Płyniesz łódką przez planetę barw Tych złych i smutnych jak i tych ciepłych oraz czystych jak lód
Chcesz spróbować owocu szczęścia na suchym lądzie Lecz brzeg wydaje się być tak daleki, a wody zbyt głębokie
Nie masz sił, by starać się dotrzeć tam, oddajesz się prądom rzeki Czujesz nieustanny szept, jakby ktoś czekał, aż go odnajdziesz
Tak często jednak złudna oaza po środku nurtu gubiła Cię Naiwność stała się brakiem nadziei w to, Że jak księżyc odbijający się w wodzie Tak i Ty masz swoje odbicie
W tym samym czasie, gdzie krople twych łez stawały się nicią pustki W krainie, przez którą przepływałaś, ktoś poczuł dotyk
Czuł go w każdej chwili, gdy wstawał i kład się spać W końcu postanowił wybrać się w podróż by odnaleźć jego źródło
Choć była ona niebezpieczna i niełatwa, postanowił podjąć to ryzyko Nigdy, bowiem nie ogarniało go uczucie tak bliskie jego sercu
Życie będące porą roku wybiło w końcu czas wiosny Bo w tedy to ujrzawszy z daleka płynącą plamę
Odczuwał coraz silniejsze doznania Nim dotarł do miejsca, gdzie chwile wcześniej była nicość Przed Jego obliczem stanęła Ona
Stojąc na nowo wybudowanym moście złapał ją za rękę I tak dwie połówki stały się jednym życiem Które uzupełniało się wzajemnie
Choć nie tak dawno obydwa cienie tak dalekie od siebie Musiały błądzić i ranić się kolcami, By w końcu ujrzeć to, co całą długą drogę życia wołało ich