Menu
Gildia Pióra na Patronite

Kartka z pamiętnika

"Są słowa, które przeminęły. Wspomnienia chwil, które nie wrócą. I ludzie są, co odchodzą, a tak chcielibyśmy by zostali."

Ty także odszedłeś. Pamiętam każdą minutę bez Ciebie. Każdą godzinę, dzień, tydzień, miesiąc... Pamiętam, jak było mi ciężko nagle puścić Twoją dłoń i dalej iść bez Ciebie. Właściwie to została ona mi bezlitośnie wyrwana z mej dłoni... Mimo wszystko, ta samotna wędrówka wyczerpała mnie. Długo zbierałam siły, lecz tylko po to, by później ponownie znaleźć się w tym samym miejscu. I choć już naprawdę nie miałam sił, ani ochoty, by po raz kolejny się podnosić, próbowałam. Jednak ta okrutna myśl, że zabrakło Cię w moim świecie, nie odpuszczała mnie na krok. Utrudniała mi oddychanie. Tak jakby przy każdym wdechu świeżego powietrza, zabierała mi jedno tchnienie. Czujesz ten ból w klatce piersiowej na samą myśl, że nie możesz oddychać? Ja tak czułam się przez bardzo długi czas. Brak Twej osoby przy mnie wyłączył mnie z życia. Czuję się wypalona. Cholernie zmęczyła mnie nauka życia bez Ciebie u swego boku. Nieudolnie stawiałam naprzód samotnie kroki, potykając się jednak co jakiś czas. Zaliczyłam mnóstwo upadków. Niezliczoną ilość. Ale to właśnie dzięki nim czuję się dziś silniejsza i bardziej wytrzymała. Wręcz niezłomna. Cierpienie jakiego doznałam po kolejnej, tym razem nieodwracalnej stracie Ciebie, wiele mnie nauczyło. Dlatego wiem, że już nadszedł czas, aby nareszcie Cię pożegnać. Należysz do przeszłości. Wiem, jak okropnie to brzmi... Tak niewiarygodnie. Ten fakt wydaje się jakąś nierealną, odległą mrzonką. Jakby nie mogło dotyczyć mojej osoby. Bo przecież do czasu, gdy byłeś przy mnie, nie spotkałam się z czymś podobnym. Odgrodziłeś mnie jakąś niewidzialną szybą, od której odbijało się wszystko, co złe i nieprzyjemne. Chroniłeś mnie. Dbałeś. Troszczyłeś się. I tak nagle tego wszystkiego zabrakło... a ja po prostu nie byłam na to przygotowana. Lecz dziś jest inaczej. Wiem, że nie chciałbyś "zatruwać" mojego życia, tak jak to zrobiłeś. Przecież wielokrotnie mi nawet powtarzałeś, bym wymazała Cię z Twej pamięci, jeśli tylko kiedykolwiek uznam, że mnie zraniłeś. Ale swoim odejściem zraniłeś mnie całkiem nieumyślnie. Nie mogłeś przecież zaplanować tej śmierci, prawda? Tym bardziej wydaje mi się to wszystko tak cholernie okrutne i niesprawiedliwe... Ale dam radę, obiecuję Ci. Tylko tyle mogę już dziś dla Ciebie zrobić... Nie poddać się. Dla siebie jednak i wszystkich innych ważnych dla mnie ludzi, uczynię tym bardzo wiele. Zapaliła się we mnie tląca od dawna iskierka życia. Zapłonęła nowym, żywym ogniem. Czuję wzbierającą we mnie siłę. Regeneruję się. Znów zbieram siły, lecz tym razem będzie inaczej. Liczę na happy end.
Trzymaj za mnie kciuki.

7931 wyświetleń
92 teksty
18 obserwujących
  • 14 April 2012, 22:04

    No tak, każdy ma to inne spojrzenie ;)

  • Lacrimas

    14 April 2012, 16:47

    Wiesz... nie jestem pewien, czy czekanie na kogoś tyle czasu jest dobre. Choć wiele zależy od sposobu pożegnania i odejścia. Poza tym ta nadzieja jest czymś strasznym. Czymś, co zabija nas wewnętrznie. W wielu rzeczach dostrzegasz ślady i obecność tej osoby. Wierzysz, że spotkasz ją na kolejnym zakręcie swojego życia. Moim zdaniem gorzej jest pogodzić się z taką myślą. Śmierć w końcu jest czymś wpisanym w nasze życie.

  • 14 April 2012, 12:47

    Ciekawe pytanie, Michale... I jeśli chcesz, podzielę się z Tobą swoim zdaniem. Uważam, że gorzej jest chyba jednak utracić kogoś bezpowrotnie. Bowiem żyjesz z tą myślą, że już nigdy więcej nie zobaczysz tej osoby, nawet przelotnie. Nigdy nie spotkasz się z jej wzrokiem, nie usłyszysz jego śmiechu, głosu... Pozostaje pustka, po takiej stracie nie ma nic. I choć może kiedyś to przełkniesz, to znaczy na pewno kiedyś oswoisz się z tą myślą, jednak wciąż masz tą świadomość, że tej osoby [...]

  • Lacrimas

    12 April 2012, 22:11

    Naszła mnie teraz pewna myśl... Gorsza jest bezpowrotna utrata, którą z biegiem czasu zaczynamy akceptować czy raczej ta, w zmianę której chcemy i staramy się wierzyć...? Muszę pomyśleć.

    Opowiadanie... ach, tak. Zabolało i jak wyżej wspomniałem - skłoniło do myślenia.

    Plus.

  • 12 April 2012, 20:11

    Mam nadzieję jednak, że tych odchodzących będzie w moim życiu już niewielu. A już na pewno nie w tak drastyczny sposób... Mimo wszystko, dziękuję =)

  • Sheldonia

    12 April 2012, 20:00

    Ludzie zawsze w końcu odchodzą... Kwestia przyzwyczajenia.
    Jednakże trzymam za Ciebie kciuki.