Menu
Gildia Pióra na Patronite

Bajka o szczurku Eugeniuszu

M44G

M44G

Rozdział VII
„Wcielenie”

Ze względu na dziadka urodziny. Dalszą opowieść dziadka postanowili wysłuchać wszyscy członkowie rodziny.
-Ze względu na to, że babcia już dawno nie opowiadała już jakiś czas i dlatego by nie zgubić wątku pozwolimy babci rozpocząć. Myślę, że się zgadzacie zemną. – Powiedział Eugeniusz.

- Dobrze to ja zacznę.-Odpowiedziała Stanisława.
- Jak już pewnie wiecie od dziadka to pewnego deszczowego dnia szłam sobie na lekcje tańca, normalną trasą i mijając zagrodę starego „ludzia” gospodarza Witkacego. Usłyszałam jak stary Witkacy Kołodziejowicz mówi do młodego Kołodziejowicza Adama, że: „ Szczurów w tym roku jak od cholewy” czy jakoś tak nie pamiętam dokładnie. A, następnie mówili też coś o koszykach, łapkach na szczury i myszy no i o skrzynkach. Po usłyszeniu tego rzuciłam baletki w błoto naciągam foliowa chustkę na głowę, bo deszcz coraz mocniej padał i w szaleńczym pędzie ruszyłam przed siebie w stronę kościelnej wieży. A każdy wie, że do kościelnej wieży naj łatwiej i najkrócej nad strumieniem przez drewniany most. Gdy dobiegłam do mostu to potraciłam jakiegoś szczura, który to, co mało, co nie wpadł do strumienia wiem tylko, że przerosiłam i już mnie nie było. Dopiero po jakimś czasie, dowiedziałam się, że to był Eugeniusz. Dotarłam w końcu do wieży. Opowiedziałam mamie i babci, co się szykuję i ze względu na to, że zagrożenie będzie duże a samce będą walczyć do upadłego z kocim okupantem na śmierć i życie. Chcę iść się zapisać do magazynu sklepowego. I pomagać, jako pielęgniarka w opatrywaniu rannych.

- Dziadku a babcia mówi o tym samym magazynie sklepowym, co ty nam opowiadałeś? – Zapytał dziadka Stasio.
- Tak to ten sam. -Odpowiedział dziadek.
Na te słowa mama Elwirka zaczęła się śmiać. I widząc to dzieci też zaczęły chichotać. I Marysi się przypomniało, że mama już mówiła coś wczoraj przy śniadaniu coś o żołędziach czy pod żołędziem i jak o tym mówiła nie mogła wytrzymać ze śmiechu.
-No, no, ale wróćmy do historii- Powiedział stanowczym głosem dziadek do żony.
-Już wracam. -Odpowiedziała Stasia.
- Z moją decyzją nie chciała się zgodzić moja mama i babcia powiedziały, że to jest niebezpieczne i że bliskie spotkania z kotami to nie jest zadanie dla młodej szczurki. Powiedziały też, że mam sobie to wybić z głowy, i że będę nadal chodzić na lekcję tańca a jak mam mało zajęć to mogę sobie znaleźć jakąś normalną i bezpieczną pracę. Przynajmniej będzie z tego jakiś pożytek i zarobię jakieś nasiona, które pomogą przeżyć nam zimę w domu. Ale ja nie chciałam tak żyć przyglądać się jak inne szczury zostają ranne a może i tracące życie. A ja miałabym tak na to wszystko patrzeć. „ O nie!” Pomyślałam wtedy. Zaplanowałam to tak. Postanowiłam rzucić taniec i śpiew. I pod przykrywką zatrudniłam się, jako kelnerka a tak naprawdę poszłam zapisać się do magazynu sklepowego sklepu. „ Pod żołędziem” Cała ta przykrywka była bardzo łatwa. Ponieważ miałam w restauracji dwie koleżanki i zawsze mały się wstawić za mną i ukrywać prawdę przed moją mamą przed babcią nie musiały, bo babcia dała się przekonać do tego bym to tak to rozegrała i babcia mi pomagała w ukrywaniu prawdy.

A więc od razu na drugi dzień po tym jak to potraciłam waszego dziadka. Poszłam załatwić wszystko w restauracji poszło jak z płatka. A następnie poszłam do magazynu by zapisać się na szybkie przeszkolenie pielęgniarskie.
Dotarłam na miejsce i ustawiłam się w kolejce do zapisujących nas szczurów. Po kilku minutach za mną staną jakiś szczur. I przestępując z nogi na nogę nie cierpliwie krzyknął: „No kurczę feler, dlaczego to tak wolno idzie. No ruszcie się w końcu”
Odwróciłam się i odpowiedziałam na takie niemiłe słowa w obronie wszystkich „ Szczurku drogi trochę kultury przecież wszystkim nam się śpieszy a te krzyki nie pomogą ani nie przyspieszą.”
- I właśnie wtedy rozpoznałem głos i wizerunek szczurki, która to prawie, co mnie nie zabiła przez utopienie. Odpowiedziałem tak: „ Droga „szczurko” przecież to ty wczoraj wieczoru potrąciłaś chamsko a teraz żądasz ode mnie kultury” – Powiedział dziadek jak on to zapamiętał.
- I ja odpowiedziałam. No, ale „ Przeprosiłam”
-I w końcu przyszła nasza pora ja zapisałam się na kurs pielęgniarski a wasz dziadek wcielił się do elitarnej jednostki poskramiaczy kotów.

Obydwa szczurki po zapisaniu się wyszli razem z magazynu szczurek Eugeniusz zapytał się nowo poznanej „szczurce” czy nie poszłaby z nim na kawę, bo jak już mają razem walczyć z kotami to może by coś o sobie dowiedzieli.
Szczurka Stanisława odpowiedziała: „Może jutro po zajęciach. Może być? Bo teraz jeszcze muszę coś załatwić.” Szur Eugeniusz odpowiedział: „ Dobrze niech będzie jutro po zajęciach.” Pożegnali się i rozeszli w swoje strony.Koniec rozdziału VII.

C.D.N

66 748 wyświetleń
1128 tekstów
102 obserwujących
  • Albert Jarus

    16 April 2012, 18:10

    :)

  • 16 April 2012, 17:28

    Właśnie dziś zaczęłam czytać bajkę.

    Przyznam szczerze...
    Uwielbiam ten rodzinny klimat.
    Poza tym oryginalny pomysł czyni ją naprawdę wyjątkową.

    Chyba powoli zaczynam być fanką szczurkowych opowiastek.:)

  • Sheldonia

    16 April 2012, 17:24

    Lubię Twój świat, Twoją wytrwałość.