Menu
Gildia Pióra na Patronite

Urojeniu urojenia

sciezkazawila

sciezkazawila

Przywarło ostatnio moje spojrzenie do tego co w oczach twoich drzemie... zastygło na ustach przez moment milczenie, a w głowie wizje, które wymienię:

Wyżarł mi dziurę czas sporą w czaszce, wyżarł mi mięśnie, więc idę o lasce. Z trudnością krok mnie na przód posuwa, mniej rzeczy, mniej ludzi uwagę przykłuwa. Ślimaczym tempem wkraczam w leśne włości, liść zrywam z drzewa, jak za czasów młodości... Znów w mury szpitala chcę zieleń przemycić, namiastkę wolności w szufladę uchwycić. Dłoń kładę na starego drzewa korę, patrzę na jej spękania i na palce chore. Różnica właściwie ani trochę spora. Jednako pomarszczona dłoń i kora. Zaciskam blade oczy, co ledwo świat spijają. Igły rzeczywistości na tle wspomnień się w serce wbijają. Co mi zostało? zadaję pytanie sercu niememu... mówi że umrzeć, umrzeć samemu. Bezsilnie ręka z drzewa opada, ledwo ciałem, jeszcze ledwiej umysłem władam... Wśród myśli w starej głowie dziecinnych wracam do więzienia - dla niewinnych. Na szarym bruku kamieni nie mało,nie chcę upaść, choć w życiu gorzej się upadało. Cień czyjś pada przede mną na ziemię, automatycznie wzrok wznoszę, bez względu na chcenie. Widzę oblicze, jak moje, historią trącące... identycznie powieki znużeniem opadające. Włosy białe, w jeden spleciony warkoczyk. Wiem! Wiem kim jesteś!... te oczy...
~~~~~~~~
Pulchniutkim paluszkiem dźgam śliśką kluskę, mama pogania, wciska mnie w bluzkę. Brudzę ją zaraz nieskończonym obiadem, choć byłoby ironią rzec mi: niejadek. Na ręce mnie porwą, gdzieś gonią, marudzą. Ktoś zdzieli mnie torbą, humory się studzą. A ja taka mała,zdziwiona okruszyna. W tym ich dzikim świecie kojarzyć zaczynam. Wpychają mnie w łóżeczko, grzechoczą plastikiem. Mi spływa strużeczką ślina, strumykiem. Usta zdezorientowaniem lekko uchylone, błędny wzrok tkwiący za oknem, myśli zdziwione. Kolorem mnie atakują, zainteresowaniem. Kto przechodzi, coś bełkocze, mama wiesza pranie. Wyciągam dłończynę w stronę szyby, ptaszek podfruwa, bynajmniej nie na niby. Wpatruje się we mnie przez cienką firankę, ja mu o wolności śpewam niewoli rankiem. Co bym dała, za garść piór co mnie wzniosą, gdzie bym wzleciała śpiewając cześć niebiosom... Weź mnie ptaszyno z dala od zamieszania, od ich jaskrawości, od gderania... Maleńka jesteś - niepowodzeń przyczyna... lecz i ze mnie jeszcze jest okruszyna. Porwij mnie do swego świata, co mnie lekkością, spokojem zaskoczy... porwij, a nie wpatruj mi się Tymi Oczyma bezsilnie w oczy...

24 318 wyświetleń
328 tekstów
70 obserwujących
  • IBELLA

    27 June 2010, 10:45

    Nowatorskie ... proszę o jeszcze :)

  • sciezkazawila

    17 June 2010, 22:23

    Niech więc będzie Zawiła.
    dzięki, kłaniam się.

  • 17 June 2010, 22:14

    Zawiła! - mogę mówić tak do Ciebie? Podoba mnie się... :) Ale jak Tobie się nie podoba, to mnie powiedz! Wymyślę coś innego.

    A więc Zawiła - cieszę się, iż nauka w las nie poszła.
    Plusik!
    Nowatorstwo trza cenić.

  • sciezkazawila

    17 June 2010, 21:33

    to nie wiersze. to niesklasyfikowana forma literacka. proza przechrzczona rymem.

  • 17 June 2010, 20:50

    Przecież to przepiękne wiersze, i tam powinny się znaleźć:) Pozdrawiam:)

  • 17 June 2010, 14:07

    Zawiła, czy ja Cię mam przez kolano przełożyć?
    1. Tytuł - bez kropki! Bo padnę na zawał i będziesz mnie mieć na sumieniu.
    2. Wielokropek = 3 kropki! Bo ja popełnię zbrodnię... ;> i Cię kill :D

    :P
    Wrócę, jak się poprawisz.