Menu
Gildia Pióra na Patronite

Zakochany mężczyzna:cz. 2

Niepoprawnaromantycznie

Niepoprawnaromantycznie

Siedzieliśmy w milczeniu, on tylko spoglądał kontem oka, co robię, czy notuję jakieś szczególne zapiski. Przyglądałam mu się. Był zmieniony. Od tygodnia nie chciał z nikim rozmawiać. Ogolił się, założył czyste ubrania, wyglądał świeżo. Tak jakby przestał pić. To by się zgadzało, w ośrodku nie było już alkoholu, który sobie organizował. Był dziwnie roztargniony. Organizm domagał się alkoholu. Lecz gdy o to go zapytałam to odpowiedział mi, że jego dusza domaga się miłości. Sam skazywał się na cierpienie, które moim zdaniem nie miało sensu. Nie wiem dlaczego nie mógł zawrócić z obranej drogi, mógł powrócić i zacząć od nowa. Lecz męska duma tego pojąć nie mogła, że czasami trzeba przyznać się i dać znowu szansę.

Po godzinie milczenia przerwał tę martwą ciszę. Na początku wzdychał, nie wiedział sam od czego ma zacząć. Lecz po chwili zwątpienia "oddał głos".
-Mogę Ci coś powiedzieć?- zapytał delikatnym głosem.
-Oczywiście, przecież wiesz, że jestem tu aby Ci pomóc.
-Tak wiem, ale ja nie potrafię przyjąć pomocy od kogoś.- dobrze o tym wiedziałam, ale cieszyłam się w duchu, że przyznał się do tego. Nie tylko przed sobą, ale i przede mną.
-Napisałem do niej list. Tylko jeden, ale chce ich pisać więcej...
-To dobry sposób, możliwe, że łatwiej Ci będzie się odnaleźć w nowej sytuacji.
-To nie chodzi o to, chce jej dać do zrozumienia, że to nie jest jej wina.
-Chcesz go wysłać?
-Tak, ale nie chcę żeby mi na niego odpisała. Znaczy się nie chce teraz, żeby mi odpisywała.
-Zrobisz jak uważasz, wiem, że nie jesteś gotowy.- zaprzeczałam sama sobie, ale ten facet miał coś w sobie co powodowało wewnętrzny paraliż. Wszystko układało się tak jak on by chciał.
-Wiem, że myślisz, że jestem tchórzem, bo tak jest. Nigdy nie miałem czegoś takiego. Nigdy nie przeżyłem takiej miłości. Zawsze brałem, a nie dawałem z siebie nic.
-Nikt z nas nie jest krystaliczny, pamiętaj o tym. Nie jestem od oceniania, wiem jak to jest gdy się kogoś kocha i czasami rezygnuje się tylko dla dobra tej osoby.
-Zdziwiłaś mnie...hmmm myślałem, że Ty byś walczyła, do samego końca.
-Teraz już tak. Nauczyłam się tej walki, ale wiem, że nie można się płaszczyć przed drugą osobą. Czasami trzeba skończyć, po prostu odejść.-spoglądał na mnie, widać było, że trapiła go jakaś myśl.
-Trzeba zachować swą godność. Wiesz Laura chyba swoją straciła, na rzecz tej naszej miłości.
-Nie straciła. Kobieta jest zdolna do wszystkiego gdy kocha, ale nie mów, że coś straciła. Oboje coś zyskaliście. To była cenna lekcja dla was obojga. Pamiętaj o tym.
-Przyznam, że nauczyłem się czegoś. Mamy jeszcze czas, żebym Ci to opowiedział?-zapytał.
-Mam dziś dużo czasu. -odpowiedziałam, choć tak naprawdę chciałam dziś wyjść wcześniej. Lecz ciekawość był silniejsza.
-Zanim ją poznałem rezygnowałem, bardzo szybko. Jak coś mi nie pasowało, to odchodziłem. Nie patrzyłem czy ktoś walczy, czy nie. Robiłem najgłupsze rzeczy, jakie tylko przyjdą do głowy. Myślę,
że do tej pory jeszcze się nie wyszalałem. Nadal w głębi jestem taki sam. Lecz wiem, że nigdy bym jej nie zrobił tych głupstw co innym.
-Ale zrobiłeś coś gorszego.
-Zrobiłem. Widocznie kiedyś nie kochałem i potrafiłem odejść, powiedzieć ostatnie do widzenia... Chyba chce, żeby ona na mnie czekała... Chyba myśl, że ona czeka będzie mi pomagać.
-Ale w liście napisałeś coś innego.
-Bo wiem, że gdy to przeczyta, będzie walczyć jeszcze bardziej, nie odpuści.
-O to Ci chodzi, żeby na Ciebie czekała, skoro teraz nie chcesz z nią być?
-To nie chodzi o to, że nie chcę, ja po prostu nie mogę...
-Naprawdę jesteś dziwnym przypadkiem.
-Jestem trudny, może dlatego ona mnie kocha.
-Nie wiesz czemu ona Cię kocha? -zapytałam z ciekawości. Dwoje ludzi mówi sobie zazwyczaj czemu darzy uczuciem drugą osobę.
-Chyba coś wiem. Zawsze mi mówiła, że kocha mnie nie za to kim jestem tylko jaki jestem, pomimo, że wiele razy ją raniłem, było wiele złych chwil to i tak było warto trwać bo dla tych kilku cudownych chwil, mogłaby zrobić wiele. Kochała mnie za to, że potrafię ją rozbawić. Uwielbiała mój uśmiech, mój zarost. W moich ramionach czuła się bezpiecznie. Nawet szczerze nie wiem czemu mnie kochała.
-Może chciałbyś się tego dowiedzieć?
-Chciałbym....
-Tylko nie jesteś gotowy?
-Właśnie tak...

Po naszej długiej rozmowie, postanowiłam zrobić sobie spacer po parku. Miałam kontakt z człowiekiem, który kochał, sam skazał się na cierpienie, dla dobra tej drugiej osoby. Nie mogłam tego pojąć, strasznie ciężko mi było przyjąć to do wiadomości. Dlaczego okazał się takim tchórzem? Dlaczego odszedł gdy ją kochał? Dlaczego karmił ją słodkimi nadziejami? I ciągłe pytanie dlaczego, tkwiło w mojej głowie, przez kilka kolejnych dni. Dlaczego .... ?

2881 wyświetleń
40 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!