Menu
Gildia Pióra na Patronite

Mistrzowie Słowa

fyrfle

fyrfle

Piątek

Byliśmy tego dnia u Wieśka, mojego kolegi z Policji, który był dyżurnym i który na emeryturę odszedł jakieś pięć lat przede mną. Wiesiek miał zwyczaj organizowania przyjęć w swoim domu z różnymi ludźmi szeroko pojętej kultury, ale najbardziej lubił pisarzy. Te spotkania urządzał w stylu jaki przeczytał w "Uczcie" Platona, więc leżeliśmy na materacach dookoła biesiadnego stołu, na którym były mięsiwa, owoce, ciasto i wino. Tego dnia ja byłem z moją Anią i Kaziu Jakubowski przyprowadził ze sobą Zbigniewa Herberta, którzy to wraz z Wieśkiem ułożyli się na przeciwko nas i śmiejąc się prowadzili rozmowy. Ja i Ania nie za bardzo tego dnia braliśmy w nich udział, bo delektowaliśmy się naprawdę smacznym czerwonym winem i czytaliśmy - ja "Całą Jaskrawość" Stachury, a Ania "Portret młodej Wenecjanki" Pilcha. Z urywków rozmów jakie dosłyszałem, to wiem, że panowie rozmawiali o Brelu, Wysockim i Miłoszu. Tak upłynął nam cały prawie słoneczny wtedy dzień,aż w końcu po kolei posnęliśmy.

Poniedziałek

Zadzwonił Wiesiek i powiedział żebym przyszedł, bo w południe będzie u niego Czesław Miłosz, no to oczywiście przerwałem pisanie limeryków, które od czasu do czasu napadają mnie stadami i oczywiście w formie treści bardzo plugawe i świńskie. Poszedłem do części miasta, w której mieszkał Wiesiek i to było bardzo ciekawe, bo u mnie padał rzęsisty letni deszcz o cechach ulewy, a w dzielnicy Wiesława zawsze panowały upały. Kiedy przyszedłem Wiesław leżał na materacu ze szklanką Sangrii i czytał najnowsze wydanie "Grawersa", a więc pisma, które wydawał Kaziu Jakubowski, no to zaczęliśmy rozmawiać o jego zawartości i podobały nam się wiersze dwóch gimnazjalistek, które od niedawna zaczęły przychodzić na spotkania "Weny". Potem przyszedł Miłosz. Był w sandałach,letnich szortach i w białej koszuli oraz w jasnym lekkim bawełnianym kapeluszu. Mieli z Wieśkiem jakieś wspólne projekty wydawnicze i o tym rozmawiali, a potem nagle Miłosz powiedział do mnie, że powinienem jednak się przekonać do poezji Herberta, bo przecież ta słynna piosenka "Idź pod prąd" jest inspirowana dziełem twórczym Herberta. Że przecież jego najnowszy wiersz opublikowany w "Grawersie" też jest bardzo dobry i powinienem sobie go dokładnie przeczytać, bo znakomicie ukazuje najnowsze plagi w naszym narodzie. Potem Miłosz wsiadł na "Wigry 2" i odjechał, a ja wróciłem do domu.Musiałem jeszcze obrać ziemniaki, zrobić mizerię i usmażyć jajka sadzone na obiad. Ania niedługo miała wrócić z pracy.

Środa

Przyszła do nas Halina Poświatowska i poszliśmy między domem a kaliną do ogrodu. Mieliśmy już rozłożony stolik i krzesła, a na nich ciasto,owoce i kawę, ale Halina powiedziała, że moglibyśmy położyć się pod jak to ujęła "zieloną rozłożystością węgierki", więc poszedłem przyniosłem koce i przenieśliśmy też pod węgierkę stolik z kawą i jedzeniem. My położyliśmy, trochę w cieniu, trochę się nie dało, ale było bardzo przyjemnie i słuchaliśmy recytacji Poświatowskiej swoich erotyków najnowszych, a potem mówiła, że pragnie się zakochać w kimś poważnym i dobrym, że chciałaby ponownie wyjść za mąż i mieć taki dom i ogród jak my. Snucie jej pragnień i wierszy co jakiś czas przerywały Spiczastoucha i Cirilla, które walczyły ze sobą na kociokwiki i pazury jak najbardziej. Cirilla ogród uznawała za swoje wyłączne terytorium, więc kotka Haliny Poświatowskiej była jej kompletnie nie w smak. Potem poszedłem po wino i rozlałem je do wielkich kielichów, było pół wytrawne i silnie bordowe z nutą czarnej porzeczki, więc zachwycaliśmy się jego smakiem, a po niebie wtedy sunęły białe obłoki, więc zaczęliśmy opowiadać sobie czego są metaforą, przyrównywać je do cech ludzkich i cnót religii katolickiej,potem zeszło na grzechy, żywioły. Nagle coś zaczęło trzeszczeć i zaczęliśmy się rozpadać na fragmenty, ale nie czuliśmy bólu. Zostawały z nas kawałki, które porywały podmuchy wiatru i ptactwo: cukrówki, pliszki górskie,sikorki, kawki,... Następnym obrazem była czerwień i zielone cyfry.Była piąta minut trzydzieści.

- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Kocham Cię.
- Też Cię kocham, jak spałeś?
- Interesująco.
- O! Sny?!
- I to jakie, w zasadzie śnię je od piątku. Herbert, Kazimierz, Poświatowska, Miłosz i Wiesiek stary dyżurny.
- Czyżby Wiesiek też przeniósł się do wieczności?
- Nie wiem, może, bo skąd by był w tych snach. Dziwne, bo my nigdy blisko nie byliśmy, ale łączyło nas to, że na dyżurce rozmawialiśmy szczerze o Policji i życiu, a on widział, że jak tylko było można, to na służbie zerkałem do Poświatowskiej i dziwił się, że policjant czyta poezję, no i pytał - co ja tutaj robię z taką wrażliwością? A sny? Miłosz zachęcał mnie do Herberta, a ja tyle razy go czytałem i jakoś mnie nie porwał.
- Może więc powinieneś spróbować jeszcze raz?
- A bo ja wiem, mam Poświatowską, Leśmiana, Asnyka, Baczyńskiego i Stachurę na półkach, naprawdę wystarczy tego do końca życia i są jeszcze przecież strony nasze fejsbukowe i cytaty, tutaj też jest wiele wartościowych wierszy i artykułów.
- Spróbuj Herberta, to pewnie jest podpowiedź, może jednak coś ważnego odkryjesz w jego słowach.
- Zobaczę, ale tymczasem zejdźmy do rzeczywistości - z czym chcesz kanapki do pracy?

297 748 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!