Menu
Gildia Pióra na Patronite

Narodziny Anioła

eyesOFsoul

Stała w oknie, kiedy wjechał na podjazd. - Jak zwykle punktualny - przemknęło jej przez myśli, spojrzawszy uprzednio na zegar. Wskazówki pokazywały jedenastą godzinę. Minęła chwila, i usłyszała kroki. Potem drzwi otwarły się. Wiedziała, że wszedł przez garaż.

- Kochanie? - rozbrzmiał po domu jego mocny, męski tembr.
- Jestem - odpowiedziała prawie szeptem, dalej patrząc w okno. Z oddali doszedł do niej dźwięk rzucanych kluczy. Wzdrygnęła się. Ciarki przebiegły jej po plecach. Przymknęła oczy, chcąc przywrócić utraconą równowagę. Ciągle obejmowała w dłoniach szklaneczkę whisky.
- Kochanie... - tym razem w tonie jego głosu nie było pytania. Bardziej brzmiało to jak ulga. Stwierdzenie, że jest i czeka. Bo była. I czekała. Jak zawsze od sześciu lat ich małżeństwa. Objął ją czule i pocałował.
Uśmiechnęła się, czując jego zimny policzek. Gdy ją dotykał ciągle odczuwała to łaskotanie w podbrzuszu. Czasami bała się, że mąż tak uskrzydli jej serce, że ono odleci a ona umrze. Sama. Bez niego.
Michał rozglądnął się po salonie. Odebrał żonie szklankę, którą jeszcze trzymała w dłoniach i postawił na stole, który stał tuż obok. Potem obrócił ją do siebie i patrząc w oczy, stwierdził:
- Paliłaś. - Nie oskarżał. Nie był zły. Powiedział to prawie beznamiętnie, tak jak się mówi, że deszcz zaczyna padać.
Magda odwróciła wzrok. Nie musiała potwierdzać. Przecież zobaczył na stole rozpoczętą paczkę papierosów i zapalniczkę, która zawsze znajduje się w pierwszej przegródce jej torebki.
- To dziś? - zapytał cicho, delikatnie przejeżdżając palcem po jej małych wargach. Właściwie nie musiał pytać. Wiedział, że to dziś. Pamięta, jak rok po ślubie wyczekiwali narodzin dziecka. Ciągle widzi przed oczami numer telefonu teściowej, który dobija się na jego komórkę. Ciągle słyszy jak matka Magdy drżącym głosem mówi: - Przyjedź. Szybko. Magda miała wypadek. Jesteśmy w szpitalu na Westerplatte. - Taaaak, nie musiał pytać, czy to dziś. Doskonale wiedział. Czuł smród szpitala. Nie potrafił wymazać z pamięci łez jakie się wtedy wylały. Kiedy już operacja dobiegła końca. Kiedy znalazł się przy żonie. Kiedy lekarz oznajmił im, że poroniła...
Magda skinęła głową. Michał wtulił się w nią jeszcze bardziej. Wiedział, że dziś nie będą rozmawiać. Ten jeden dzień w roku, a raczej wspólny wieczór przebiegał im w ciszy.

Obok nich stały trzy Anioły. Najmłodszy skończył właśnie pięć lat. Uważał się za dużego chłopca i ciągle zadawał pytania. W tej chwili jednak zastanawiało go, dlaczego w tym domu czuję się inaczej, niż we wszystkich innych mieszkaniach, jakie dotychczas odwiedził. Serce drżało mu na widok dwojga dorosłych ludzi, których nigdy nie spotkał na swojej drodze.
- Kto to? - zapytał, wskazując na brunetkę. Gdy pytanie wypełniło ciszę w salonie, Michał poruszył się rozglądając po bokach. Niczego nie zobaczywszy przejechał nosem po karku żony i ponownie złożył pocałunek, tym razem na szyi.
Starsze Anioły popatrzyły po sobie, jakby szukały w swoim spojrzeniu przyzwolenia. Odezwał się najstarszy z nich.
- Pięć lat temu na świat miał przyjść mały człowieczek. Jednakże był to bardzo niefortunny dzień. Anioły, które miały czuwać nad młodą mamą, oddaliły się od niej na krótką chwilę. Magda, bo tak ma na imię ta brunetka, potknęła się na przedostatnim szczeblu schodów i spadła. Dziecka nie udało się uratować. Normalnie dusza nienarodzonego dziecka powędrowałaby do Nieba. W tym wypadku było jednak inaczej. Zanim dziecko Magdy i Michała umarło, narodziło się w ich głowach. Odczuwali oni tak silną więź z nim, że jego strata kosztowała ich wiele nieprzespanych nocy i mnóstwo łez, które nawet dziś im towarzyszą. Dlatego pojawiłeś się ty. Powinieneś czekać w Niebie na swoich rodziców. Postanowiono jednak, że zostaniesz jednym z nas.
- To znaczy, że ta pani to moja mama? - dopytywał młody Aniołek.
- Tak. A ten pan obok, to twój tato. Twoja mama niedługo zajdzie w ciążę. A po dziewięciu miesiącach urodzi śliczną dziewczynkę. Da jej na imię Lea. A ty... będziesz jej Aniołem Stróżem.

146 996 wyświetleń
1738 tekstów
256 obserwujących
  • 8 May 2011, 18:20

    Kiedy mi się bardziej nie chce niż chce pisać ;p pomysłów brak...

  • 6 May 2011, 22:35

    Witaj... hmm, bardzo mi miło! :)
    Pozdrów Swojego Anioła!
    Miłej nocy :))

  • 6 May 2011, 10:34

    Dziękuję ~asteriscus!
    Pozdrawiam! :))

  • 6 May 2011, 10:15

    Ciszę się... To znaczy, że jeszcze nie jest z moim "pisarstwem" tragicznie.
    Pozdrawiam! :)

  • aaaaaaaaaaaaa

    5 May 2011, 21:37

    To opowiadanie daje nadzieje wielu niedoszłym i miejmy nadzieje przyszłym rodzicom.
    Podoba mi się. Zabieram także. Pozdrawiam ;)

  • 5 May 2011, 14:21

    Ale każdy się boi... że będzie musiał przeżywać to jeszcze raz.

    Dziękuję... że poświęciłaś chwilę i przeczytałaś.
    Pozdrawiam ciepło! :)

  • motylek96

    5 May 2011, 13:40

    Gdyby,wszyscy rodzice ktorzy w feralnym zbiegu okoliczności stracili swoje nie narodzone dzieciątko mieli wiarę,że gdzieś tam we wszechświecie czeka kolejna duszyczka...która pragnie zaadoptowania wyczekując na odpowiedni moment aby się narodzić...

    Lubię twoje opowiadania.
    To zabieram,a tobie pozdrowienia zostawiam:))

  • 5 May 2011, 09:45

    Opowiadanie publikowane 4 maja 2011 roku.