Menu
Gildia Pióra na Patronite

ROZBIERANIE CHOINKI

fyrfle

fyrfle

Przyszedł piątek dwudziestego ósmego stycznia. Kiedy już zjedli obiad. Kiedy już wypili popołudniową herbatę. Kiedy już do herbaty zjedli ciasto z jabłkami, albo, jak kto woli szarlotkę, albo jak się mówiło na Dolnym Śląsku jabłecznik. Kiedy skończyli video konferencje z dziećmi i wnukami, to rozpoczęli żmudną, ale radosną procedurę rozbierania choinki. W zasadzie on poszedł rozpalić w piecu centralnego ogrzewania, a ona poszła na strych po opakowania na bańki lub gdzie indziej bombki, lamety, łańcuszki, cukierki, światełka aniołki i wszelkie inne ozdoby. Było tego mnóstwo, bo ich choinka, to choinka tradycyjna, z mnóstwem baniek, lametą złotą, setkami migicących światełek, dziesiątkami kolorów, dziesiątkami słodyczy, bo drzewko bożonarodzeniowe ma być jakim się chce mieć życie i jakim się chce tworzyć życie ludzkości. Ma być ogromnym nagromadzeniem nie kończących się odsłon szczęścia i radości. Innego życia nie wolno.

W piecu rozpalił prędko. Drzewo smolne, suchy świerk, polski węgiel i pierunisty cug w kominie, sprawiły, że temperatury wody w rurach chybcikiem miała 50 stopni. Ciuteńki zatem luft w klapce drzwi do paleniska, pompka i spokój. Mógł wrócić z kotłowni do wielkiego zielonego poloju, z wielkim dębowym stołem, z wielką modrzewiową komodą, z pianinem z Kalisza, które najczęściej grało Stare Dobre Małżeństwo, Maanam i Deep Purple ostatnio. Jeszcze wielka modrzewiowa szafa z alkoholami i wielki kalwaryjski fotel oraz dziesiątki storczyków, skrzydłokwiatów, grudników, paproci. Ściągała już powoli złotą lametę i układała ją w pudełku. Po zamknięciu Tesco, nie bardzo wiedzieli, czy jakieś jeszcze sklepy prowadzą sprzedaż lamety, stąd też poeczołowite zbieranie jej z drzewka do ostatniego paska. Może na targowisku? Ale w zasadzie nie jeździli tam. Na straganach generalnie było badziewie, więc zrezygnowali z zakupów tam. Lepiej było kupić w internecie i w sekendhendzie coś niepowtarzalnego, a poza tym mieli dzieci w Anglii i Irlandii, a to gwarantowało dostawy niepowtarzalnych eleganckich ubrań i bardzo tanich. Tam z każdym dniem ceny w sklepach są przeceniane, aż porządny ciuch kupuje się za kilka euro. Poza tym szkoda było tej lamety. Nie ściągnięta pałętała się potem po ogrodzie, odrywana przez wiatr że schnącego drzewka przy kompoście, pod wielką rozłożystą mirabelką, nim wreszcie po kilku latach on sobie przypominał o nim i wreszcie porąbał je i wrzucił do ogniska, ku uciesze wnuków.

Choinka. Po prawie sześciu tygodniach wychudła bardzo. Ramiona gałezi opadły do dołu i matrona z rozmiaru 58 skurczyła się do rozmiaru 34, nie przymierzając, jak modelka ze sklepu internetowego, a jednak drzewko wciąż pozostawało piękne, w przeciwieństwie do internetowych modelek. Chudość kobieca jest obrzydliwie brzydka.

- Wiesz - zaczął - nasza choinka jest teraz jak płomienie w ludzkości, tych czterech adwntowych świec, jak życzenia opłatkowe, jak cały sens Bożego Narodzenia, jak postanowienia noworoczne.

- Jest piękna, ale kurczy się, wyschła i pozostanie tylko kikut bez krzty życia. Czyli, że z ideałów ludzkości nic prawie, albo zupełnie nic nie pozostało. Uklękniemy fałszywie w konfesjonałach. Otrzymamy rozgrzeszenie fałszywe. Jeszcze posypiemy głowy popiołem i nic się nie zmienimy, aha, jeszcze do puszki z czerwonym sercem wrzucimy i dalej będziemy nienawidzić dzieciorobów i fascynować się złodziejami.

- No. Tak to się dzieje. W rzeczy samej. Przeważnie nikt nic nie zrozumiał. Nie próbował.

- Dlatego trzeba tej tradycji, bo to modlitwa, dobry duch i dzięki niej ludzkość jeszcze się nie wyniszczyła i tyle.

- Amen. Tu się wszystko zaczyna i dobrze kończy.

Czas był na bańki. Jedna była wśród nich szczególna. Mała, farbę miała już w wielkiej części zdartą ze szkła. Była z początku lat siedemdziesiątych. Kupiła ją jeszcze babcia. Była świadkiem bumu gospodarczego, który dał Ojczyźnie Edward Gierek. Mickiewicz nie miał takiej wiosny. Myśmy mieli tamte cudowne dzieciństwo, tamtej bajkowej złotej dekady. Ta bańka to pamięć. Rodzina. Historia. Związek Radziecki. Rodzice. Dziadkowie. Rodzeństwo. Beztroskość. Pomarańcza naprawdę była wielkością samą w sobie. Mango, granat? Tego jeszcze nawet Bóg nie marzył. Ta bańka, to szczęście. Baniek na choince musi być setki i bardzo kolorowych, cudnie zdobionych, artystycznie malowanych, kolorowych. To symbole niekończącego się karnawału szczęścia w życiu, że z drzewa dobrego, radosnego i mądrości brać i karmić ciało, rozum, ducha, zmysły do przejedzenia, a przecież życiem dobrym przejeść się nie można. I to nie jest tak, że można przestać dawać ludzkości dobro, uczciwość, można nie okradając jej i poniżając, nie obdzierając z godności. Naprawdę można robotnikowi uczciwie zapłacić za pracę. Każda płaca poniżej jest wyzyskiem i cywilizacją śmierci.

Następnie zaczęli rozbierać wszystkie inne ozdoby choinkowe. Czekoladowe anioły, gipsowe zlote anioły, grające na różnych instrumentach, kukiełki bawełniane, zlote kokardy, kokardy czerwone, gwiazdy kolorowe, mikołaje filcowe, buty, skarpety i szyszki.

- Jakbyś zinterpretowała te ozdoby w naszym życiu, w życiu ludzkości?

- Oprócz codzienności w szczęściu, życiu trzeba dać szczególne powody do radości: spontaniczne wyjazdy popiątkowe, nagły wyjazd na koncert, popołudniowy wypad na szlak, do muzeum, do galerii, oczywiście z dziełami sztuki, spacer po Bielsku, Tychach, Katowicach, Pszczynie, pomoczyć się z godzinę w tyskim piwie, skoczyć do Czech na bucha, na spacer do Wisły.

- Jeszcze jest ten rodzynek. Szyszka przyozdobioną przez Zbysia. Zrobił ją dla nas, mając skończony od kilku dni rok. Cudne to. Wnuki nam. My im. Szczęście rodzinne u podstaw. Dobrze się to kręci. Są sprawy ludzkie niezmienialne, przy których majstrować, to wykluczyć się z plemienia. Tak. To jest naprawdę takie budujące, takie napędzające siły i życie czyniące absolutnie wypełnionym.

- Tak. Wiele z tych ozdób czyniły dzieci, a teraz ich dzieci. Drzewo naszego życia, ich życia... To genialne. Naprawdę można. Dzieci nam. My wnukom. Wnuki rodzicom i dziadkom. Od serca spontaniczne prezenty, żeby życie ciągle eksplodowało fajerwerkami piękna, dobra, wypoczynku, radości.

- I jest pięknie, zachwycająco, wzruszająco, rodzinność bujnieje. Życie promienieje. Los nawet nie wypełnionym, ale w tańcu.

- Tak samo można w innych relacjach: w pracy, w kościele, lekarz pacjentowi, bankier kredytobiorcy, straganiarz klientowi, biznesmen państwu, biznesmen szkole państwowej biznesmen bezdomnemu. Nie, nie na piłkę nożną.

Kolejnym etapem rozbierania choinki było ściąganie kilku kolorowych, błyszczących i kształtnych łańcuszków. Też zastanawiali się jak takie choinkowe łańcuszki mogą zinterpretować? Czy symbolizują one wspólnoty ludzkie, razem równo drżące do powszechnej radości, sytości, w pięknie I duchu ubogim? Tak. Tylko tak nie jest. Czy człowiek w swojej przeważności będzie umiał się dzielić? Mimo bycia wierzącymi w Boga, to w taką ludzkość nie wierzyli. Nie mieli podstaw do takich wyobrażeń. Czy bogaty, czy inny biznesmen odda wzorem Świętego Marcina połowę płaszcza, choć połowę bogactwa rozda sensownie na zdrowie, infrastrukturę radości, wreszcie przemoże się i zacznie płacić godnie każdemu pracownikowi? Dostrzeże w nim, że ten też chce mieć dom, sytą rodzinę, samochód, odpocząć na wczasach, dobrze i zdrowo jeść, korzystać z kultury? Nie wierzyli? Została ściema zatem o życiu wiecznym? Czuli ściemę. Dlatego żyli sobie wsi, miastu i ludzkości, ale bardzo daleko od Góry Babel. Nie wierzyli, aby ludzkość była wspólnotą. Nawet tego nie chcieli. Zawsze kończyło się to tyranią, odrzuceniem większości przez silniejszych, stosami dla innych, torturami i psychuszkami dla tych, którzy myśleli i wyrażali zdania odrębne. Wierzyli w swoją miłość, jedność, ich ogród na skraju ludzkości, ale uprawiany w przecudną przeradosną przepiękność.

Prawie na końcu tego karnawałowo-bożonarodzeniowego rytuału przystąpili do ściągnięcia trzech zestawów kolorowych światełek. Czym one były im na choince? Ukoronowaniem radości istnienia w jak najczęstszą bajkowość losu. Symbolizowały dążenie do szczęścia, do dobrej zabawy, do czynienia życia ucztą, do tworzenia chwil fajerwerkami radości, ogniami mądrego życia, rozpalenie w sobie uwielbienia do natury, do podróży, do wszelkiego rodzaju sztuki, zwłaszcza literatury i muzyki. Były symbolem życia aż bulgocącego od zaangażowania w taki radosny turgor istnienia. Życie zatem? Taniec Zorby. Taniec w słońcu jak ten zespołu Kombi. Mececzina Bregowicia. Taniec Jeleny Lorenca.

Wreszcie szpic. Klasyczny. Jak złotą kula słońca na wyciągniętych ludzkich ramionach, zawsze pragnących, ciepła światła i radości dla swojego ducha, dla swojego rozumu, aby wszczynał tylko myśli dobra, które jest dobrem wszystkich, w granicach rozsądku, bez idei, bez doktryn, bez krzywd, w radości, co w ciszy, ale pięknie jak taniec motyla, chce służyć i dawać innym, cierpliwie, spokojnie i w Duchu Świętym tłumacząc i zachęcając do rozdawania swojej mądrości i dzielenia się tym, co posiadamy materialnego oraz zasobami pieniędzy.

Jeszcze wyciągnęli drzewko z podstawy. I otwarli wielkie okno w pokoju. Choinka powędrowała do historii, jak błogosławieństwo ludzkości i ziemi, prośba do wszechswiata o pokój Ziemi, ludziom i wszemu stworzeniu. Choinka? Baśń? A może jednak życie. Wiem. Tak wielu miliardom nas chce zło. Chce wszelkie formy niewoli i z tej naszej niewoli pieniądz i władzę. Interesuje ich tylko manipulacja i bycie pierwszym. Eksperymentowanie, czasem brutalne. Denerwuje ich spokój pokój, pławienie się miliardów w szczęściu. Stąd też takie opowiadania. Inaczej bylibyśmy bezrefleksyjnymi wykonawcami woli bogatych aberrantów i im posłusznych tołdich, jak w fabryce takimi ludźmi są brygadziści, liderzy. Za garść srebrników niszczą w pracownikach marzenia, godność, pewność siebie, sens życia. Zamieniając ich życie w autodestrukcję smutek, złość, gniew, nienawiść, wreszcie żądzę odwetu.

297 589 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • kukaczka

    10 February 2022, 06:58

    Dzień Dobry,.
    Twoje opowiadanie, poruszyło mnie, bardzo..

    ..cyt "- Dlatego trzeba tej tradycji, bo to modlitwa, dobry duch i dzięki niej ludzkość jeszcze się nie wyniszczyła i tyle.

    - Amen. Tu się wszystko zaczyna i dobrze kończy."

    dziękuję

    • fyrfle

      10 February 2022, 18:37

      Dziękuję, cieszę się bardzo. Pozdrawiam serdecznie :)