Menu
Gildia Pióra na Patronite

Trzeci listopada cz. II

fyrfle

fyrfle

Tak jak nauczyciel powinien surowo wychowywać nasze dzieci, czasem na nie krzycząc i karcąc je, tak wyborca musi surowo pociągać za uzdę swojego radnego, sołtysa, wójta czy urzędnika. Czasem krzyknąć, czasem wykpić, żeby zmobilizować do myślenia perspektywicznego, do rodzenia w sobie wizji małej ojczyzny, do rozglądania się dookoła siebie i dostrzegania niedociągnięć i natychmiastowego działania w celu likwidacji tych utrapień dla ludności i taki radny, to musi czasem kopnąć w tyłek kolegę, rodzinę, bo działają wbrew oczywistemu interesowi społecznemu, na szkodę solidarności społecznej, niszczy innych nadzieję, szansę na dobre godne życie. Taki radny,to stale wskutek bata swojego wyborcy powinien rozważać w sercu przez Ducha Świętego pojęcia kolesiostwo, nepotyzm, sobiepaństwo, indolencja, bierność po czym krzyknąć hosanna i odkryłem, wiem i działam. Rodziną są przecież ci, którzy postępują ze mną dla dobra naszej społeczności, a nie ci zz którymi niestety wiążą mnie więzy krwi. Zła krew w rodzinie, to białaczka. Zatem trzeba ją juche upuścić do diabła.

Żywiecczyzna krainą piękną i dramatycznie i lirycznie tragiczną przez smog, chciwość, fałsz, mentalność grabi, przywiązanie do tradycji, która jest przesądem i siódmego przykazania łamaniem, dziesiątego, piątego, pierwszego w rozumieniu - nie będziesz miał niczego ponad dobro bliźniego twojego. Zatem skąd pomysł spalarni najgorszych brudów z całej Europy? Dlaczego tamci protestują, działają, a moja społeczność nie? Dlaczego czynniki ludzkie jak to się pięknie ujmuje zgodziły się, aby ta spalarnia wybudowana została na mojej wsi? Może dym plastiku z Austrii zezre się cysto po górolsku z nasym plostikiem i otsymumy ozon? A może odpowiedź zawarłem już wcześniej.

Tak se jo ceper wędrowca myślołek idąc w cudnych okolicznościach natury nad Sołą. Zatem widoki mieliśmy coraz piękniejsze. Było widać już taflę jeziora,czyli niedaleko już do ujścia Soły do sztucznego zbiornika, świadectwa geniuszu Gomułkowskich i Gierkowskich inżynierów i wielkości tamtych czasów, które nie były budowane przez żołnierzy wyklętych,ale przez tych, którzy nie usprawiedliwiali swojej miernoty i marazmy rzekomym systemem,który tłumi pracowitość i chęć bycia dobrym dla siebie, swoich rodzin i wszystkich Polaków. Jak dzisiej, tak wtedy targowiczyli z Niemcami i pieniędzmi za nic.

Ujście. Bajkowy widok. Ujście w siebie, bo jezioro utworzyły wody Soły, Koszarawy, Leśnianki i innych rzek wpadających do Soły i jeziora w Żywcu. Przy ujściu las łęgowy, a potem woda, góry i błękitne niebo.Na zboczach gór domy, niektóre na osuwiskach, więc przebywanie w nich to adrenalina, ale na biednych nie trafiło. A zresztą zsunąć się powiedzmy przy pełni listopadowej i gwieździstym listopadowym niebie do połyskującej wody jeziora od świateł kosmosu, to romantyczna w sumie i poetycka śmierć. No i zaraz Las Świętego Wita, czyli jakby jezioro ze złotej wody przekształconej w wyobraźni z liści buczyny, grabiny i klonów lubo lip. Jeszcze jakby tętnica krwawiła takim ogniem ciemnej krwi buzuje pewien dąb pewne odmiany, malutki jego kilkuletni niby krzew. A za nim enklawa szarej zieleni choinek półmetrowych skrzypów, jak te w Irlandii w parku narodowym Killarney. Nie wiedziałem, że tutaj też mogą dostąpić takiej bujności i tworzyć coś czego ostatecznością jest radość, duma i zachwyt nas spacerujących, ich pięknem wypoczywającym. Z lewej strony zaniedbane, nieoczyszczone brzegi jeziora, zamulone wodną roślinnością i drewnem z połamanych przez wiatr i osuwiska drzew Wita.Dzisiaj to zamulisko nie śmierdzi, nie jest tak ciepło jak kilkanaście dni wcześniej. Dalej na falach unosi się ze setka kaczek i kilkadziesiąt łabędzi. Las staje się osuwiskiem i wielkie buki,dęby i graby w każdej chwili mogą chcąc nie chcą przewrócić się na nas. Samo w sobie osuwisko jest piękne, jak wyrwa w sercu kochanka po jakimś tragicznym odejściu jego namiętności, może nawet to śmierć jej przyczyną, zadra pociągająca za sobą następne tragedię. Czy tak wielką ranę uleczy zabliźni Źródełko Świętego Wita, jego woda, czy otworzy oczy szaleństwu, przemieni rozkołacone serce w miarowość rytmu, a puls będzie chciał wreszcie zapukać do drzwi nowej miłości, zatem nowego życia, koniecznego losowi szczęścia? Łabędzie zanurkowały, jakby moje słowa bluźniły poezji romantycznej, dramatowi, który domaga się samozniszczenia od krwawiącego kochanka i zawodzistej po nich obojgu pieśni Wajdeloty.

Rympołek z miasta Skawiny
Ruchoł śtyry gaździny
Nad Skawum ruchoł
Prychoł i buchoł
A po rozerwoł się w udach terroryściny

297 589 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!