Magnetofon szpulowy
— Słuchaj, wpadnij jutro to pokażę ci co udało się uruchomić!
— Cóż to za ciekawostka?
— Mało co używany sprzęt o nazwie magnetofon szpulowy, trochę podczyściłem i rozumiesz „chodzi”!
— To o której najlepiej?
— Między szesnastą a siedemnastą, będzie gotowy do puszczania muzyki.
— No nie mogę się doczekać!
Tego dnia padał deszcz. Przestał padać dopiero późnym popołudniem. Mocno zaświeciło słońce, którego promienie solidnie wpadały do pokoju gdzie na brązowym drewnianym stoliku stał z plastikową obudową magnetofon szpulowy koloru szarego.
Do dziś mam obraz w głowie, który co jakiś czas słowami opisywany przeze mnie jest — jestem w pokoju mieszkania Kowalskich, razem z Piotrem, który to w nadzwyczajny wtedy sposób prezentował szpulowy magnetofon. Stał na stole drewnianym przy oknie z firankami i zasłonami. Piotr pochylony co chwilę ustawia kolejne utwory z taśmy, zasłaniając tym samym promienie słoneczne przebijające się dość mocno.
Nie mam pamięci co do wykonawców ówczesnych, jednak wydarzenie wywarło na mnie bardzo ogromne wrażenie.
I do przodu, i do tyłu odsłuchiwane nagranie. Kasowanie i ponowne nagrywanie z radia utworów starych i nowych. Nagrywanie naszych odgłosów. No po prostu rewelacja. Taka atrakcja nie trafiała się zbyt często.