Stałam pewnego razu na przystanku autobusowym. Przechodził obok mnie pan z pieskiem, takim małym kundelkiem. Postanowiłam wniknąć w ich umysły. I oto, co piesek myślał o swym panu:
Zamartwiał się, czy renta pana starczy na bieżące wydatki, czy kupił on w sklepie te banany, o które prosiła jego żona. On czekał przed sklepem uwiązany i nie mógł kontrolować zakupów. Już nie martwił się o karmę dla siebie, ale o te banany. Pies przypomniał sobie, że mieli wstąpić do apteki po leki. Czy pan zapomniał? Pytał się pies samego siebie. Jeszcze trzeba było pójść na pocztę wysłać list... Oj, bo pan zapomniał. Zamartwiał się mały piesek.
I oto, co pan myślał o swym psie:
Zastanawiał się, czy psinie dobrze się żyje z nim i jego żoną. Stwierdził, że chyba dobrze. Pan martwił się o ten zabieg, który ma w przyszłym tygodniu przejść piesek. Przyglądał się pupilkowi, bo ten kulał na lewą łapkę, ale już mniej kuleje. Przypomniało się panu, że zapomniał kupić karmę dla psiaka.
Widziałam, jak wracali po tę karmę. Przechodzili obok mnie. Piesek merdał wesoło ogonkiem. Pan pogwizdywał. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. I o to chodzi w życiu, aby uzupełniać się nawzajem. Troszczyć się o siebie myślą oraz słowem. Wspierać się i dopomagać sobie, na ile tylko można. Prowadzi to bowiem do obopólnego spełnienia się oraz do wzajemnego uszczęśliwienia.