Menu
Gildia Pióra na Patronite

Ten sam

Sheldonia

Sheldonia

Siedziała w pokoju na podłodze, wokół niej piętrzyły się stosy książek i zeszytów, pootwieranych na różnych stronach. Miała na sobie porozciągany dres, włosy byle jak spięte gumką na czubku głowy, za ucho włożyła ołówek. Między papierami leżało pudełko z połową pizzy wegetariańskiej. Już zimnej. Siedziała tak od kilku godzin, ale nie potrafiła się na niczym skupić. Jednak musiała wałkować kolejne rozdziały, by zaliczyć sesję. Właśnie w takich chwilach najbardziej tęskniła z liceum…
Nagle ciszę przerwał krótki dźwięk wydobywający się z jej komórki. Sms… Próbowała odszukać telefon pod stertą kartek i podręczników. Gdy w końcu go znalazła, spojrzała na wyświetlacz. Nie mogła uwierzyć… Jak to? Przecież…
Cyfry, które układały się w znany numer wprawiły jej serce w szalony łomot. Mimo, iż usunęła ten numer kilka lat temu, wciąż miała go w pamięci. Ponad to, sama zmieniła swój zaraz po tym, żeby nie mógł do niej dzwonić ani pisać. Chociaż w głębi serca miała nadzieję, że się postara i jakoś go znajdzie, że będzie walczył, że się tak łatwo nie podda. Przecież zdobycie numeru telefonu nie jest niczym trudnym, udałoby mu się. Nigdy nie spróbował. Aż do teraz… Czy to możliwe? Pytała samą siebie. W przypływie odwagi nacisnęła największy klawisz. Jej mózg zalały słowa:
„Nie mogę przestać o Tobie myśleć…”
Nie potrafiła się uspokoić, w pokoju panowała cisza, przerywana jedynie waleniem jej serca i spazmatycznym oddechem. Jedyne co zdołała napisać w odpowiedzi to:
„To Ty…?”
„Przecież wiesz… Muszę Cię zobaczyć.”
Nie wiedziała, co się dzieje. Czy to jest możliwe? A może ktoś sobie z niej żartuje, może to nawet i on. Może zechciał się z nią umówić tylko po to, by z ukrycia podziwiać jej głupotę i naiwność? Nie. Nie, on by tego nie zrobił.
Drżącymi rękoma napisała:
„U mnie o 19…”
Zanim zdołała nacisnąć „wyślij”, minęło kilka minut. Jednak po chwili otrzymała raport, że wiadomość została dostarczona.
Popatrzyła na zegar wiszący na ścianie. Miała godzinę. Zabrała się za sprzątanie. Nie spodziewała się gości, nigdy nie zapraszała nikogo do siebie, bo odkąd zamieszkała sama, jej życie kręciło się wyłącznie wokół uczelni i pracy. Nawet nie miała żadnych znajomych, nie wspominając o przyjaciołach. Nie potrafiłaby ich nawet utrzymać… Gdy doprowadziła mieszkanie do względnego porządku, wskoczyła pod prysznic. Potem zrobiła makijaż, wyprostowała włosy, gdy spinała grzywkę wsuwką z tyłu głowy, dotarł do niej bezsens tych przygotowań. „Po co to wszystko? Przecież może się okazać, że minęło już zbyt wiele czasu. Może nawet nie przyjść… Tyle lat zapominania, przekreślił jeden sms…”
Wskazówka zegara praktycznie się nie przesuwała. Wiedziała, że gdy będzie siedziała wpatrzona w zegar, czas będzie dłużył się niemiłosiernie, jednak zdenerwowanie przejęło nad nią całkowicie kontrolę.
Usłyszała dzwonek do drzwi. Przekręciła klucz, nacisnęła klamkę, uchyliła drzwi. Napotkała jego wzrok. Był tam. Taki sam. Taki jej, dla niej. Bez słowa wpuściła go do środka i zamknęła drzwi. Stali tak naprzeciw siebie, patrzeli sobie w oczy.
Co można powiedzieć w takiej chwili? Czy istnieją takie słowa, które oddałyby tak długo narastającą tęsknotę?
Podszedł do niej i mocno przytulił. Odgarnął włosy i szepnął do ucha:
- Tęskniłem.
Zaczął całować ją po szyi, trzymając w dłoniach jej twarz. Odszukał usta. Porwała ich namiętność. Pociągnęła go w stronę sypialni. A tam po chwili na podłodze wraz z w pośpiechu zrzuconymi ubraniami tarzał się strach, smutek, niepewność i żal…

Gdy pokój zalała ciemność, a ich oddechy uspokoiły się i opadły emocje, trzymał ją w ramionach. Widziała tylko zarys jego ciała.
- Jutro wieczorem wyjeżdżam do Londynu… - Wyszeptał niemal bezgłośnie.
Spojrzała w stronę, gdzie powinny być jego oczy.
- Na jak długo?
- Pół roku. Kolega załatwił mi tam pracę. Dzięki zdobytemu tam doświadczeniu, łatwiej będzie mi znaleźć pracę w Polsce. Przynajmniej mam taką nadzieję…
Poczuła strach. Strach, że odejdzie, że to nie miało tak naprawdę znaczenia, że zniknie zanim w ogóle się pojawił…
- Czy… my… To znaczy, czy mam na ciebie czekać? Czy…
Zamknął jej usta pocałunkiem. To chyba była jednoznaczna odpowiedź. Strach zniknął tak szybko, jak się pojawił.
- Wiesz, trochę się boję, że nie poczekasz… - Znów wyszeptał, jakby wstydził się sam przed sobą. Jakby przerażała go władza, jaką nad nim posiada, mając jego serce w swojej dłoni.
- Jak kocha to poczeka. – Powiedziała, i mimo, iż nie mógł tego dostrzec, uśmiechnęła się. Jednak zaraz dodała, już bez uśmiechu. – A ty?
- Jak to ujęłaś…? Jak kocha to poczeka?
Pocałowała go. Znów odgarnął jej włosy i szepnął jej do ucha:
- Kocham cię.
- Kocham cię. Tak bardzo cię kocham… - Odszepnęła w przestrzeń.

Stała na lotnisku. Patrzyła przez ogromną szybę na samolot, który zaraz miał wystartować. Był tam. Jeszcze niedawno nie chciała o nim pamiętać, a teraz znów boli, gdy go nie ma. Popatrzyła na wyświetlacz komórki. Miał wysłać jej widomość, gdy będzie siedział już na swoim miejscu, a tu ciągle nic. Jednak gdy dostrzegła, że nie ma zasięgu, przestała się martwić. Pomyślała, że najwyżej dostanie sms’a z opóźnieniem. Zauważyła, że samolot ruszył. Jechał po pasie startowym z coraz większą prędkością, aż w końcu poderwał się do lotu. Nie płakała. Przywykła do tego, że go nie ma. Jednak miła nadzieję, że tym razem im się uda. Może teraz właśnie nadszedł ich czas. Już miała się odwrócić i pójść w stronę wyjścia, ale jej wzrok przykuła dziwna barwa jaką przybrał samolot. Ze zastraszającą szybkością płonąca bryła zaczęła spadać i zbliżać do ziemi. Nie było wątpliwości, że stało się coś strasznego. Samolot spadł z ogromnym hukiem i rozwalił się na większe i mniejsze kawałki. Nie miała wątpliwości, że… Stała przyklejona do szyby, wokół niej ludzie biegali z jednego końca korytarza na drugi, robili zdjęcia, komórkami nagrywali krótkie filmiki, płakali, krzyczeli. Straż pożarna gasiła wrak samolotu. Z odrętwienia wyrwał ją krótki sygnał. Wyjęła telefon. Wiadomość od niego. Spóźniony sms, wiedziała o tym bardzo dobrze, jednak pomyślała, że może akurat jemu udało się przeżyć tę katastrofę…
„Kocham Cię. Już za Tobą tęsknię… Do zobaczenia.”
Upuściła komórkę na podłogę, sama opadła na kolana. Dopiero teraz pozwoliła swobodnie płynąć łzom. Patrzała jak gaszą wrak… jak cały teren wypadku pokrywa się białą pianą… jak ludzie robią zdjęcia dla gazet i nagrywają materiały dla telewizji… jak powoli wyjmowane są jakieś rzeczy… Patrzyła jak liczba czarnych worków się zwiększa… W końcu świat za oknem zalała ciemność, dając jej oczom ukojenie…

W tym samym miejscu i śpiącą znajduje ją ochrona. Nie potrafią jej dobudzić. Przelewa im się przez palce, mimo, iż na jej twarzy widnieje nikły uśmiech.

Sen…
- Głupia, myślałaś, że zginąłem!? Nie mogłem cię zostawić, nawet nie wsiadłem na pokład tego samolotu. Jednak to zainteresowało ochronę, przez co zaczęli mnie przesłuchiwać w osobnym pokoju. Zaraz potem zaczęła się panika w związku z tym wypadkiem, a o mnie zapomniano. Komórkę mi zabrano, nie mogłem cię poinformo…
Wzięła go w ramiona i bardzo mocno przytuliła.
- Nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś leciał tym samolotem…
- Kochanie, ja… bo ja bym chciał zapytać, czy zostaniesz moją żoną…?
Wyjął pierścionek z małym zielonym kamyczkiem, gdy usłyszał „tak”, wsunął go na jej palec.

Rzeczywistość…
Ochroniarz niesie jej bezwładne przez sen ciało na rękach. W pewnym momencie, mówi ze zdziwieniem:
- Ty... Stary, ona płacze przez sen…

4844 wyświetlenia
120 tekstów
43 obserwujących
  • Sheldonia

    21 November 2011, 18:39

    Powtarzam się, ale... dziękuję. Wam, wszystkim razem i każdemu z osobna.

  • LilaKtusia

    21 November 2011, 18:22

    Pięknę, bardzo inspirujące... jak wszystkie

  • Sheldonia

    20 November 2011, 07:49

    Trzymam Cię za słowo:) A co do filmu, to przyznam, że go nie widziałam. Więc podobieństwo jest jak najbardziej przypadkowe:)

  • Sheldonia

    19 November 2011, 22:37

    Kocham... ale nie wierzę w szczęśliwe zakończenia. Dziękuję. Mam nadzieję, że masz tych szuflad sporo, to zwiększa szanse, że ciągle będę trafiać tam gdzieś w głąb Ciebie:)

  • Albert Jarus

    19 November 2011, 22:29

    Ja powiem jedno. Zakochaj się wreszcie i nie uśmiercaj tej miłości. Oczywiście znów przeszukałaś moje szuflady, dlatego jak mógłbym nie kochać tych opowiadań. Świetnie się czyta.

  • No_One_

    19 November 2011, 22:05


    No cóż... jak to u Ciebie.

  • Sheldonia

    19 November 2011, 22:02

    Dziękuję za wszystkie opinie.
    Lola Lola, w końcu się odezwałaś:)

  • Aya

    19 November 2011, 21:35

    Wow :) Bardzo ciekawe

  • 19 November 2011, 21:14

    oh dziękuję za TO opowiadanie . Genialne

  • Sheldonia

    19 November 2011, 21:09

    Dziękuję. "Wow" wyraża więcej niż tysiąc słów:)