Menu
Gildia Pióra na Patronite

Rozdział 14

szisza

Risus przybrał postać śmiertelnika. Anioły bowiem bez problemu potrafią ukrywać swoją prawdziwą naturę i stawać się podobnymi do zwykłym śmiertelników. Zazwyczaj wpasowują się tak w otoczenie, że wydają się stapiać z tłem codzienności. Niepozorni i szarzy przemykają wśród nic niepodejrzewających ludzi. Bywa jednak, że anioły zwłaszcza ciemności specjalnie pozostają po części sobą deformując tylko lekko swoją doskonałość do standardów człowieka. Tak właśnie postąpił Risus.

-Wow- wyrwało się chłopakowi na widok materializującego się przed nim anioła. Stał i rozdziawiał buzie jak przygłup. Co prawda rozumiałam go po części. Risus, jak wiadomo, wyglądał lepiej niż jakikolwiek zwykły człowiek. Atrakcyjność jego wyglądu wzmacniał też niezwykły magnetyzm i niepasująca do tego naturalność w gestach. Emanował on ogromną męskością i pewnością siebie. Jednakże moim zdaniem bez swoich czarnych skrzydeł stracił dużo ze swojego mrocznego uroku.
-Możesz już zamknąć usta, bo głupio wyglądasz-w ton anioła słychać niezadowolenie.-"Ale sobie pomocnika z rekrutowałaś Nebulo..."
"Jaki dowódca tacy żołnierze"- ripostuję z uśmiechem.
"Czyli przyznajesz, że dowodzę tą operacją?"- z szelmowskim wyrazem twarzy wpatruje się w chłopaka. -"Jakie to dziwne nie móc na Ciebie patrzeć... Bo wiesz lubię na Ciebie patrzeć, a teraz zamiast Twych fajnych kształtów muszę oglądać to..."
"Nie jestem tu aby Ci było przyjemnie"- stwierdzam.
"A szkoda..."-mruczy.
-Kiim jee..jeesteeś?- jąka się chłopak. Zupełnie o nim zapominaliśmy.
"On jest ze mną"- przekazuję mu myśl.
-Jestem aniołem i mam za zadanie ująć zbiegłe dusze. Skoro już Nebula Cię wtajemniczyła... Dodam, że bez mojej zgody. Działasz teraz dla mnie i masz mnie słuchać.-mówi Risus.
"Ale zadufany z niego dupek"- myśli chłopak.
"Żebyś wiedział"-przytakuje mu z chichotem-"Ale polubisz go. Bo nie da się go nie lubić."
-Jestem Rafał- mówi chłopak.- I zgadzam się Wam pomóc, ale tylko dla tego, gdyż jeśli nie naćpałem się czegoś. I to wszystko nie okaże się wymysłem mojej głowy, to szykuje się ciekawa, wręcz filmowa przygoda. Za nic w świecie nie przegapię czegoś podobnego!
Chłopak wyzywająco patrzy na anioła, a ten uśmiecha się ironicznie. Kurcze, a ja myślałam, że chłopak to robi z dobrego serca. A on tu po prostu liczy na przygodę życia...
-Witaj więc Rafale w naszej drużynie- ton anioła kipi aż ironią.-Czas na stanie się bohaterem.
Chłopak dumnie pręży pierś. W głowie już marzy o tym, jak staje się bohaterem i zdobywa podziw oraz szacunek ludzi.
"Ale kozak"- wysyla mi myśl Risus.- "Mam nadzieję, że nie liczyłaś na jego bezinteresowność i opowiedzenie się za stroną dobra..."
"No wiesz, ja..."-zaczynam, ale mi przerywa:
"Wiedziałem... Jak żałuję, że nie mogę zobaczyć Twojej miny. Choćby wyrazu oczu. To niezapomniany widok, gdy gaśnie w nich ostatnia iskierka wiary w dobro człowieka..."-rozczula się. W jego oczach płonie ogień zachwytu... To zły płomień... Pewnie piekielny.
"Nie straciłam wiary"- odpowiadam cicho lecz stanowczo. - "Wierzę, że w każdym. Nawet w Tobie istnieje prawdziwe ziarno dobra..."
Na chwilę uśmiech na twarzy Risusa zamiera, a w oczach przygasa mroczny ogień.A może to tylko złudzenie...
"Ziarno w ogniu nie wyrośnie"- szepcze upiornym głosem i wybucha szaleńczym, szyderczym śmiechem...

10 389 wyświetleń
157 tekstów
22 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!