Menu
Gildia Pióra na Patronite

nie spaść

Albert Jarus

Albert Jarus

Płakać za marzeniami. Wzruszać się na samą myśl, tęsknić za czymś czego nigdy nie było. Nie wiedziałam, że można tak mocno… tak długo i z tak nagłymi powrotami. I nie chodzi o smutek wynikający z nierealności, żal, że nie jest to w moich rękach. Nie! To całkiem dziwne uczuci, które z wiekiem wraca silniejsze i głębsze. Zmienili się ludzie, otoczenie, a marzenia jakby te same. Może bardziej wyraźne, bliższe i w mojej głowie tak bardzo gotowe, by się spełnić.

Znów powróciła myśl domu. Jakby środowisko bloku odrzucało mnie - obcy organ. Nie umiem, nie chcę i nie potrafię… Potrzebuję domu. Mojego… razem z moim i moimi… A wszystko tak ładnie nie poukładane. Nie ma mojego i nie ma moich. I znów smutek. W każdym spojrzeniu dziecka, w każdej zakochanej parze, w każdym cholernym drzewie i kwiatku, widzę to szczęście, które gdzieś tam czeka na mnie, tylko… Jak długo?
Kiedy przekracza się magiczne trzydzieści lat. Kiedy praca jest pracą, a nie wyścigiem po szczeblach kariery. Kiedy miasto staje się tylko miasteczkiem… Zaczyna się patrzeć inaczej. Ukształtowane wartości nie pozwalają na życie w stylu MTV, a kraj nie oferuje więcej niż tysiąc pięćset na rękę. I gdzie mój dom? Gdzie mój i moje…?
Wtedy włącza się lampka z napisem „dream”. I zaczynam marzyć… O swoim księciu, który z każdym kolejnym rokiem, nie jest już taki piękny. O podwyżkach, o lepszym życiu, o nowym aucie, szpilkach, w których w końcu nauczę się chodzić. Marzę o wszystkim, jednak to co wróciło nie jest zwykłym marzeniem. To jak uczucie budzącej się wiosny. Ospała po zimie wychodzę zaczerpnąć powierza. Pierwsze pyłki, skrawki błękitu i ptaki. Kiedy jestem sama, daleko od miasta, kiedy tylko przyroda słyszy co mówię… marzę by płakać. Chłonąć to i zachwycać się pięknem. Dziękować, że świat nie jest do reszty skażony. Umiesz to poczuć? Czerpać garściami z natury i dziwić się jak można stworzyć coś tak niezwykłego? Uwielbiam wrażliwość wiosenną, budzącą się z wielkim wybuchem. Obejmować ją całą swoją naturą i cieszyć się jak dziecko na widok matki… Moje? Gdzie wy? Gdzie on?
I dom. Oglądam go co dzień na monitorze i dech mi zapiera, bo myślę: „Boże, jakie to piękne”. I wierzyć nie chcę, że ludzka ręka może jeszcze ścisnąć me serce.
Ach! Czuję zapach sosny, ciosane belki, kominek, weranda. Wszystko jak z filmu o tych co żyli długo i szczęśliwie… I jest mój i są moje… Co roku święta przy wielkim stole, choinka i ogień w kominku. Piękny obrazek. Mam swoją pracownię i gabinet dla męża, a na balkonie słaniają się gęsto czerwone pelargonie. Jest plac, ogród i miejsce na grilla – wróć, ognisko, nie lubię grilla – boisko do siatki i staw… A tam na końcu jest jeszcze miejsce na mały zagajnik – zwierzęta zimą podchodzą tak blisko. Boli mnie serce. Widzę wyraźnie, tak blisko, tak czysto i znów łzy nabierają do oczu. To z piękna, z zachwytu, miłości i wiary… Nie płaczę za marzeniami, których nie osiągnę. Płaczę, bo wiem, że wszystko jest blisko… na wyciągnięcie ręki. Musi tylko ktoś stać, trzymać mą dłoń, bym mogła wychylić się dalej i złapać…

7034 wyświetlenia
113 tekstów
103 obserwujących
  • 13 September 2013, 14:24

    Miałam dom z marzeń. Narysowany, projekt na kolorowo. Miałam, ale życie... raz daje, potem zabiera... I nawet nie wiem, dlaczego?...

  • ***Gosiek

    13 August 2013, 22:01

    O kurczę. Wiesz, że dotykasz mego serca swoimi słowami? Sprawiasz, że wciąż chcę więcej i więcej i więcej Twoich utworów. Tak sprawnie lawirujesz pomiędzy uczuciami.

  • Gaia

    9 August 2013, 13:24

    Umiesz Albercie złapać za serce. To wielka umiejętność, obudzić słowem wzruszenie.
    :)

  • 8 August 2013, 22:10

    nic dodać nic ująć :)

  • krysta

    8 August 2013, 01:50

    Piękny tekst...pozdrawiam :)

  • Albert Jarus

    7 August 2013, 23:45

    miło, że zajrzałaś, w kratkę tu jestem :(
    A ognisko... ach oby domowe
    i niech grzeje, A hoj :)