Menu
Gildia Pióra na Patronite

Bajka o szczurku Eugeniuszu

M44G

M44G

Rozdział VIII
„Zagrożenie”

Tak była zasłuchana w opowieść dziadków cała rodzina, że nawet nie zauważyli, jak noc czarną kołderką całe podwórko do snu okryła. Lecz nie przejęli się tym za bardzo mama Elwirka zrobiła wszystkim po herbatce. I wszystko na to wskazywało, że dzisiaj szczurki będą miały noc białą. Może nie do końca taką prawdziwą, bo przez świece z prowokowaną.
Dziadek opowiadał dalej, jak to już z samego rana wykąpał się zaczesał włosy do tyłu spryskał się wodą kolońska „ Brutalny Kot” Nie wiedząc o tym, że szczurka Stanisława też w swoim domku wzięła kąpiel, porobiła sobie loczki na głowie spryskała się drogimi perfumami „ Zalotny wibrys No 5”
- A więc udałem się na pierwsze zajęcia były bardzo nudne sama teoria całe mnóstwo przepisów. Dłużyły mi się niesamowicie, bo cały czas myślałem o spotkaniu z wasza obecną mamą i babcią a moją żoną.
- A tobie Babciu też się dłużyły i nudziły zajęcia.- Zapytały wnuczęta.
- Nie mi nie. Lecz też pamiętałam i myślałam o spotkaniu.- Odpowiedziała babcia maluchom.
Od razu po zającach obydwa szczurki udały się do restauracji, w której to na niby pracowała Stanisława.
I przy kawie i ciastku zaczęli opowiadać o swoim życiu. O swoich rodzicach i rodzeństwie i o zawodach. Jako pierwszy zaczął opowiadać Eugeniusz o tym jak rzucił szkołę rozbrajaczy pułapek by zapisać się na poskramiacza. W ten czas przerwała mu opowieść Stasia i powiedziała. „ No widzisz to może jakby mój tata był takim rozbrajaczem to może by nie zginał.” Eugeniusz zapytał „ Pewnie masz rację. A wiesz może z opowiadań jak wyglądała ta pułapka?”
Stasia odpowiedziała. „ Wiem tylko, że była żółtawo czarna i miała podwójną literę „ W” wpisaną w okrąg.

Eugeniusz powiedział tylko. „ No niestety to była pułapka firmy „wesz end wesz”, nie miał z nią szans. Nawet doświadczeni rozbrajacze mają z nimi problemy, bo pułapki tej firmy mają sześciopunktowy naciąg haczykowo- kołatkowo-młotkowy. Jedynie mogę Cię pocieszyć tylko tak, że na pewno nie cierpiał za długo. Ponieważ ich pułapki zabijają bardzo szybko.” Po tych wszystkich opowiastkach o sobie i o swoich rodzinach. Postanowili udać się pod słynne drzewo żołędziowe rosnące na wysokim pagórku.

Nazywane przez ludzi śmieszną nazwą i nie zrozumiałą przez szczury, czyli dębem. Szczurka Stanisław i szczur Eugeniusz siedzieli sobie spokojnie pod dębem wygrzewając się w słońcu. I zastanawiali się jak to będzie jak ludzie przywiozą te koty.
- I wtedy to postanowiłem waszej babci pokazać jak to będę walczył z kocim okupantem. Wziąłem w pazurki kawałek patyka i zacząłem nim wymachiwać ruchami jak w szermierce. I pech a może i trochę szczęścia sprawiły, że w czasie tych pokazów nadepnąłem na mokrego żołędzia i poślizgnąłem się a wasza babcia chciała mnie ratować przed upadkiem. Lecz ten czyn bohaterski waszej babci skończył się w taki o to sposób, że sturlaliśmy się w jednym wspólnym objęciu z pagórka w samo błoto. Ile przy tym było śmiechu, ale nie na długo. Ponieważ w tym momencie, gdy chciałem powiedzieć słowa: „ Stanisławo szkoda, że nie widzisz sama siebie. Wyglądasz jak ko ko ko…”
- A ja na to, co Ci się stało Eugeniuszu. Wyglądam jak kogut?- Zapytałam w tej sytuacji jak siedzieliśmy tak złączeni w objęciu.
- KOT! KOT! Stanisławo uciekaj szybko patrz kot. Odpowiedziałem krzycząc, z całych sił. Następnie rozkazałem tak patrz widzisz to drzewo nieopodal tam jest dziupla biegnij ile sił w nóżkach i się nie oglądaj za mną.

( http://www.youtube.com/watch?v=GmPDeVtLglI )

Chwyciłem waszą babcię mocno za boki przycisnąłem do siebie z całej siły robiąc przy tym fikołka do tyłu wyrzucając tylnymi łapkami babcię do góry i za siebie. Babcia wasza pobiegła do drzewa i skryła się w dziupli. A ja ruszyłem za nią. Lecz nie zdążyłem przebiec ani metra jak to kot przyszpilił mój ogon swoim pazurem do ziemi ledwo, co mogłem zrobić to machać pazurkami w miejscu bez żadnego efektu. Już mi serce podeszło do gardła życie przeleciało mi przed oczkami a kot z wielkim szyderczym uśmiechem i wielkim złym gniewem w oczach. Zbliżał się z swoją mordą do mnie i wyszczerzał zęby. Ja zamknąłem oczy aż tu nagle czuje, że mnie już nikt ani nic nie trzyma.
Otworzyłem oczy, którym to ukazał się w niedużej odległości pies Azor, który z wielkim hałasem szczekając przegonił kota i pobiegł za nim by oddalić go od nas jak najdalej.
- I co dziadku nic ci się nie stało?- Zapytały maluchy.
- Nie nic, pobiegłem od razu pod dziuple, w której to skryła się babcia.- Odpowiedział kruszonką dziadek.
Ależ hola drogie dzieciaczki spójrzcie, która już godzina. Marsz mi do łóżek, ale mi to już dosyć tego dobrego!- Rozkazała mama Elwirka.
Szczurki poszły spać posłusznie jak im mama kazała. Koniec rozdziału VIII.

C.D.N

66 738 wyświetleń
1128 tekstów
102 obserwujących
  • Sheldonia

    17 April 2012, 18:36

    ;)

  • Albert Jarus

    17 April 2012, 15:57

    Ależ to się fajnie czyta.