Żartowałem przecież...-Przyciągnął ją do siebie wtulając głowę w jej szyję-Kocham cie....

1222 wyświetlenia
15 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!