Menu
Gildia Pióra na Patronite

Bajka o szczurku Eugeniuszu

M44G

M44G

Rozdział IV
„ Dorastanie”

Już właśnie babcia miała wołać dzieci, na podwieczorkowe kakao i ciacho. Aż tu nagle w pokoju dziecięcym zaczął bardzo płakać Stasio.
- Łeeeee! Aaaaaaaaaał! Łeeeee! Aaaaaaaaaał!- Wrzeszczał w niebogłosy najmłodszy.
Do pokoju weszła babcia Stanisława i zobaczyła małego szczurka skulonego w kącie pokoju z pazurkami na oczach i całego czerwonego i zalanego łzami od płaczu. Marysia stała nie dalej jak dwa kroki od braciszka też z łapakami na ustach, lecz w jej oczkach nie było łez tylko przerażenie. A miedzy nimi leżała wywrócona do góry kołami drewniana wywrotka. Babcia na początku podeszła do wnuczka i odsłoniła mu łapki odkrywając na czole małego czerwonego guza.
-, Co ci się stało Stasiu?- Zapytała Stasia babcia.
- Ona mnie obaliła- Odpowiedział maluch wskazując pazurkami na starszą siostrę.
- Nieprawda odparła! –Siostra.
- To dowiem się w końcu, co tu się stało?
- To może ja powiem- Powiedziała nadal przerażona Marysia.
-, Ale nic mu się nie stało?- Zapytała babcie.
Babcia spojrzała na Stasia podmuchała guza i pocałowała go w czółko i zadała pytanie Stasiowi:
- I jak boli jeszcze, założę się, że już nie?
-Tak boli, ale już nie tak mocno.- Odpowiedział szczurek.
- No, tak, bo tylko mamy dmuch i całus łagodzi ból całkowicie. Co, Stasio?- Spytała babcia.
- Tak.- Odpowiedział maluch patrząc naburmuszonym wzrokiem z pod łba na siostrę.
- No, teraz możesz opowiedzieć Marysiu, co, się stało?
-, Bo, Stasio woził mi klocki do sklepiku a Ja je sprzedawałam jak mi się kończyły to znowu mi je dowoził. Aż, w końcu wpadłam na pomysł, że to ja przewiozę Stasia na wywrotce. Powiedziałam Stasiowi, „ Choć usiądź na wywrotce a ja cię pociągnę.” A, Stasio się ucieszył, ale nie usiadł na samochodziku tylko uparł się by na nim stać. Ja pociągła za sznurek, ale nie miałam siły ruszyć go z Stasiem, więc szarpałam go mocniej wtedy samochód wyskoczył z pod nóżek Stasia, a Stasio stracił równowagę i upadł na podłogę uderzając czołem w klocek.
- Tak było Stasiu?- Zapytała babcia.
- Tak. Odpowiedział najmłodszy Szurek.
- Widzisz Stasiu to nie jest do końca Marysi wina, ponieważ kazała ci usiąść a ty uparłeś się by stać. Ale mówię, że nie do końca twoja Marysiu, bo takie zabawki nie służą by przewozić na nich szczurki. Tylko po to by się nimi bawić.- Pouczyła dzieci babcia.
- A teraz chodźcie już na ciacho i kakao.
Stasio otarł oczy z zaschniętych już łez chwycił babcie za łapkę z drugiej strony chwyciła babcie Marysia i pomaszerowali do kuchni na tak upragnione kakao i ciacho.
Wchodząca trójka zastała już dziadka palącego fajkę i przegryzającego ciastka.
-Ojej Stasiu, co ci się stało w czółko?- Dziadek zapytał wnuczka.
- Nic takiego przewróciłem się i uderzyłem głową o klocki. Ale już mnie nie boli i nic mi nie jest, bo babcia mi podmuchała i pocałował. – Odpowiedział maluszek.
- Aha, to twardziel z ciebie- Powiedział dziadek jednocześnie mrugając jednym okiem w stronę żony.
Babcią się tylko lekko uśmiechnęła i powiedziała:
- No, jedzcie i pijcie, bo „kakałko” wystygnie, a ja z dziadkiem opowiemy wam dalszą część historii.
- Naszym to staliśmy?. - Aha na szkołach podstawowych.- Zadał i odpowiedział sobie na pytanie Eugeniusz.
- Ze względu na to, że interesowała mnie fizyka i budowa maszyn prostych. Zapisałem się do szkoły mechanicznej na profil rozbrajacza pułapek na myszy i szczury. Nauka ta nie szła mi tak źle, lecz była bardzo stresująca i ciężka. A motem naszej szkoły brzmiało tak: „ Rozbrajacz pułapek myli się tylko raz.” Jednym z zajęć była „Ogólna zasada funkcjonowania i obieg człowieka w przyrodzie.” Czy Wy możecie sobie wyobrazić to, że „ człowieki” dokonują zbliżeń…-
-Gienek! To są dzieci!- Krzykiem przerwała Gienkowi żona.
-, Ale, co z tymi zbliżeniami u tych „ człowieków?”- Spytała Marysia
- Nic, nic. „ Człowieki” to bardzo skomplikowane zwierzęta oni to nawet jedzenia nie umieją upolować tylko wymieniają za jakieś bezwartościowe papierki, bodajże nazywają je „ pinondzami.” Czy jakoś tak?
- No tak zostawmy na jakiś czas tych „ człowieków” i powróćmy do tematu.
- A więc to był bardzo ciężki okres w mym życiu, lecz już wkrótce miałem się przekonać, że niezmarnowany i bardzo potrzebny.
- Babciu a Ty, co robiłaś po szkole podstawowej.
- Ja po szkole podstawowej chciałam iść na dwa kierunki jednocześnie na taniec i śpiew. Ale moim rodzicom to się nie podobało oni by chcieli bym była pielęgniarką albo kelnerką. Bo nasza babcia była kelnerką a moja mama była pielęgniarka. I pech chciał, że prawie byłam i pielęgniarką i prawie kelnerka. Ponieważ to pewnego…(odgłos otwieranych drzwi przerwał babci).
- Mama, Tata a wy dzisiaj prędzej z pracy.- Wykrzyczały zdziwione dzieci.
- Synku, co Ci się stało w czółko?- Zapytała zaniepokojona mama.
- Eeee tam nic takiego przewróciłem się tylko i uderzyłem główka o klocki. –Odpowiedział dzielnie Stasio.
- Pewnie bolało Cię i płakałeś?- Znowu zapytała mama.
- Troszeczkę, ale babcia podmuchała, pocałował i przeszło od razu. Odpowiedział synek.
- E, to twardy i dorosły z Ciebie szczurek już.- Pochwalił go ojciec
Chodźcie do nas drogie dzieci- Poprosili rodzice.
Dzieci podeszły i dowiedziały się na uszko od rodziców, że przyszli wcześnie j do domu z powodu, że dziadek ma jutro trzecie urodziny. I że muszą przygotować przyjęcie niespodziankę na jutro a mama z babcią przygotują tort.
A maluchy mają odciągać uwagę dziadka. Dzieci się zgodziły. Koniec rozdziału IV.

C.D.N

66 739 wyświetleń
1128 tekstów
102 obserwujących
  • zakochaneniebo

    10 April 2012, 15:46

    czekam na ciąg dalszy. : )

  • Sheldonia

    7 April 2012, 10:47

    Bardzo fajna historia, przyznam szczerze. :)

  • Albert Jarus

    6 April 2012, 21:04

    ;)