Menu
Gildia Pióra na Patronite

Zdrajca

mistyczna

mistyczna

Stał samotny pośród setek ludzi rozłożonych na ziemi niczym ścięte zboże. Wokół tliła się lekka mgiełka dusz ulatujących z martwych ciał. Jeszcze tego samego dnia o poranku rozpoczęła się w tym miejscu bitwa. Walka o honor i o miłość. Walka o wolność, w której sam miał wielki udział...To on przesądził o losach bitwy.

Szczęk oręża, metaliczne zgrzyty ogłuszające go ze wszystkich stron. Krzyki bólu i rozpaczy, złości, determinacji, frustracji i w końcu szaleństwa. Dźwięk przebijanych pancerzy, uderzenia toporem o tarczę. Rżenie rannego konia toczącego pianę z pyska. Słodki zapach krwi, zapach końca. Świst wyjętej z pochwy szabli, którą ręka zdawała się przywołać do siebie bez angażowania w to mózgu. Wiedział co to znaczy. Zamknął oczy...
Pod jego powiekami pojawiły się jasne i ciemne plamy. Jasne stanowili jego pobratymcy, ciemne - wrogowie, których musiała spotkać śmierć, ludzie pozbawieni wolności, podbici i, jak się mogło wydawać, zniszczeni.... Przestał myśleć. Pozwolił ponieść się intuicji, kierował się słuchem, znajomością oddechów, krzyków, swoich szabli i swądem zbliżającej się śmierci.Każdy jego zamach był potężny, śmiertelny, jakoby niosący straszliwą zarazę. Tańczył pomiędzy walczącymi, bez zmęczenia, bez roztargnienia. Jego zamknięte oczy widziały więcej, niż otwarte oczy pozostałych walczących. Padali na ziemię. Jedni z zamkniętymi oczami, inni z wybałuszonymi ślepiami, jakby pierwszy raz zachwycili się światem i nie chcieli pozwolić, by choć jedna rzęsa przesłoniła im widok na piękno. Nie krzyczał. Był niczym cień, cichy wojownik, najemca śmierci, posłaniec z piekła...

Zwyciężył. Wraz ze swymi towarzyszami pokonał bandę powstańców mimo, że było ich zaledwie dziesięciu, a podbitych trzy razy tyle. Kompani odeszli z radością i spokojem, gratulowali mu, śpiewali na jego cześć pieśń. Ale tak było zawsze. Po każdej stoczonej bitwie wysławiali imię swojego dowódcy. Ale cóż to był za dowódca?
Kiedy ranił starszego buntownika ujrzał w jego oczach poznanie i niemą obelgę zdrajcy... To prawda. On tez wywodził się z tych ziem, on również był buntownikiem. Ale co stało się potem? Co spowodowało, że postanowił wystąpić przeciwko swoim? Pieniądze? Lepsza przyszłość? Czy lepsza? Wiele znaków zapytania pojawiało się w jego głowie, chociaż wiedział jaka jest prawda, miał pełną świadomość swoich czynów.

Tymczasem klęczał pośród ciał swoich braci, nie płakał, nie czuł, pozbawił się czucia. Nie należał do nich, nie on wybrał swoje korzenie. A jednak gdzie podziało się jego szczęście?

24 666 wyświetleń
419 tekstów
34 obserwujących
  • mistyczna

    26 March 2012, 14:13

    Avrel trafiłaś w klimat moich lektur, dziękuję za miłe słowa, to naprawdę cudowne to usłyszeć. A co do przyszłości... Och, to raczej zagmatwana sprawa być musi...

  • Archangel_Marco

    23 February 2012, 02:12

    To uwierz. ;)

  • mistyczna

    21 February 2012, 20:10

    chciałabym wierzyć, że dysponuję takim talentem

  • Archangel_Marco

    21 February 2012, 17:37

    Ależ Twój styl jest bardzo... bardzo dobry, Weroniko.

  • mistyczna

    20 February 2012, 19:36

    Moje serce mówi do mnie poezją, niestety trudno mi więc jej unikać... Chociaż może "niestety" to złe określenie, bo czasem nawet mnie to cieszy. Dominiku podziwiam Cię za wytrwałość i konstruktywną opinię!
    Albercie, dalej żywię nadzieję, że Cię nie zawiodę...

  • Archangel_Marco

    19 February 2012, 22:34

    Zapowiada się bardzo ciekawie... Zaraz przeczytam resztę.
    Skupione na wewnętrznych uczuciach- nie lubię tym zaczynać prozy, bo to domena Poezji- ale Tobie wyszło to bardzo zgrabnie.

  • Archangel_Marco

    19 February 2012, 22:33

    Zapowiada się bardzo dobrze... zaraz przeczytam resztę.

  • Albert Jarus

    7 February 2012, 09:46

    Świetne :)