Menu
Gildia Pióra na Patronite

Julia.

little selfish.

little selfish.

Skrzypienie łóżka doprowadzało ją do szału. Przewróciła się na drugi bok. Wąska smuga światła przenikała przez ciemnozieloną, obskurną zasłonę drzwi balkonowych.

Zaczynała się wiosna.
Julia podniosła się, na wpół przytomna, przecierając oczy. W pokoju panował półmrok. Nagle uderzyło ją wspomnienie. Świeże, krwawe, bolesne jak celnie wymierzony policzek.
Bolało...
Julia wcale nie chciała tego pamiętać. Przecież to sen, nieprawda, okrutne kłamstwo. Gdyby to była prawda, Julii nie byłoby tu, teraz. Nie leżałaby pośrodku tego bezpiecznego półmroku.
Gdyby nie było Romea, nie byłoby też Julii. A ona jest. Jej serce bije. Co prawda, bije niezmiernie szybko, ale wciąż bije.
Tylko gdzie jest Romeo? Czemu nie ma go z Julią?
Niepewnym ruchem wstała z posłania, kierując chwiejne kroki na balkon. Uchyliła drzwi. Tak, teraz pamiętała wszystko wyraźnie.
Ledwo zagojona przez noc rana znów się otwiera, wypełniając gorącym strumieniem krwi...
Stał tutaj, o, dokładnie w tym miejscu, nonszalancko oparty o barierkę. I miał na sobie te wytarte dżinsy. Tak, te śmieszne dżinsy, zawsze nierówno podwinięte. I tą bluzę w kolorze atramentu. Już dawno miała za sobą najlepsze lata.
Julia zachichotała. Ten chichot trwał kilka sekund.. A może dłużej? W zasadzie nawet sama Julia tego nie wiedziała, bo chichot zamienił się w żałosne łkanie.
Romeo zmarszczył czoło. Pamiętała wyraźnie tę wąską linię nad jego brwiami. Mówił bardzo szybko. Z jego ust wypływały jak czarna, deszczowa chmura słowa w jakimś dziwnym, niezrozumiałym dla Julii języku. Nie rozumiała go, bo przecież zawsze rozmawiali w języku miłości. O co mogło mu chodzić? Czemu robiło jej się nagle tak strasznie smutno?..
Był zakłopotany, unikał jej spojrzenia. A ona tak bardzo chciała spojrzeć w jego oczy...
Romeo! Dlaczego nie patrzysz na Julię? Ona krwawi... Nie widzisz tego?
Romeo popatrzył na nią. Ta mina zmieniła go nie do poznania. „ Julka, muszę wyjechać..”. Wbił ręce w kieszenie. „Pieniądze, potrzebuję ich...”. Romeo, po co ci pieniądze? Mówiłeś, że Julia jest twoim tlenem. Czyż nie jest on bardziej potrzebny do życia niż pieniądze?
Romeo, pokręcił głową. Ten ruch był tak zdecydowany, że przekreślał wszystko. Wszystko, co ich łączyło. Bo Romeo kłamał. „Julka, bądź silna...”.
Wyszedł, nie oglądając się za sobą. Już po chwili wybiegał przez żelazną, odrapaną bramę. Julia popatrzyła w ślad za nim, wypowiadając słowa, które u każdego przyzwoitego obywatela wywołałyby zgorszenie. Na szczęście Romeo już rozpłynął się w powietrzu. Weszła do pokoju, zamknęła drzwi balkonowe. Włączyła głośną muzykę i wyciągnęła z kieszeni spodni leżących pod łóżkiem pogniecioną paczkę papierosów.
Dawnej Julii już nie było. Była za słaba.

510 wyświetleń
6 tekstów
0 obserwujących
  • pod parasolką

    20 June 2010, 13:17

    chciałabym poznać ciąg dalszy. :)
    fajnie się czyta.

  • bluecaffe

    25 May 2010, 22:01

    całkiem całkiem :)

  • 25 May 2010, 20:59

    Bardzo ładnie opisane, chociaż mam wrażenie, że niektóre zdania można połączyć w jedno, nieco dłuższe.
    No i na końcu tytułów nie pisze się kropek, tzn. zawsze na to zwracała mi uwagę nauczycielka, więc pewnie tak jest.

    Całość jak najbardziej na plus.

  • lullaby15

    25 May 2010, 20:32

    Super;]
    Bardzo mi się podoba;-]