Menu
Gildia Pióra na Patronite

LIKWIDATOR

~ Ariadna ~

~ Ariadna ~

PROLOG

Miasteczko Salem,
XVII wiek

Na podeście przed ustawioną prowizorycznie sceną stał człowiek gubernatora z białą peruką. W rękach trzymał rozwinięty pergamin. Człowiek ów, odchrząknął głośno i uznając iż wszyscy zebrani skierowali na niego swoje oczy począł czytać:

– „ Aby zapobiec dalszemu pogarszaniu się sytuacji, mając na uwadze wspólne dobro uczciwych obywateli, niniejszym wprowadza się stan wyjątkowy z rozkazu lorda Winkla, prawowitego zarządcy Salem i działającego w imię jego Królewskiej Mości.
Zgodnie z dekretem i obyczajem stanu wyjątkowego przestają obowiązywać następujące prawa:
1. Prawo do wolności zgromadzeń - zostaje czasowo zawieszone.
2. Prawo do obrony przed sądem – zawieszone.
3. Prawo do sądu przez równych sobie – zawieszone.”

Rozległ się szmer pośród zgromadzonego ludu i ozwały się pojedyncze głosy sprzeciwu. Niezrażony tym człowiek czytał dalej:

– „Zgodnie z dekretem każda czarownica bądź czarodziej, jak również każdy, kto bierze udział i jest wtajemniczony w tę sprawę zostanie niezwłocznie i nieodwołalnie skazany na śmierć poprzez powieszenie, tortury, stos lub utopienie w zależności od popełnionej winy. Dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn, młodych i starych, obywateli czy niewolników.”

– Co to ma być?
– Kto to wymyślił?

Ludzie stojący na placu zaczęli krzyczeć, niektórzy pluli, wymachiwali rękami, a jeszcze inni poczęli rzucać resztkami swoich posiłków i wszystkim co mieli pod ręką. Szybko więc plac i mundur człowieka czytającego zarządzenie lorda pokryły ogryzki od jabłek i pomidory. W tym momencie na plac wjechał lord Wendley razem z gubernatorem Williamem Phipsem oraz ich ludźmi. Tłum, zobaczywszy kto zawitał do ich miasta rozstąpił się szybko i umilkł. Wiadomo było, że gubernator Phips rządził twardą ręką i lepiej się było nie sprzeciwiać.

Tymczasem gubernator wraz ze swymi ludźmi zatrzymał się na środku placu. Jego ludzie natychmiast ustawili się, zajmując pozycje obronne, tworząc coś na kształt pierścienia wokół swojego pana. Mieli oni niebieskie surduty, czarne, eleganckie kapelusze oraz szable, które teraz wznieśli przed siebie i wymierzyli w tłum, w razie jakiegoś ataku. Gubernator wraz z towarzyszącym mu lordem wyszli ze swojego powozu i podeszli do uszykowanego dla nich już wcześniej miejsca, rozmawiając ze sobą i śmiejąc się. Gubernator wyjął białe rękawiczki i założył je na dłonie. Twarz mu stężała.

Z prawej strony dał się słyszeć jakiś hałas. Ze skrzypem otworzyła się ciężka, metalowa brama i na plac weszli kolejni ludzie, zapewne więźniowie, w różnym wieku, począwszy od pięcioletnich dzieci po zsiwiałych staruszków, kobiety, mężczyźni, biedni i bogaci, choć tych bogatych było trochę mniej. Wszystkich ich było koło trzydziestu.

Trzecia od końca szła pewna kobieta. Twarz miała brudną, zalaną łzami i załamywała ręce z rozpaczy. W pewnym momencie padła na kolana i poczęła błagać:
– Panie, litości! Piątka dzieci czeka za obiadem, mąż nie żyje, najstarszy syn ma dopiero dwanaście lat. Oni beze mnie nie przeżyją! Panie, błagam miej litość! Ja przysięgam na Boga, niczego nie zrobiłam!

Jeden ze straży podszedł do niej i uderzył ją chłostą w twarz. Kobieta zakrztusiła się krwią i zaczęła drgać. Bełkotała coś niewyraźnie:
– Nie, nie. Proszę, nie...
– Bądź cicho i nie odzywaj się bez zezwolenia gubernatora! - krzyknął strażnik.
– Proszę... – błagała kobieta.
– Proszę o spokój! - krzyknął gubernator, po czym uśmiechnął się do zebranych ludzi na placu. - Moi drodzy – zaczął – Doszły mnie słuchy, że niektórzy z was oddają się zakazanym naukom, posługują się zakazanymi rytuałami i modlitwami, a co najważniejsze zajmują się magią – ostatnie słowo wypowiedział szeptem.

Cały plac wstrzymał oddech. Dało się wyczuć napięcie. Niezrażony tym gubernator ciągnął dalej z przyklejonym uśmiechem na ustach.
– W tym celu postanowiłem razem z moim kolegą – tu spojrzał na lorda Wendley'a - przedsięwziąć pewne środki ostrożności. Mniemam, iż mój człowiek przeczytał rozkaz, tak więc bierzmy się do dzieła. Panowie, proszę bardzo... - skinął na trzech mężczyzn stojących po jego prawej stronie.

Dwoje z nich podeszło do pierwszej osoby i rozkuło jej kajdany. Mężczyźni chwycili kobietę po obu jej stronach, żeby nie uciekła. Tymczasem trzeci z mężczyzn wszedł na podest, rozwinął pergamin i zaczął czytać:

– „ Według dochodzenia, przeprowadzonego przez gubernatora Phisa, działającego w imię jego Królewskiej Mości wszyscy więźniowie dopuścili się złamania przepisów państwa i zostają nieodwołalnie skazani na śmierć poprzez powieszenie w trybie natychmiastowym.”

Strażnik skończył czytać i zwinął papier, po czym wyjął następny, dłuższy.

– „Betty Maria Paris za praktykowanie czarnej magii i zgłębianie jej tajemnic zostaje skazana na śmierć przez powieszenie.”

Mężczyźni pociągnęli kobietę ze sobą i ustawili pod pierwszą z sześciu szubienic i zawiązali jej pętlę na szyi. Kobieta splunęła im pod nogi z pogardą.
– Biada wam – powiedziała – zostaniecie ukarani, zdechniecie w piekle – wycedziła.
– Proszę o spokój – rzekł mężczyzna stojący na podwyższeniu – Następna jest pani Sara Goods.

Tłum zaczął krzyczeć i gwizdać.
– Dziwaczka!
– No i co, masz za swoje!
– Na stos z nią!
– Proszę o spokój – rzekł jeszcze raz strażnik i przeczytał - ”Sara Anastazja Goods za praktykowanie czarnej magii i zgłębianie jej tajemnic zostaje skazana na śmierć przez powieszenie.”

Dwoje strażników wyprowadziło dwudziestoletnią może dziewczynę pod szubienicę, ale jej twarz była zupełnie inna niż wszystkich skazanych ludzi. W przeciwieństwie do innych nie ukazywała złości, nie było na niej śladu nienawiści, strachu, cierpienia. Tak jakby wcale się nie bała. Nie krzyczała, nie płakała, nic nie mówiła. Tak jakby z pokorą przyjęła na siebie wyrok.

Obok dziewczyny miejsce zajęły jeszcze inne cztery osoby. Był to starszy, przygarbiony mężczyzna o zmęczonych życiem oczach, mały chłopiec może jedenastoletni z brudną, umazaną łzami twarzyczką i przerażonymi oczami, dalej młoda dziewczyna, szesnastoletnia. Na jej twarzy malowało się czyste przerażenie, wzrok miała błędny.
– Nie ma go w domu, John wyjechał – mówiła, chwilę potem zaczęła krzyczeć, zasłaniając twarz rękami, jakby widziała coś, czego nie widzą inni – zostawcie mnie, odejdźcie z mojej głowy, ja nic nie wiem!

Dwoje strażników musiało ją uspokoić. Natomiast ostatnia w kolejce była owa płacząca kobieta, która wciąż błagała o litość dla siebie i swoich dzieci. Jej prośby jednak nie zostały wysłuchane i założono jej pętlę na szyi.

Kat podchodził kolejno do każdego skazanego i przewracał beczkę, na której stał więzień. Tuż po tym, jak przewrócił beczkę, która należała do Sary, zerwał się wiatr i zatrzęsła się ziemia. Jej oczy zalśniły, a z ust wyleciała mała kulka światła. Gdy dziewczyna zamknęła oczy wiatr i trzęsienie ziemi ustało.

* * *
Nie wiedziałam czy to dodawać, ale w końcu stwierdziłam, że co mi szkodzi :) Opowiadanie konkursowe, ale nie zajęło żadnego fajnego miejsca, więc dodaję je tutaj.

3379 wyświetleń
61 tekstów
6 obserwujących
  • ~ Ariadna ~

    1 February 2013, 18:13

    Powinnaś wstawić swoje opowiadanie, bo jest naprawdę świetne. A skoro ja tak mówię, to znaczy, że tak jest ; )

  • Gothic Sanctuary

    27 January 2013, 13:59

    Oj, Adrianko, moje marne wypociny nie zostaną opublikowane. Wystarczy, że leżą sobie w szafie i nikt nie jest zmuszany do ich czytania. Prawdopodobnie nie miałoby to zbyt dobrych skutków dla zdrowia. Zacznij się lepiej przejmować swoim kryminałem. Jestem ciekawa co Ci wyjdzie.
    Również ściskam ; *

  • ~ Ariadna ~

    26 January 2013, 20:17

    Rosemarie, przejrzałaś mój podstępny plan, bo na 20 rozdział trochę poczekasz a to dlatego, że z lekka się zacięłam ;) ale to nic, pewnie w końcu przyjdzie mi coś do głowy :D
    Dziękuję za Twoje pochwały, jednak Tobie należą się jeszcze większe, ponieważ to Ty wynalazłaś ten konkurs. Gdyby nie to, że mnie zachęcałaś i motywowałaś to na pewno by mi się to nie udało. Cieszę się, że razem przystąpiłyśmy do tego konkursu i chociaż nic nie wygrałyśmy to i tak nie żałuję, bo pisanie to wielka frajda. Więc pozostaje mi jedynie zapytać, kiedy Ty dodasz Twoje świetne opowiadanie? Chętnie przeczytam jeszcze raz :)
    Przesyłam uściski ; *

  • Gothic Sanctuary

    24 January 2013, 22:24

    A jednak wstawiłaś : )
    I bardzo dobrze. Nie pozwól, żeby taki fajny tekst się zmarnował. Rozumiem, że masz zamiar wypełnić tym czas, który będę musiała czekać na dwudziesty rozdział... a co do tego, to pośpiesz się, proszę. ; p
    Moją opinię o "Likwidatorze" już znasz, ale się powtórzę: nie docenili twojego talentu na tym konkursie.
    Pozdrawiam cieplutko w tę śnieżną noc ; *