Menu
Gildia Pióra na Patronite

Listy...

Seneka 18

Seneka 18

Tak bardzo chciałem porozmawiać z kimś anonimowym…Z kimś, kogo nigdy nie spotkam, komu nie spojrzę w oczy,…kogo nie pokocham…z kimś, kto nie będzie musiał bać się, że mogę go dotknąć…

Los padł na Ciebie Ukochana, dlatego właśnie Tobie opowiedziałem tę historię…Nie wiem do końca, jaka była w Tobie reakcja,…ale to wtedy dla mnie niemiało żadnego znaczenia…
Wiesz w życiu niekiedy przychodzi taki czas, w którym człowiek poszukuje anonimowego spowiednika…Ja też miałem takie pięć minut…Narodziło się we mnie pragnienie podzielenia się z kimś tym, co robię, co czuję…Nie oczekiwałem nawet jakiejś odpowiedzi,…jeśli już, to spodziewałem się, iż po mojej opowieści po prostu skasujesz adres mojej skrzynki…Cóż… na ówczesnym etapie naszej znajomości to byłaby reakcja całkiem normalna…
Wprawdzie nikomu innemu nie opowiadam swojego życia, ale gdy ludzie dowiadują się jakimś cudem, co robię…oddalają się ode mnie…jakbym chciał ich pogryźć…
Z drugiej jednak strony nie dziwię się im, ponieważ prawdopodobnie na ich miejscu postąpiłbym tak samo…
Jest taka siła strachu przed człowiekiem przebywającemu, na co dzień wśród ludzi, którzy naznaczeni są piętnem śmiertelnej, często zakaźnej choroby…W spotkaniu z takim człowiekiem strach jest wymalowany na twarzach rozmówców i prawdopodobnie jest jedynym a jeśli nie jedynym to na pewno najintensywniejszym uczuciem danej chwili…
Dlatego właśnie tak bardzo wtedy chciałem z Tobą na ten temat porozmawiać…Brakowało mi, tego by ktoś wysłuchał mnie, co czuję, o czym myślę i ile otrzymuję dobra, piękna w zamian za swoją służbę…Takimi zwierzeniami można jedynie dzielić się anonimowo…Nikt nie musi wtedy się bać, że go dotknę, że wypadałoby na powitanie podać mi rękę, że, że, że…
Spodziewałem się, że przeczytasz i ….Znikniesz z mojego życia…jak inni ludzie…
Właśnie wtedy w samotności czterech ścian i lampki nocnej usiadłem i napisałem…Serce dyktowało mi poszczególne wersy bez korekty rozumu…
Gdy skończyłem ten list…do nieba…zastanawiałem się chwilę czy wysłać…Z jednej strony chciałem by nasza znajomość trwała…i pewnie by tak było gdybym nie wysłał tego maila, ale z drugiej strony zdawałem sobie sprawę, że nie ma to najmniejszego sensu,…bo dzielą nas zbyt inne światy…Twój piękny ( tak jak Ty sama), normalny…mój rozwalony na cztery strony świata… i naznaczony wybuchem bomby o opóźnionym zapłonie…bomby, która wciąż tyka…
Wysłałem jednak ten list…ostatni list…Cdn.

190 657 wyświetleń
1575 tekstów
600 obserwujących
  • słoneczniki

    23 February 2011, 11:08

    Chyba tak w życiu bywa, że anonimowi ludzie mają większy wpływ na nas niż będący blisko ... bo taka "spowiedź" oczyszcza ... a czasem staje się początkiem czegoś większego, wartościowego, tak bardzo nam potrzebnego ...

  • Irracja

    22 February 2011, 09:25

    ... hmmm... czasami nie ma sensu zapraszać kogoś do siebie... lepiej przyjąć zaproszenie ( i nie bać się tam, u kogoś ) opowiadać o swoim domu... wtedy zawsze się trafi ktoś kto podejdzie i spyta - "czy zaprosisz mnie?. chciałbym poznać Twój dom"...

    ;-)