Menu
Gildia Pióra na Patronite

Powiedz mi kim jestem.

Ewelaewelisia

Położyła sie na łóżku mając nadzieję że na chwilę zaśnie.
Zamknęła oczy, odetchnęła głęboko. Czy kiedyś to sie skończy? Czy kiedykolwiek powiem że jestem szczęśliwa?
Nie wiem - usłyszała głos sumienia. Od dziecka nigdy tego nie odczuła .
Tyle razy słyszała żę dzieci mają lepiej, łatwiej, że nie mają problemów. To nie prawda. Ona tak nie miała.
Już pierwsze lata przeniknione były okresami bólu, cierpienia, sprawdzały jej wytrzymałość. Wytrzymałość ..
ale czego? duszy ? ciała? psychiki? hmm .. wszystkiego!
Odkąd pamięta, zawsze miała pod górkę, ściślej - pod górę, olbrzymią górę!
Najpierw choroba mamy, szafki tabletek, szpitale, mnósto lekarzy. Choroba niszcząca człowieka, lecz
utrzymująca przy życiu na dosyć długo. Ale ten ból w oczach, niepewność każdego dnia . Będzie lepiej - czy może znów się pogorszy.
Kolejne lata jeszcze gorsze, czarniejsze. Wypadek! Strata anioła który ubarwiał życie każemu z nas. Nic nie mogła
zrobić, nic! Gdyby wtedy przytrzymała furtkę może nie wyjechałby, nie zostawił jej samej na zawsze. Mój mały brat odszedł.
Wydarzenie obudziło we wszystkich wyrzuty sumienia, budziły niepotrzebne kłótnie, oszczerstwa. To
nie było potrzebne, zabijało nas jeszcze bardziej. I wszystko zaczęło się jeszcze szybciej niż upadanie kostek DOMINO. Alkohol w którym " tato topił ból po stracie synka , problemy z prawem, chore oskarżenia grożące utratą wolności
pogłebienie choroby mamy. Czy miałam jakiś wybór, jakieś wyjście? Byłam zbyt mała, nie licząca się.
Wystarczył podmuch wiatru .. chwila zwątpienia. Kochali mnie , nie miałam wątpliwości, tak bardzo kochali. Nigdy nie doznałam przemocy, nigdy!
Ale czasem nie rozumieli, nie słyszeli płaczu, nie pomagali ciągnąć ku górze.
I dalej historia nie zmieniała się, nie polepszała. Wykrycie choroby siostry. Poważne, zabijające psychikę.
Kolejne czarne dni, bez nuty choćby szarego koloru. Walka na przemian z płaczem, z życiem. Czemu tak często przegrywamy?
Skończyła się normalność i jakakolwiek nadzieja, jesli kiedykolwiek była. Nie pamiętam. A mam tylko 18
smutnych lat! Zagnieździła sie w sercu monotonia, płacz, ucieczka od codziennośći. Nie byłam sama.
Byli przyjaciele ale oni nie wiedzieli tak wiele choć kochali i .. kochają. Płaczą gdy płaczę ja, śmieją się ze mną.
Oni budzą we mnie resztki normalnośći. To jednak nie end nawet nie 'Sad End' moich wydarzeń.
Na horyzoncie pojawił się tym razem śmiertelny rak burzący nawet ten smutny świat.
I smutne dni, lata i znów ten egzamin z wytrzymałości .. ja wygrałam - tak mi się przynajmniej wydaje. Tato nie.
I znów ten którego kochałam .. odszedł. I znów byłam sama. Bez perspektw, pomysłów. Bez niczego. Niespodzianka. Pojawiła się nadzieja
w końcu! .. pojawiła się miłość. Dwa lata to długo, dwa lata cudownych chwil, ciepłych słów, uczucia
tego że jadnak może być dobrze. Dwa lata pomyłki. Odeszdł bez słowa, odszedł do koleżanki.
Powiedz mi, czy ja mogę byc szczęśliwa? Czy w moim życiu jest jeszcze miejsce na jakiekolwiek szczęście?
Boję się że kolejnemu sprawdzianowi z życia nie podołam, nie dam rady, nie mam sił.
Powiedz mi że będzie dobrze chociaż wiem że tak się nie stanie. Mów mi dobrze. Bo to przytrzymuje mi przy życiu.

A sen i tak nie przyszedł.

4388 wyświetleń
55 tekstów
1 obserwujący
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!