Siódma rano, ona jeszcze spała. Przyglądał się jej drżącym powiekom. Nagle zmieniła pozycję kładąc się na boku, kierując twarz w stronę wpadającego do sypialni w słońca. Jego smuga bawiła się jej policzkiem, unoszącymi się drobinkami kurzu. Z jej ramienia spadło ramiączko koszuli odsłaniając pierś. Pieścił ją wzrokiem chcąc wydłużyć tę chwilę, w której słońce bezlitośnie szybko zmienia miejsce wędrówki. Grzbietem palców zaczął ją głaskać wzdłuż ramienia w kierunku zagłębienia łokcia. Lekko wyschnęła, otworzyła oczy.
- Dzień dobry, jak się spało? Na co masz ochotę? - spytał - Na Ciebie.
Sylwia Pryga