Menu
Gildia Pióra na Patronite

TFA: 3. Uwierz we mnie!

. Akuu ! .

. Akuu ! .

Szliśmy razem pod rękę. Ciągle słyszałam błagania Aarona: "Błagam, zostań! On cię skrzywdzi, dobije ostatecznie!" Zacisnęłam zęby, aby iść dalej, aby nie zawrócić. Do oczu napłynęły mi łzy bezradności. Jego głos był na tyle desperacki, aby wyczuć w nim strach i troskę, Aaron musiał mieć jakiś powód, aby tak się zachować. Wiedział, co czyha w ciemności, aby naruszyć moją niewinność, aby doprowadzić mnie do stanu załamania.

- Coś się stało? - Zapytał Alex, który dostrzegł wyraz mojej twarzy.
- Nie, nie... - Zamilkłam na chwilę. - Lepiej się sprężajmy, bo będziemy spóźnieni.
- Rekompensatą tego może być efektowne wejście. - Uśmiechnął się zawadiacko.
- "Wejście smoka"? - odpowiedziałam pytaniem.
- Tak, coś w tym stylu. Tyle, że nasze byłoby o wiele lepsze.
- Masz coś szczególnego na myśli? - Oderwałam się od jego ramienia.
- Moglibyśmy pokazać się jako para. - Wyszczerzył łobuzersko zęby.
- Wiesz? Wolałabym jednak dotrzeć na czas. - Poirytowana przyspieszyłam, aby wyprzedzić Alexa. I tak też się stało, mój kompan został w tyle. Pędziłam przed siebie aż do domu Thomasa.
Weszliśmy oddzielnie. Tak, jakbyśmy się nie znali. Postanowiłam zachować dystans do Alexa, ale nie zamierzałam siedzieć w kącie, chciałam się bawić. Wewnątrz było sporo ludzi, a ponoć wielu gości jeszcze nie przybyło. Udałam się do salonu, gdzie było najbardziej tłoczno. Ktoś naszedł mnie od tyłu. Był to gospodarz wraz z Alexem.
- O, tutaj jest nasza księżniczka! - Wykrzyknął Thomas, od którego już ziało alkoholem. Chłopak objął mnie ramieniem i podszedł do barku, pytając mnie:
- Piwo czy drink?
- Na razie dziękuję. - Odparłam grzecznie.
- No co ty?! Odmawiasz?! - Zareagował z oburzeniem.
- Mam dość słabą głowę, a chciałabym dotrwać do końca imprezy. - Uśmiechnęłam się słodko, chcąc go przekonać do tego kłamstewka.
- Haha, mnie nie nabierzesz na te niewinne oczka! - Roześmiał się i wręczył mi piwo. Kiedy odchodził, westchnęłam ze zrezygnowaniem. Alex cały czas stał za mną i obserwował każdy mój ruch, przeszywał mnie wzrokiem. Czułam się dość niekomfortowo, tym bardziej, że odłożyłam piwo, wciśnięte w moją rękę siłą przez Thomasa, którego zresztą nie widziałam przez resztę melanżu.
- Zatańczymy? - Obróciłam się, i ujrzałam Alexa, wyciągającego dłoń w moją stronę. Obejrzałam się wokół siebie, mając nadzieję, że znajdzie się jakiś inny chętny do tańca ze mną. Niestety, nikogo takiego nie dostrzegłam. Chwyciłam dłoń chłopaka i przeszliśmy na środek ogromnego salonu, który zastępował parkiet. Zaczęłam delikatnie kołysać biodrami. Próbowałam utrzymać odpowiednią odległość pomiędzy nami, lecz Alex wolał przyciągnąć mnie do siebie bliżej. Wyrwałam mu się pod pretekstem, że muszę iść do łazienki.
Wszędzie były całujące się pary. Nie tylko damsko-męskie, ale również lesbijki. Chociaż, sugerując się stanem tych ludzi, można by przypuszczać, że większość z nich jest heteroseksualna. Zapewne nawet się nie znali. Dochodziła pierwsza w nocy, a wszyscy byli kompletnie nietrzeźwi. Wiedziałam, że większość tych ludzi skończy ze sobą w łóżku. Jednak byli też tacy, którzy świetnie się bawili, tańcząc i rozmawiając. Podeszłam do barku, gdzie jakiś młody chłopak właśnie robił drinki. Uśmiechnął się tajemniczo i podał mi tzw. wściekłego psa. Spróbowałam niepewnie, lecz trunek był pyszny. Wypiłam jeszcze takie dwa. Udając się na parkiet, przechwyciłam piwo, które stało jeszcze nieotwarte na ladzie. Ponownie obok mnie znalazł się Alex.
- Daj, otworzę. - Zaproponował.
- Dzięki. - Odparłam, podając mu butelkę. Brunet udał się po drugie piwo, a następnie otworzył oba o blat stołu. Wrócił, wręczając mi jedną z butelek, zaś drugą śmiało przechylał.
- Unikasz mnie? - Zapytał.
- Nie, skąd ci to przyszło do głowy? - Wzruszył ramionami. Wiedziałam, że mi nie wierzy, ale to nawet lepiej. Przynajmniej wiedział, że nie może sobie na wiele pozwolić.
Usiedliśmy na kanapie, gdzie rozmawialiśmy, popijając przy tym piwo.
- Wiesz, że jesteś najbardziej niedostępną dziewczyną, jaką znam? - Oznajmił.
- Teraz już wiem. - Odpowiedziałam, biorąc kolejny łyk piwa. Alex zamyślił się i po chwili zastanowienia, ponownie nawiązał ze mną dialog.
- Jeżeli czekasz na księcia z bajki, to od razu cię uprzedzę, że tacy kolesie nie istnieją.
- Tak myślisz? - Zapytałam, patrząc mu w oczy, a ten przysunął swoją twarz bliżej mojej.
- Owszem. - Odparł, przymierzając się do pocałunku.
- Więc się mylisz, bo ja swojego już znalazłam. - Odsunęłam się od niego gwałtownie. Wstałam, chcąc odejść z klasą. Niestety, zakręciło mi się w głowie i usiadłam znów obok Alexa.
- Hmmm... Widać ktoś za dużo wypił. - Stwierdził chłopak, całując mnie w szyję.
- Zostaw mnie! - Krzyknęłam ile sił w płucach, lecz nie zareagował. Położył swoją dłoń na moim udzie i sunął palcami coraz wyżej.
- Nie dotykaj mnie! - Krzyknęłam jeszcze głośniej. Chciałam wstać i uciec, lecz moje ciało stało się miękkie, mózg zaczął filcować, a obrazy się rozmazywać. Chłopak wstał i objął mnie ramieniem, prowadząc do jakiegoś pokoju. Trzymał mnie bardzo mocno, abym nie upadła. Zamknął drzwi i umiejscowił się wraz ze mną na łóżku.
- Więc teraz pokażę ci, jak się bawimy na takich imprezach z dziewczynkami podobnymi do ciebie. - Wsunął rękę pod moją sukienkę. Czułam jego dotyk, czułam też spływające łzy po moich policzkach. Traciłam przytomność. Dopiero teraz rozumiałam, co się ze mną dzieje. Tyle razy przestrzegano mnie przed takimi rzeczami, że uznawałam to aż za nudne i niewiarygodne, aż w końcu mnie to dopadło, aż to ja stałam się ofiarą podania tabletki gwałtu.
Widziałam jego przestraszone oczy, oczy Aarona. Jego zapłakana twarz krzyczała do mnie. Mówiła, że mam krzyczeć, że mam walczyć sama ze sobą, z własnym ciałem. Dałam radę wyszeptać jedynie:
- Kochanie, jest już za późno...
Usłyszałam jego głos, szepczący do mojego ucha. Czułam go, był blisko.
- Nie, jeszcze nie. Tylko uwierz we mnie... - wyszeptał głosem pełnym nadziei. Uśmiechnęłam się, czując jego ciepło na swoim ciele. Nie było go tu ze mną fizycznie, lecz dodawał mi otuchy jako duch.
- Kochanie, proszę, uwierz we mnie... - Wyszeptał jeszcze raz. Wtedy do moich uszu dobiegł szyderczy śmiech Alexa i słowa, które będę pamiętać przez całe życie.
- Nie będziesz tego pamiętać, ale na pewno o tym nie zapomnisz. - Czułam, że zbliża się do mnie, że pragnie we mnie wejść, lecz wtedy w mojej głowie rozległ się potężny głos, głos mojego boga, głos, który przezwyciężył wszystko, nawet osobę, która pragnęła mnie zniszczyć.
- Uwierz we mnie!!! - Otworzyłam oczy, jak najszerzej mogłam. Uwierzyłam. Nie wiedziałam, co dokładnie się stało, lecz wiem, że to mój ukochany mnie uratował. Słyszałam tylko dzikie warczenie i tłuczone szyby. Potem już tylko delikatną melodię, która kołysała mnie do snu. Ponownie poczułam ciepło Aarona i jego czuły szept, który nakazywał mi zasnąć.
Obudziłam się o czwartej rano już we własnym łóżku. Byłam ubrana w kremową koszulę nocną, sięgającą nie dalej niż do połowy ud. Wiedziałam, że to, co pamiętałam jak przez kratkę nie było tylko snem. Zaczęłam płakać. Chwilę potem Aaron przytulał mnie do siebie, całował po głowie i mówił:
- Cicho... Cicho, kochanie. Już dobrze, już ci nic nie grozi. - Po czym przytulał mnie do siebie jeszcze mocniej. Nie wiedziałam, jak to możliwe, skoro jest jedynie duchem. Czy to tylko sen, czy może ja też umarłam?
- Czy on mnie...? - Spojrzałam mu w oczy, chcąc doszukać się prawdy, lecz ten odpowiedział mi spokojnym tonem:
- Nie skrzywdził cię.
- Ale jak...? - Zapytałam z drżącym głosem.
- To nieważne, wszystko jest nieważne. - Nie wiedziałam, co kryło się za tymi słowami, lecz po chwili dodał:
- Najważniejsze, że jesteś tutaj, a on się do ciebie już nigdy nie zbliży. - Zaczął scałowywać pozostałości po potoku moich łez.
- I uwierzyłaś... ważne jest to, że uwierzyłaś. - Wtuliłam się w niego całą sobą i zasnęłam. Tylko mój ukochany dawał mi tak ogromne poczucie bezpieczeństwa. Tylko Aaron zastępował mój rozum i serce.

8189 wyświetleń
55 tekstów
4 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!