Menu
Gildia Pióra na Patronite

LIKWIDATOR

~ Ariadna ~

~ Ariadna ~

Rozdział II

Polska,
współcześnie

Na dworze było zimno. Przeraźliwie zimno. Moje łzy prawie zamarzały na twarzy, przy okazji rozmywając mój makijaż. Ale nie przejmowałam się tym. Są takie dni, kiedy nie przejmuję się niczym. Ten dzień właśnie do takich należał. Szłam na oślep, przed siebie, dopóki nie zorientowałam się, że stoję przed Piratem. W Piracie organizowane są zazwyczaj największe imprezy w mieście. Mówiąc o imprezach mam na myśli dyskoteki. Potarłam dłonie i chuchnęłam, żeby się trochę ogrzały. Tutaj przynajmniej będzie ciepło.

Weszłam do środka. Gorące powietrze, wymieszany zapach perfum, dymu tytoniowego i głośna muzyka podziałały na mnie jak pobudzenie. Wyostrzyły się moje zmysły, zrobiłam się bardziej czujna. W takim tłumie i towarzystwie trzeba zwracać na to uwagę.
Najpierw przepchnęłam się przez wejście, potem szłam prosto przez parkiet, rozdzielając tańczące pary. Goniły mnie wyzwiska i krzyki, ale nie oglądałam się za siebie. Moim celem było dostać się do baru i wypić coś mocniejszego. Tylko, że nie spodziewałam się, że wtedy stanie się właśnie to.

Nie zauważyłam niczego niepokojącego, zresztą w tym tłumie i tak trudno cokolwiek zauważyć. Błąd. Powinnam zrobić krótkie rozpoznanie, czyli zapoznanie się z terenem, ale oczywiście mi się nie chciało. Potem sprawy potoczyły się szybko, bez kontroli i można powiedzieć, że wszystko to, co się zdarzyło później, to moja wina.

Wystarczyła tylko sekunda, może dwie. Dotknęłam go. Takiego kolesia w kapturze. Ale ten dotyk to nie był taki zwykły dotyk. Moją głowę przeszył nagły, niespodziewany ból, oczy bezwolnie same się zamknęły a w głowie pojawił się błysk światła, czarny obraz, krew. Usłyszałam też straszny, mrożący krew w żyłach śmiech. Tego dźwięku nie da się opisać, to trzeba usłyszeć. Nogi mi się zatrzęsły, dreszcz przebiegł mi po całym ciele. Ten człowiek jest zły, przemknęło mi przez myśl.

– Patrz, jak chodzisz głupia!
– Przepraszam – wybąkałam, ale stałam dalej. On popatrzył chwilę na mnie po czym zniknął mi z oczu.

A ja wciąż stałam. Nie mogłam się ruszyć. To było jak porażenie pioruna, wydawało mi się, że moje nogi wrosły w ziemię. Ten facet jest zdecydowanie zły. Ale nie w ten zwyczajny, z braku lepszego określenia ludzki sposób. Nie, w tym dotyku wyczułam coś innego, magicznego. A to oznaczało, że prawdopodobnie zna odpowiedzi na moje pytania. Problem w tym, że musiałabym do niego podejść i zacząć rozmowę a to nie napawało mnie zbytnim optymizmem.

Nie wiem czy ten koleś poznał, że ze mną jest coś nie tak, w każdym razie nie dał tego po sobie poznać. Po chwili już go nie było widać. Zniknął mi z oczu, przepadł. Zaczęłam się gorączkowo rozglądać, szukając go wzrokiem. Nie bardzo wiedziałam dlaczego to robię, ale coś mówiło mi, że muszę go znaleźć. W końcu go zobaczyłam. Stał z boku, przy drugim wyjściu z klubu i przyglądał mi się. Nie blefuję, naprawdę na mnie patrzył. Po plecach przebiegł mi dreszcz, znowu. A chłopak wyszedł. Bez słowa zastanowienia ruszyłam za nim.

I znów przeciskałam się przez tłum tańczących, ale to nie było ważne. Musiałam jak najszybciej dogonić tego chłopaka. Z klubu dosłownie wybiegłam. Dyszałam ciężko jakąś chwilę i rozglądałam się czujnie dookoła. Po prawej stronie zauważyłam kątem oka ciemną sylwetkę. Ruszyłam w tamtym kierunku. Moje serce waliło jak młotem ze strachu i ciekawości. Gdy skręciłam za róg moją rękę chwyciła jakaś inna dłoń i przytrzymała w silnym uścisku. Mogę się założyć, że jutro będę mieć tutaj ogromnego siniaka.
Nie musiałam spojrzeć w twarz tego człowieka, wiedziałam że to ten, którego śledziłam. Ale on trzymał mnie za obie ręce i potrząsnął mną.

– Szukasz guza dziewczynko?

Nie odpowiedziałam. Niby co miałabym powiedzieć? Przepraszam, czy jesteś może i n n y ? Bo tak mi się wydawało, gdy cię dotknęłam, poczułam coś magicznego. Gdyby moje przypuszczenia okazały się błędne facet by mnie wyśmiał i potraktował jak chorą psychicznie. Dlatego milczałam.

– Gdybym był normalny, rzeczywiście bym cię wyśmiał.

Z niedowierzaniem uniosłam głowę w górę. Więc jednak moje przeczucie mnie nie zawiodło. Pięknie. Albo moje problemy zostały rozwiązane, albo wpadłam w jeszcze gorsze.

– Raczej stawiałbym na drugą wersję – usłyszałam jego głos.
– Czytasz mi w myślach?
– Można tak to nazwać. Ale musiałem się tego długo uczyć. I to nie tyle, ile trwa edukacja w zwykłej szkole. To, czego się uczyłem wymagało o wiele więcej czasu.

Przez chwilę trawiłam informacje. Zadałam pytanie, które nurtowało mnie chyba najbardziej.
– Kim jesteś?
– Alex. Miło mi. A ty jesteś?
– Alicja. Alex, kim naprawdę jesteś?

Uśmiech na ustach. Spojrzał szybko gdzieś w bok, po czym znów zawiesił swój wzrok na mnie.
– Niegrzeczna mała dziewczynko. Nie zadaje się takich pytań nieznajomym.
– Chcę wiedzieć po prostu kim jesteś. Bo zwyczajnym człowiekiem na pewno nie.

Chciałam się dowiedzieć czegoś na jego temat. Nie pomagało mi to, że nie widziałam jego twarzy, bo skrywał ją pod kapturem. Z tonu jego głosu wywnioskowałam, że mógł mieć około dwudziestu lat, ale mogłam się mylić, jeśli nie był człowiekiem. Denerwowało mnie też to, że ilekroć próbowałam przeniknąć jego umysł, moje podchody kończyły się porażką. Nie widziałam nic. Żadnych obrazów, filmów, przebłysków koloru. Nic. Byłam więc zależna od informacji, jakie mi udzieli, a mógł przecież skłamać.

– Chcesz ode mnie informacji? - zaśmiał się – Więc najpierw powiedz mi kim ty jesteś. Tak naprawdę.
– Powiedziałam już. Mam na imię Alicja. Chodzę do szkoły...
– Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi, dziewczynko. Próbowałaś odczytać mój umysł, nie zdziwiłaś się, że czytam w myślach. Mnie nie oszukasz, zapamiętaj sobie. Zrobimy tak: ty opowiesz mi coś o sobie, to ja zdradzę ci coś na mój temat, zgoda?
– Dobrze – zgodziłam się niechętnie – A więc pięć lat temu udało mi się po raz pierwszy zobaczyć obraz w głowie mojej mamy. Tylko za pierwszym razem nie był on wyraźny, bardziej jakby za mgłą. Od tego czasu widzę rzeczy, o których myślą ludzie, a obrazy są coraz bardziej wyraźne. Niedawno udało mi się opanować też coś innego. Z obrazów, które uda mi się wyłapać od ludzi mogę stworzyć krótki, najczęściej kilkusekundowy film. W tym filmie jestem widzem, przyglądam się z boku i obserwuję jak potoczy się akcja. Niestety, nie mogę odpowiedzieć na pytanie kim jestem naprawdę, gdyż sama nie mam pojęcia.
– Hmm... Niech zgadnę. Widzisz obrazy, ale gdybyś miała odczytać pojedyncze słowa czy myśli, to ta sztuczka już nie wychodzi?

Jak on to robi?

– Dokładnie. Skąd wiesz?
– Jesteś klasycznym przypadkiem czarownicy. Odziedziczyłaś gen dominujący, który ujawnia się dopiero z upływem lat i powoli rozwija się.
– Odziedziczyłam gen? Przecież nie mam w rodzinie żadnej czarownicy.
– Teraz nie masz, ale widocznie kiedyś żyła czarownica, po której przejęłaś gen. Mogła żyć 100, 200 czy nawet 1000 lat zanim się urodziłaś.
– O rany – wyjąkałam. Ciężko mi było nadążyć za tymi wszystkimi informacjami. Przede wszystkim nie wiedziałam czy cieszyć się z tego, że jestem czarownicą czy nie.

Spojrzałam na Alexa. On również mi się przyglądał. Zastanawiałam się co on tu robi, skąd przyjechał i czemu ze mną rozmawia.
– Oj, nie spodobałaby ci się odpowiedz na wszystkie te pytania, dziewczynko.

Mówiąc to pochylił się w moją stronę i dotknął ręką mojej twarzy. Nie wiem, co chciał zrobić, ale kiedy mnie dotknął przeszył mnie prąd i to dosłownie. Z jego ręki popłynęła ku mnie siła, która zatrzęsła jego ręką. Po raz drugi dzisiejszego wieczoru udało mi się coś zobaczyć, chyba fragment z jego życia. Nie znałam tego miejsca. Była zima. Alex biegł w stronę lasu. Przed nim szła dziewczyna. Biorąc pod uwagę jej wzrost mogła mieć około dwudziestu lat, może mniej. Alex zawołał ją. Lecz kiedy się odwróciła przeżyłam szok. To nie była jakaś tam dziewczyna. To byłam ja.

Alex oderwał ode mnie swoją rękę. Ja byłam zbyt oszołomiona, żeby cokolwiek zrobić lub powiedzieć. Moje myśli szalały. Zastanawiało mnie szczególnie to, że skoro to była scena z jego życia, to dlaczego ja tam się znalazłam? Przecież to wcale nie ma sensu.

Oczy Alexa były teraz szeroko otwarte. Jakiś czas lustrował mnie wzrokiem, a po chwili bez słowa wyjaśnienia podszedł do mnie, chwycił za rękę i ruszył przed siebie, ciągnąc mnie za sobą. Próbowałam wyłapać coś z jego myśli, ale znów natknęłam się na blokadę. Teraz moje przerażenie sięgnęło zenitu.

– Dokąd idziemy?

Nie odpowiedział mi. Zaczęłam stawiać opór, ale on się tym nie przejmował. Przeraziłam się nie na żarty. Co on chce mi zrobić?
– Zostaw mnie Alex, proszę. Ja nic nie zrobiłam, mogę zapomnieć o naszej rozmowie tylko mnie zostaw. Nie rób mi krzywdy.

Zatrzymaliśmy się. Staliśmy pod wielką latarnią, która oświetlała ulicę. Alex bez słowa zdjął moją czapkę z głowy i rzucił na ziemię z wściekłością. Kiedy odwróciłam się żeby ją podnieść, Alex chwycił mnie za moje dwa ramiona i potrząsnął mną. Nasze oczy się skrzyżowały. Mój wzrok mówił mu zapewne, że jestem przerażona, gdyż tak się właśnie czułam. Jego oczy wpatrywały się we mnie z niedowierzaniem i z czymś jeszcze, czego nie potrafiłam nazwać. Jedną ręką dotknął moich kręconych włosów, drugą wciąż trzymał na ramieniu. Pokręcił głową.

– Rude włosy, zielone oczy, głos. Nawet głos taki sam. Jak mogłem nie poznać?
– Alex...
– Cicho – przyłożył mi palec do ust. - Nic się nie martw dziewczynko. Podnieś swoją czapkę. Przepraszam za moje zachowanie.

Trochę się bałam spuścić go z oczu, bo podejrzewałam, że to jakiś podstęp. Wpatrywał się we mnie jednak tak długo i tak intensywnie, że w końcu się schyliłam i podniosłam czapkę.

Kiedy wstałam z tysiącem pytań na ustach, Alexa już nie było.

3383 wyświetlenia
61 tekstów
6 obserwujących
  • ~ Ariadna ~

    19 February 2013, 21:09

    Albercie, bardzo dziękuję Ci za Twoją pochwałę. Miło, że zajrzałeś i zostawiłeś ślad :)
    Pozdrawiam również ; )

  • Albert Jarus

    19 February 2013, 10:01

    Ładnie Ci idzie pisanie, mi bardzo miło się czyta
    pozdrawiam

  • ~ Ariadna ~

    18 February 2013, 20:59

    Rosemarie, jak zwykle, cieszę się, że zajrzałaś do mnie ; ) Odpowiadając na Twoje pytanie, to nie wiem jeszcze czy będę kontynuować. Wiem, że z chęcią byś przeczytała, ale coś mi się zdaje, że zostawię to tak, jak skończyłam. Nie chcę tego przeciągać. Może napiszę coś o podobnej tematyce, ale nie wszystko na raz. Po kolei :D

  • Gothic Sanctuary

    18 February 2013, 20:20

    No w końcu : p
    Pamięć odświeżona, możesz dodać kolejny rozdział. A tak właściwie, to mam pytanko: będziesz pisać dalszy ciąg? Znaczy się, wiem, że masz jeszcze jeden albo dwa rozdziały z zanadrzu, ale czy będziesz kontynuować "Likwidatora" na dłuższą metę? Bo chętnie przeczytam, jakby co. ; )

  • ~ Ariadna ~

    18 February 2013, 19:17

    Rafale, bardzo Ci dziękuję, że przeczytałeś i poświęciłeś chwilkę mojemu opowiadaniu. Cieszę się, że Ci przypadło do gustu i zachęcam do przeczytania kolejnej części, w której "te moce", jak określiłeś są opisane z większymi szczegółami.
    Pozdrawiam ; )

  • ~ Ariadna ~

    18 February 2013, 00:03

    O, dziękuję Ci Starlight :)
    Miło mi, że zajrzałaś ; )