Menu
Gildia Pióra na Patronite

Zaćmienie serca - cz.IX

loveforever

Tak coś jeszcze mam od siebie. Przyszedł sobie rok szkolny, więc będę dodawała mniej i pewnie znacznie krótsze będą te części...

TYLE.

***
Gdy zaczęła się pierwsza lekcja, modliłam się, aby w końcu się skończyła. Nauczycielka dwa razy wywołała mnie do odpowiedzi. Oba razy nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Po prostu nie słuchałam, co też takiego mówi. Ba, nie wiedziałam nawet jaki temat jest. Postanowiłam do końca lekcji skupiać się i w miarę możliwości słuchać. Za pierwszym razem pani od fizyki tylko mnie upomniała, za drugim natomiast miała wielką ochotę wstawić mi jedynkę. Udało mi się ją jednak wyprosić jakoś i obiecać, że to był ostatni raz. Oczywiście byłam w pełni świadoma, że to mógł być dopiero początek.
– Skup się! – usłyszałam.
– Co to było? – zapytałam siebie w myślach.
– To ja.
– Ja, kto? – pytałam nadal w myślach jak idiotka. Nie wiedziałam co się dzieje i jak to w ogóle jest możliwe. Słyszę jego głos? A może... wydaje mi się?
– Ja, Oskar.
– Jak to? To w takim razie… o co tu chodzi? Dlaczego ja Cię słyszę? W… w myślach? To mi się wydaje, prawda?
– Nie, nic Ci się nie wydaję. Porozumiewamy się. Poprzez myśli.
– Ale jak to? Nie no, to jakiś żart, omamy? Jestem nienormalna? – super, pomyślałam.
– To, nie jest żart i to nie są omamy.
– Więc co to jest, skoro nic z tych rzeczy?
– Jakby Ci to wytłumaczyć…? – powiedział raczej bardziej do siebie, niż do mnie.
– Może tak, abym zrozumiała?
– W takim razie posłuchaj. Chciałem Ci to pokazać już jakiś czas temu, ale jakoś… nie wyszło. Pokazałem więc teraz. Mam nadzieję, że się nie gniewasz…? – przestał, po chwili kontynuował dalej. Ja milczałam. – Pokazuję Ci to głównie przez wzgląd na Twoje bezpieczeństwo, bo pewnie domyślasz się, że ja…, że ja nie…, z resztą… porozmawiamy o tym jak się zobaczymy.
– Nie, stój! Poczekaj. Nie zostawiaj mnie. – pomyślałam szybko, zdając sobie sprawę, że „usłyszy” i to.
– Nie zostawię Cię – powiedział. – Obiecuję - dodał.
– Dziękuję – odpowiedziałam mu w myślach. Nie było mnie stać na nic lepszego. Miałam jednak nadzieję, że nie uważał mnie za gorszą.
– Nawet tak nie myśl! – zabronił mi.
– Już nie będę, przepraszam. – czułam się bezradna. Miał wgląd w moje najgłębsze myśli. Fantastycznie – pomyślałam.
– Nie będę Ci już przeszkadzał. Zobaczymy się po Twoich lekcjach. A teraz… skup się, proszę.
– Jak?
– Zrób to dla mnie.
– Wiesz jaki masz na mnie wpływ? – palnęłam.
– Wiem. A teraz, proszę. Ciii…, skup się na pozostałych lekcjach.
- Dobra. Już siedzę cicho.
- I nie myśl o mnie – dodał niekoniecznie skromnie.
- Żeby to było takie łatwe… Okej, już nie będę. Do zobaczenia potem.
- Będę czekał – „pomyślał” i zamilkł.
Lekcje uparcie się dłużyły. Czekałam i czekałam, ale nie chciały się kończyć. Postanowiłam więc, że przyjmę taktykę nie przejmowania się tym, co ma się wydarzyć, kiedy skończy się ta szkolna męka. Nie wychodziło mi to, ale starałam się.
- No, coś Ci nie wychodzi – usłyszałam w myślach.
- Nie przeszkadzaj mi! – pomyślałam, żartobliwie. Posłusznie się zamknął. Potem to „nieprzejmowanie się”… zaczęło wychodzić mi coraz lepiej.

Rozmowa
W końcu dobiegł ostatni dzwonek. Pożegnałam się ze znajomymi i wybiegłam, jak gdyby się gdzieś paliło. Nie orientowałam się co robię. W jakimś momencie zorientowałam się, że na kogoś wpadłam.
- O, Oskar. Oj, przepraszam. Śpieszyłam się i tak jakoś wyszło… - mówiłam zawstydzona.
- Nie przejmuj się – powiedział, uśmiechając się do mnie zawadiacko.

9857 wyświetleń
121 tekstów
2 obserwujących
  • bogini

    31 October 2011, 17:23

    a żebym właśnie kogoś usłyszała jak tu :)

  • 16 September 2011, 17:30

    A jest, jest. :)

  • Irracja

    15 September 2011, 07:32

    ... no, to znów jest tekst Pauliny...

    ;-)