Menu
Gildia Pióra na Patronite

From time to time

Siedziała w kawiarni. Bawiąc się widelcem spoglądała na mijających ją ludzi. Jedni dokądś się śpieszyli, tak jakby chcieli dogonić czas, który jak zawsze o tej porze dnia upływa tak samo. Inni zaś mijali wszystko i wszystkich nie dostrzegając nic. Trochę było jej ich żal. Stąpali po ziemi, ale myślami błądzili wokół szkoły, pracy, problemów w domu.

Jakaś grupa młodych osób przejechała z piskiem opon obok niej, zatrzymali się 4 metry dalej, stawiając samochód ni to na ulicy, ni to na chodniku. Z auta wysiadł wysoki, dobrze zbudowany młodzieniec. Na oko miał gdzieś 19, może 21 lat. Wszedł do sklepu obok kawiarni. Spędził tam góra 6 minut. W tym samym czasie z auta dobiegały głośne, huczące wręcz dźwięki, które w dużej ilości uszkadzały komórki w mózgu. Nie można było tego nazwać muzyką. Szyby trzęsły się. Aż miało się wrażenie, że jeszcze minuta i pękną. Chłopak wyszedł ze sklepu. W reklamówce niósł kilkanaście piw. Zanim wsiadł do samochodu otworzył puszkę piwa i wypił go jednym haustem. Poczym rzutem perfekcjonisty trafił w pobliski kosz na śmieci. Zatrzasnął za sobą drzwiczki i ruszył przed siebie, nie zapinając pasów. Kobieta z niedowierzaniem patrzyła na tą scenę. Odsunęła krzesło. Zapłaciła rachunek. Ubierając kapelusz na głowę, ciągle myślała o bezmyślności młodych ludzi. Popatrzyła na zegarek i miarowym tempem ruszyła ramię w ramię z Czasem. Nie śpiesząc się donikąd. Nie zatrzymując się w tyle. Nie błądząc ciągle w wydarzeniach zeszłego tygodnia.

147 002 wyświetlenia
1738 tekstów
256 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!