Menu
Gildia Pióra na Patronite

Bajka o szczurku Eugeniuszu

M44G

M44G

Rozdział IX
„Pierwsza krew”
Dziś do okien młyna zapukała ulewa. Cała rodzina pozostała w domu i z nudów ziewa. By z nudów nie pozasypiali. Dziadek Eugeniusz z następną częścią historii rodzinę zabawił.

http://demotywatory.pl/3778687/Ty-kochasz-psy

Dziadek zapalił wcześniej już wspominaną zapalniczkę z napisem, podpalając przy tym tytoń w fajce i zaczął opowiadać.
-Całe szkolenie na poskramiacza kotów było bardzo ciężkie i długie, ponieważ trwało całe cztery dni. Zakończone wręczeniem dyplomów. Następnego dnia po uroczystości wręczania dyplomów mieliśmy ruszyć na front. Front znajdował się nie opodal bramy wjazdowej na podwórko gospodarz to nam najwięcej i najczęściej zbierały się koty i prowadziły kocie narady wojenne.
- A twoje szkolenie Babciu też trwało aż tak długo?-Zapytał najmłodszy w rodzinie szczurek Stasio.
- Nie, nie moje szkolenie było przyspieszone. To był taki ekspresowy kurs pielęgniarski, tylko dwu dniowy. I niebyło wcale tak ciężko jak to u dziadka był. Ale niech wasz dziadek opowiada dalej jak przyjdzie moja kwestia i mój czas to rozpocznę opowiadanie i ja.- Powiedziała, odpowiadając Stasiowi babcia Stanisława.

-Mogę już kontynuować, czy może są jeszcze jakieś pytania?- Sam zapytał wszystkich Eugeniusz.
- Opowiadaj dziadku.- Powiedziała chórem cała rodzinka.
- A więc walki przebiegały po naszej stronie i nie było wcale tak dużo ofiar. Jedną z najdziwniejszych sposobów walki z okupantem było dokarmianie go potajemnie i sposobem. Bo każdy wie, że najedzony kot nie będzie chciał uganiać się za szczurami myszami, tylko głodne koty polują z największą determinacją i zapałem na myszy i szczury a nawet latające ptaki to dla takiego kota to bułka z masłem.
Misje zwane „ Dokarmianie odchodami” polegało na zanieczyszczaniu własnymi odchodami jedzenia ludzkiego najczęściej mięsa, mleka, ryb i serów. I to na oczach gospodarzy i właścicieli wyżej wymienionych posiłków. Świadomi tego ludzie, co się stało z ich jedzeniem nie zamierzali już tego zjadać za żadne skarby. I właśni tak skażona żywność nie trafiała na śmieci tylko do misek nie świadomych kotów. Które to zjadały z wielkim smakiem, przez co były najedzone i o jednym, o czym marzyły po tym to o śnie. A łapanie szczurów to byłą ostania rzecz, o której to mogłyby pomyśleć w takim momencie. Szło to nam tak dobrze, że już po kilku dniach koty były strasznie rozleniwione. I „człowieki” postanowili po wyciągać z piwnic i strychów stare zardzewiałe zniszczone pułapki na szczury, ponieważ niedługo miały być jakieś tam ich święta i nie mieli pieniędzy na zakup nowych łapek. Niebawem miały być podane moje umiejętności nabyte w szkole poprzedniej w szkole rozbrajacza pułapek, która to porzuciłem by walczyć z kotami. Wybraliśmy się w trójkę na nocną akcje rozbrojenia kilku pułapek znajdującej naj bliżej szkoły szczurków, do której to niebawem pójdziecie Wy.- Kreując dziadek ostatnie słowa do Stasia i Marysi.

- Na czym to ja…? Ach tak pozostałe dwie rozbroiliśmy bez żadnych problemów. Na sam koniec pozostawiliśmy sobie ostatnią największą, ale i też najbardziej zardzewiałą pułapkę. Nie wiedząc tego, że to właśnie z nią będą największe problemy. Podeślijmy do niej standardowo i rutynowo i to właśni ta rutyna o mało, co nie skończyłaby się moją śmiercią na oczach moich znajomych. Wiesław najsilniejszy i najgrubszy z naszej trójki szczur chwycił za najważniejszą część za tą, która to przyciskająca szczura, co prowadzi do tego, że szczur umiera. Ja chwyciłem za haczyk a Robert miał zesunąć delikatnie przynętę delikatnie unosząc a ja już prawie odhaczyłem haczyk Robert już oddalił się z przynętom aż tu nagle pękła przerdzewiała wręcz spróchniała sprężyna nawet nie zdążyłem mrugnąć okiem a już zostałem przeszyty na wylot centralnie pod łopatką i przyszpilony jakby się wtedy zdawało na stałe do deseczki i skazany na długą i bolesną śmierć z wykrwawienia. Koledzy próbowali na początku mnie uwolnić odginając sprężynę, ale wbiła się zbyt mocno w deskę i nie mieli wystarczającej sił by tego dokonać. Więc byłem przekonany, że mój los jest przesądzony. Koledzy powiedzieli: Trzymaj się sprowadzimy pomoc tylko nam tu nie umieraj i pozostawili mnie samego wykrwawiającego się na śmierć przebitego i jednocześnie przybitego do deski od pułapki przez pękniętą sprężynę. Wiesław i Robert pojawili się w polowym szpitalu dla myszy i szczurów walczących z kocim okupantem. Zaczęli krzyczeć o pomoc: „ Pomocy nasz kolega Eugeniusz został strasznie zraniony przez sprężynę pułapki na szczury i wykrwawia się na śmierć.

- I wtedy to ja usłyszałem ten krzyk proszący o pomoc dla Eugeniusza, ponieważ byłam przydzielona tej nocy do pomocy błyskawicznej, jako pielęgniarka dyżurna. Nogi mi się ugięły, gdy usłyszałam imię waszego dziadka.- Włączyła się do opowiadania babcia Stanisława.
- Byłam bardzo przejęta i przerażona a najbardziej to martwiłam się o waszego dziadka. Pobiegłam natychmiast po apteczkę pierwszej pomocy i kazałam kolegom Eugeniusza zaprowadzić się jak najszybciej do niego. Gdy dotarłam da miejsce wasz dziadek był już bardzo wycieńczony i liczyła się każda sekunda. Przykucnęłam przy Nim i spytałam jak się czuje a wasz dziadek odpowiedział: „Przy Tobie wspaniale.” Po czym utracił przytomność. Spróbowaliśmy wyciągnąć sprężynę z deski jeszcze raz, ale teraz w trójkę. Jakaś tak niewyjaśniona jakby dodatkowa siła wstąpiła we mnie wtedy i udało się wyciągnąć. Opatrzyłam szybko ranę a pozostała dwójka szczurków pobiegła po znanego nam już psa Azora. I gdy tak czekałam na pomoc psa Azora przytuliłam wtedy się do waszego nieprzytomnego dziadka i powtarzałem do Niego: „Nie umieraj mi teraz nie możesz umrzeć rozumiesz nie możesz, ponieważ Cię Kocham.”
W końcu pies dotarł i odstawił mnie i waszego dziadka do szpitala.

- No mamo jak narazi wystarczy, bo za chwilkę podaje obiad na stół. –Powiedziała Elwirka do swojej mamy Stanisławy.
- Oj mamo niech babcia opowie jeszcze jak dziadek leżał w szpitalu. –Poprosiły maluchy własnej mamy Elwirki.
-Patrzcie dzieciaki wyszło słoneczko po obiedzie pójdziemy na spacer a na dobranoc dokończę, co było dalej dobrze moje urwiski. –Zaproponowała babcia Stasia.

-Dobrze odpowiedział Stasio wraz z Marysią.
Szczurki zabrały się do spożywania wspólnego i dobrego obiadku. Koniec rozdziału IX.

C.D.N

66 739 wyświetleń
1128 tekstów
102 obserwujących
  • Albert Jarus

    24 April 2012, 14:50

    wciągająca ta "myszerada" :)
    ślicznie piszesz