Menu
Gildia Pióra na Patronite

Porcelanowy Dotyk

whyou

whyou

03.07.2010 r.

Jej wzrok już od jakichś trzydziestu minut skierowany był na jednym elemencie, wśród setki innych. Wiedziała, że jest jej daleki, że nigdy nie będzie mogła go mieć, pewnie nawet dotknąć, ale w świecie wyobraźni już widziała jak delikatnie maca figurkę i pozwala sobie na chwilę radości i dumy. Porcelanowy aniołek sukieneczkę miał fioletową, a dłonie złożone do modlitwy. Z pleców wyrastały mu malutkie skrzydełka, a na głowie plątały się złote, lokowane włosy. Było to jeszcze dzieciątko.
Nie powstrzymując się od chęci posiadania tej rzeczy, sięgnęła do szafy i otworzyła jej szklane drzwiczki, przez które mogła obserwować wszystko, co znajdowało się wewnątrz. Z uporem stanęła na palcach, by móc koniuszkiem palca wskazującego dotknąć czubka głowy złotowłosego aniołka.
Miała wrażenie, że uśmiechnął się do niej.
Przygryzając dolną wargę, przybliżyła się do szafy, z jeszcze większą upartością przysuwając do siebie aniołka. Starała się nie narobić przy tym hałasu, dlatego po cichu i powoli odsuwała od niego inne porcelanowe figurki i filiżanki. Przed oczami widziała tylko aniołka. Pragnęła go.
Potem, gdy już trzymała go w dwóch palcach, zamachnęła się gwałtowniej, chcąc jak najszybciej mieć go przy sobie. Porcelanowa filiżanka, która stała przed figurką, przesunęła się do kantu szafy i lekko zadrgała. Dosłownie w tym samym momencie, dziewczynka zamarła z ręką w powietrzu, i przerażonymi oczami obserwowała słabe ruchy filiżanki. Potem dostrzegła w tej rzeczy małą, wszak ważną niedoskonałość – filiżanka była już troszkę popękana, jakby wyszczerbiona przez lata doświadczeń.
Starając się delikatnie odstawić aniołka na szafkę i poprawić filiżankę, dziewczynka pogorszyła sytuację, bo – w momencie, gdy odstawiła figurkę – filiżanka zachwiała się po raz ostatni.
Wraz z przyspieszonym biciem serca, dziewczynka patrzyła jak filiżanka obraca się wokół własnej osi i płynnie, jakby została do tego stworzona, spada w stronę podłogi. Przemknęło jej przez myśl, że czarka wygląda jak baletnica, której brakuje różowej sukienki i rumianych policzków. Wyglądała pięknie, gdy gnała ku śmierci.
Wtedy przed oczami wyskoczył jej obraz z przeszłości, gdy biegła do mamy. Niestety zahaczyła o większy kamień wystający w dróżce z piasku i się przewróciła. Opadając na ziemię, rozbeczała się, głośno wywołując mamę. Kobieta od razu do niej podbiegła i magiczną siłą, którą posiadają tylko matki, sprawiła, że poprzez zwykłe chuchanie na rozdarte kolano, ból zniknął.
Następnym fragmentem z jej życia, było to, jak w którejś tam klasie podstawówki otoczyli ją chłopacy. Naśmiewali się z niej, sprawiali, że czuła w sercu ból, a na twarzy upokorzenie.
Przeszłość dała się we znaki jeszcze bardziej – teraz, pod powiekami ujrzała moment, gdy jej siostra leżała w łóżku i krzyczała z bólu. Dziewczynka była wtedy za mała, żeby zrozumieć, dlaczego krzyczy, ale wiedziała jedno – była chora. I patrząc na nią swoimi smutnymi oczami jedyne, co mogła zrobić, to modlić się do aniołów.
Momenty, w których była słaba i krucha jak porcelanowa filiżanka, atakowały ją niczym wrogie pioruny rozwalające pierwsze napotkane drzewo. I mimo uczucia zbierających się i piekących łez do oczu, nie pozwoliła, by choć jedna znalazła się na policzku.
Potem rozległ się trzask i wszystko w głowie ucichło. Patrzyła na rozwaloną filiżankę, jakby zamiast niej, leżało tam martwe, ukochane zwierzątko. Patrzyła i przed oczami wciąż miała ból z poprzednich lat.
Nikt nie zauważył małego zadraśnięcia czarki; tej małej niedoskonałości, która sprawiła, że nie utrzymała się na kancie szafki, tylko zgrabnie zleciała na podłogę. Nikt tego nie zauważył.
Nikt.
Poczuła się tak krucha, jak porcelanowa filiżanka. Jak nigdy dotąd.

7457 wyświetleń
85 tekstów
17 obserwujących
  • whyou

    11 November 2010, 12:06

    Dziękuję za rady. Dostosuję się do nich :)

  • LittleLotta

    20 October 2010, 20:34

    Piękne opowiadanie o dziecięcej niewinności i innych ważnych kwestiach. Bardzo mi się podoba i przyjemnie się czytało. Dziękuję ;)
    Tylko jedna rzecz mi nie pasowała (przepraszam, że się czepiam). "Rozwalona filiżanka" jakoś mnie kole. Akurat w tym opowiadaniu, w tym duchu trzeba to delikatniej wyrazić. Ot, np. potłuczona filiżanka, rozrzucona na cztery strony świata...