Menu
Gildia Pióra na Patronite

Afera

Ashita

Ashita

Tego dnia było pochmurno, wiał lekki wiatr ,delikatnie kropił deszczyk, w owym dniu postanowiłam odwiedzić moją koleżankę. Chadzałam się uliczkami miasta trzymając w ręku piękną czarną parasolkę, nagle spostrzegłam, że ma sąsiadka biegnie przerażona w moim kierunku.

- Patrycjo , Patrycjo ! Stało się coś strasznego! Ktoś okradł pobliską cukiernie, nie zostało ani jedno ciasto, ani jedno! Na dodatek pracownicy cukierni zniknęli i nie ma teraz nikogo kto by mógł upiec ciasta dla naszych mieszkańców! - rzekła do mnie Alicja.
- Jak to? Cóż nasze miasto zrobi bez ciast? Każdy mieszkaniec codziennie zjada pełno pyszności z naszej cukierni. Bez ciast ludzie mogą zacząć robić straszne rzeczy których sobie nawet nie wyobrażaliśmy. Ostatnio gdy w święta zamknęli cukiernie na dwa dni rozpętał się taki chaos, że pobliskie miasta musiały ingerować w uspakajanie mieszkańców i przywozić własne wyroby. Westchnęłam przerażona myśląc o skutkach.
- W istocie, musimy jak najszybciej znaleźć ekipę z cukierni, za nim ktoś się dowie, że zniknęli!
Razem z Alicją postanowiłam sprawdzić cukiernię, znalazłam w owej cukierni dziwną czerwoną substancję, z pewnością to była krew! Szukałam w środku, a ma sąsiadka na zewnątrz. Gdy już myślałam, że nic więcej nie znajdę natrafiłam na receptę sernika o truskawkowym smaku. Gdy czytałam przepis, wydał on mi się troszeczkę dziwny, w końcu kto dodaje olej do ciasta? Gdy skończyłam poszukiwania śladów w budynku dołączyłam do Alicji. Moja droga sąsiadka nic nie znalazła. Doszłyśmy do wniosku, że ktoś musiał porwać pracowników i ukraść ciasta.
- Chodźmy Patrycjo z tym na policję, zgłośmy zaginięcie. Jeżeli tak dalej pójdzie, nie wiem co się może zdarzyć. Stanowczo dodała Ala.
- Zgadzam się , zgadzam, ruszajmy czym prędzej !
Gdy szłyśmy na komendę policyjną, przypomniało mi się, że miałam odwiedzić moją drogą koleżankę, gdy szliśmy ulicą, gdzie mieścił się jej dom, postanowiłam wejść i spytać się czy coś wie. Weszłam po schodach do jej domu, zadzwoniłam do drzwi. Nagle drzwi się otworzyły a nich Elżbieta oraz pracownicy z cukierni.
- Witaj Patrycjo!
-Cześć Elżbieto. Mogę zapytać co tu robi ekipa z cukierni? Cały dzień jej szukam, bałam się, że coś się stało, w cukierni były ślady krwi, Alicja przybiegła do mnie ze strachem w oczach i już nie wiem co jest grane!
- Przyszłyśmy do Elżbiety udoskonalić przepis na sernik w końcu swego czasu zdobywała nagrody kucharskie! Dzięki niej upiekliśmy pyszny sernik. - odpowiedziała Pani Słodka , szefowa cukierni.
- A ta krew? Jak wytłumaczycie tą krew?!
- Mmm, to pewnie moja krew, pociąłem się przy cięciu truskawek na tort - westchną Wiktor.
Puknęłam się w czoło myśląc 'jaka ja głupia, jak mogłam wydać tak pochopne wnioski?'
- Przepraszam bardzo, za zamieszanie. Teraz już pójdę uspokoić Alicję, jeszcze raz bardzo przepraszam. Elżbieto, odwiedzę Cię jutro, dobrze?
- Dobrze już dobrze, idź sprostuj sytuację , bo może z tego się zrobić niezłe zamieszanie, w końcu wiesz to sytuacja NA WAGĘ CIASTA ! Zaśmiała się Ela.
Sprostowałam sytuacje mej sąsiadce i poszłam do domu. Był już wieczór, jedyne o czym marzyłam to położyć się spać, bo jak dla mnie to jednak za dużo atrakcji jak na jeden dzień. Ale... Co się stało z Ciastami?

27 wyświetleń
1 tekst
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!