Menu
Gildia Pióra na Patronite

Sługa Nocy .

Jenna

Jenna

Szłam wąską uliczką, kiedy dobiegły mnie starszliwe krzyki grupy mężczyzn.
- Dobrze, że ja taka nie jestem. - mruknęłam pod nosem.
Powoli się do nich zbliżałam. Zwolniłam tempo, chciałam mieć jeszcze chwilę zanim usłyszę obelgi kierowane w moją stronę. Dla takich jak oni każda dziewczyna wyglądała na prostytutkę. Wiedziałam, że i mnie za nią wezmą.
Spojrzałam w czarną odchłań pomiędzy szczeliną dwóch wieżowców.
Ale szybko zmieniłam obiekt.
Byłam już blisko, aż za blisko tych ulicznych ćpunów.
Przekierowałam wzrok do góry. Popatrzyłam z głęboką troską na niebo. Spoglądałam na nie jakbym miała je ostatni raz przed oczami.
Wyglądało jak ocean martwych dusz. Dlaczego akurat tak?
Sama też zadałam sobie to pytanie. Może dlatego, że całe niebo było czarne jak smoła.
Ale w niedalekich od siebie odstępach bezwłocznie błąkały się po nim zagubione granatowe chmury.
Ale zresztą co mnie to obchodziło. Niebo, to niebo i tyle. Istnieją ciekawsze obiekty westchnień niektórych malarzy czy innych ludzi zachwycających się naturalnym środowiskiem. Ja w każdym bądź razie do nich nie należałam.
Z zamyślenia wybił mnie jakiś osiłek z tamtej grupy pijaków.
- Może odprowadzić panienkę do domu? - facet patrzył się na mnie tak, jakby zaraz chciałby mnie zjeść jak mufinkę z cukrem pudrem.
- Nie dzięki, nie musisz się wysilać. Masz lepsze zajecie - picie z kumplami. - odgryzłam się i szłam dalej. Mijając jego kolegów przcisnęłam swoją torebkę jeszcze mocniej do siebie.
Mężczyzna podbiegł do mnie i jednym zwinnym ruchem odwrócił mnie w jego stronę.
To nie był ten sam natręt.
Wziął moją twarz w obie ręce i trzymał tak mocno jak tylko mógł, żebym sie nie wyrwała i spojrzała prosto w jego podkrążone ślepia, bo oczami tego nazwać nie mogłam.
- Pocałuj mnie, Aileen. - wyszeptał mi do ucha.
- Ani mi się śni! - chwyciłam dłońmi jego nagi tors i próbowałam odepchnąć daleko w tył, ale moje próby na nic się nie zdały - był za silny - jak dla mnie.
Dopiero teraz dotykając jego spoconą klatę zauważyłam, że był bez koszuli. Zimne krople jego potu spływały ciurkiem prosto na moje dłonie.
Miał na sobie tylko zdarte na kolanach, krótkie spodnie.
- Napewno zrobione ze starych dżinsów. Nie ma to jak domowa moda. - przez umysł przeleciała mi taka, a nie inna myśl.
- Pragnę tylko ciebie, Aileen. - ciągnął nie wypuszczając mojej twarzy z objęć. - Już niedługo będziemy żyć długo i szczęśliwie. Zamieszkamy w pieknym zamku i będziemy mieli czwórkę pieknych tak jak ty dzieci. - patrzylismy sobie teraz głeboko w oczy. W jego piekne
niebieskie oczy. Znałam je! Ale z kąd?
Ten intensywny, z każdą chwilą jasniejszy błysk w jego oku dawał o sobie znać.
- Diego. - powiedziałam bez wiekszego przekonania.
- Tak właśnie skarbie.
- Nie wyjde za ciebie. Byłeś moim chłopakiem dawno temu. Nie licz na kolejną szanse.
- całkowicie zmieniłam temat, żeby wyrównać fakty.
- Czyżby? - pocałował mnie namietnie. Jednak mnie to i tak nie przekonywało. Próbowałam go od siebie odciągnąć. Zacisnęłam palce w pięści i zaczęłam bić z całej siły w jego umięśnione ciało, które jeszcze niedługo po naszym rozstaniu przyprawiało mnie o dreszcze.
Wkońcu poddałam się. Odpuściłam. Spuściłam ręcę wzdłóż tali mojego ciała.
Czekałam aż przestanie. Ale chyba nie miał zamiaru.
- Wiem, że stać cię na więcej. - szepnął mi do ucha i zszedł niżej. Całował mnie teraz po szyji. Przyciagnął mnie do siebie tak na tyle blisko, że nie mogłam sie powstrzymać, żeby go nie pocałować.
Zgrałam się z nim. Serce waliło mi jak młot. Wplotłam palce w jego brąz włosy.
Całowałam go jak nikogo innego.
- Jestes we mnie zakochana. - było to stwierdzenie, a nie pytanie retoryczne.
- Nie na tyle, żeby do ciebie wrócić. - burknęłam.
Wtedy odrzucił moja głowę w lewo i zacisnął swoje zęby w moich żyłach na szyji. Zaczął pić moją krew.
Pod koniec dnia, wiara to zabawna rzecz. Pojawia się, kiedy tak naprawdę tego nie oczekujesz. To tak, jakbyś pewnego dnia odkrył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyobrażeń. Zamek, cóż, może nie być zamkiem. I nie jest ważne "długo i szczęśliwie", ale "szczęśliwie" teraz. Raz na jakiś czas, człowiek cię zaskoczy, i raz na jakiś czas człowiek może nawet zaprzeć ci dech w piersiach.
_________________
Więcej ; http://www.explorention.blog.onet.pl
Kontakt ; [email protected]

29 wyświetleń
1 tekst
0 obserwujących
  • Żaklina

    3 November 2010, 14:18

    Jak dla mnie jest świetne, zakończenie również.
    Bardzo fajne. ;)