Menu
Gildia Pióra na Patronite

01. Przypadek? - [cz.1]

Patt.

Piątek 28 luty 1989 roku..

Śnieg delikatnym białym puchem otulił całe małe miasteczko w przeciągu trzech godzin. Byłam całkowicie pewna, zresztą jak również inni mieszkańcy, że śnieg już nie zawita nas znienacka. A jednak wkroczył znów ze swoimi buciorami, nie pytając, nikogoż o zdanie. Kiedy Mike - mój brat -powiedział, żebym wyjrzała za okno i odgadła jego chorą zagadkę "Coś zimnego, coś białego, coś co zimną nas zaskoczy" - Nie, to niemożliwe- pomyślałam sobie. Chociaż po nim można się wszystkiego spodziewać.Ciekawość zwyciężyła nade mną. Porzuciłam na moment wszystko, czym dotąd się zajmowałam. Podeszłam do okna, mając zamknięte powieki. Pokój znałam niemal na pamięć, więc poruszanie się po nim nie było dla mnie żadnym problemem. Kiedy dotknęłam czubkami papci o ścianę, ręką pogładziłam stary, drewniany parapet, otworzyłam oczy. Wstrzymałam oddech, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
-Nie! Co za pech!-rzuciłam wysokim sopranem. Podbiegłam do biurka obładowanego stertą wszelakich przedmiotów i zaczęłam szukać w niej płyty The Offspring. Bo tylko ich piosenki potrafią rozładować napięcie wiszące wokoło.Odnajdując swoją zgubę, pochwyciłam żwawym ruchem odtwarzacz CD.Założyłam słuchawki na uszy i położyłam się na dębowej podłodze.
-Znowu słuchasz tych szmir? Słuch Ci się popsuje gamoniu.
Usłyszałam zbliżające się co raz bliżej kroki. Delikatnie wyjął mi jedną słuchawkę i szepnął do ucha.
-Chyba nie zamierzasz spędzić całego dnia, ogrzewając swój tyłek na.. - tu odchrząknął znacząco - dość zimnej podłodze.
-A nawet gdyby, to co cię to obchodzi? No chyba nie rozkażesz mi wyjść na ten cholerny mróz w samym szlafroku?! - warknęłam zezłoszczona. Mike nie należał do osób, które łatwo się poddają. Jest jak wiele milionów mężczyzn. Skoro przyszedł do mojego pokoju, widocznie musi mieć jakiś pretekst.
- Skoro już o tym mówimy.. - zawiesił się na chwilę, jakby szukał odpowiedniego słowa.
- Na mnie nie licz! -palnęłam bez namysłu.
-Ale ja nawet nie zadałem pytania! - oburzył się. Wyjął drugą słuchawkę. Wyciągnął ręce ku nośnikowi, pragnąc go przejąć, ale jak na dziewczynę przystało,byłam o wiele sprytniejsza i zrobiłam unik.
Niestety w przeciwieństwie do niego byłam za słaba by skutecznie odeprzeć jego kolejny atak.
- Tak więc.. - wstał i z triumfalnym uśmiechem na twarzy, właśnie kierował się w stronę drzwi.
Zadziałało to na mnie jak płachta na byka. Każdy z moich znajomych wie, że mój odtwarzacz, a w szczególności płyta The Offspring, to rzecz święta,której nie wolno dotykać! Podskoczyłam, zamachnęłam się i.. zamiast uderzyć nogą w jego udo, niechcący uderzyłam tak, gdzie nie trzeba.
Krzyknął z bólu wymawiając przy tym serię niekończących się przekleństw. Rzuciło dębową posadzkę mój najcenniejszy skarb, bez którego nie wychodzę nigdy z domu. Który po zetknięciu z podłogą rozwalił się na części pierwsze.
-Ty idioto! Patrz co narobiłeś! - wykrzyczałam przez zaciśnięte zęby, żeby się nie rozpłakać.
-Ha! A kto z pół obrotu kopnął mnie.. - przerwał na chwilę, przysłuchując się dźwiękom z podwórza. Zgasł silnik.
-To Rebeca i Eric. Właśnie wrócili z nocnych przetargów. Ciekawe czy udało im się.. - próbując zmienić temat, Mike pomału wycofywał się z zagrożonej pozycji.
-Nie ujdzie ci to płazem! -rzuciłam w pośpiechu,wybiegając z pokoju by zrobić, to co należy w powinności młodszej siostry. Naskarżyć na starszego brata.
Zapomniałam o felernych wadach domu, czego wynikiem było chociażby nieszczęsny upadek ze schodów i skręcenie lewej kostki.
-Nic ci nie jest?! - zawołał, biegnąc tuż za mną, Mike.
-Spadaj!-Warknęłam. Bolało bardziej, niż kiedykolwiek. Wielokrotnie potykałam się o własne nogi, wskutek czego miałam obtłuczone łokcie i kolana. Ale dziś to było coś zupełnie innego. Inne doznanie..
Podniósł obie ręce do góry, co w jego tłumaczeniu oznaczało: " Okeej. Wycofuję się! Tylko nic głupiego nie rób!". Przeszył mnie ciepłym spojrzeniem, siadając niedaleko mnie. Nic dziwnego, że większości dziewczyn miękną kolana na ten widok. W końcu nie dość, że był inteligentny, to jeszcze, żeby tego było mało, był niebiańsko przystojny. Często żałuję, że Mike to mój brat a nie chłopak z sąsiedztwa.
-Bo wiesz.. Wtedy na górze chciałem ci powiedzieć, że ktoś dzwonił i wypytywał o ciebie. -mówił spokojnym głosem.
-I po to tyle krzyku? -zdziwiłam się. W końcu byłam pewna, że z jego ust wcześniej usłyszałam, że chce mi zadać pytanie.
-I jakiś chłopak. Przedstawiał się, bodajże było mu na imię An.. Andrew?
-Alex. -poprawiłam go.
-Ahm, no właśnie! No i ten cały Alex zapytał czy nie zechciałabyś z nim pójść na spacer do parku za pięć wpół do szóstej. Powiedziałem mu, że dam Ci znać, ale nie obiecuję, że się zgodzisz. -zakończył, przeczesując palcami krótko obstrzyżone na jeża włosy, burząc ich harmonię. Ale w ten sposób wyglądał o wiele lepiej.
-Alex do mnie dzwonił.. - za marzyłam się.
-Ziemia do Marsa, Mars do Ziemi. - zamachał ręką przed moimi oczyma.
-To nie usprawiedliwia cię przed rozwaleniem mojego maleństwa. - dodałam zirytowana.
-T..to był przypadek.. Kupię ci nowy na urodziny. -zapewniał. Oczy jego śmiały się w moim kierunku.
-Taaa..Uważaj, bo uwierzę. Czy mam ci przypomnieć jak było trzy lata temu? Czy to nie ty obiecałeś kupić mi nowy aparat, tylko dlatego że niby to przypadkiem zalałeś go gorącą czekoladą? -zadrwiłam cicho z niego.Jednego, czego nie znosiłam w facetach, to niedotrzymywania obietnic, a była to jedna z głównych wad mojego brata.
-Ale tak naprawdę było! Przysięgam! -bronił się Mike.
-Może mi wmówisz jeszcze, że moją najlepszą koszulkę pomyliłeś ze szmatą i użyłeś jej tylko dlatego, by uratować swój komputer przed zwarciem.Dlaczego?.. - Zamilkłam na moment, uniosłam brwi, sprawiając wrażenie doroślejszej, dodając. - Bo wazon ze świeżymi kwiatami stał nieopodal monitora, a ty przez przypadek strąciłeś go łokciem. Jakoś wierzyć mi się nie chce. -zaśmiałam się złośliwie.
-Bo wszystko w moim życiu to istny przypadek. -zaśmiał się, opierając głową o szczeble schodów.
-Może pomóc ci wstać? - zmienił temat, tak szybko jak go tylko zaczął.Spojrzałam na niego. W sumie, to niewielka pomoc by się przydała.Wyciągnęłam rękę w jego kierunku. Ostrożnie podniósł mnie. Lewa kostka była nieco spuchnięta.
-Nie wygląda to dobrze. -oznajmił jak wielki znawca.
-Wow.. Amerykę odkryłeś. -mruknęłam, starając się utrzymać równowagę na jednej nodze.
-Ella..Wrzuć na luz. -uśmiechnął się pogodnie. -Od tego się świat nie wali.Założą ci opatrunek, kilkanaście dni będziesz nosiła jakiś badziewny materiał. To jak ze..
-Dobra,dobra. Skończmy ten temat. Mam już dosłownie dosyć wszystkiego, całego świata. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. -osunęłam się lekko na ziemię, bo świat nagle zawirował mi przed oczyma. W ostatniej chwili złapał mnie Mike.
-Hola, hola! Lepiej jak usiądziesz na kanapie a ja zadzwonię po lekarza. -powiedział poważnym tonem głosu.
-Ale ja się bardzo dobrze czuję. -skłamałam.
-Właśnie widzę. -burknął.
Niewiedząc jak to się stało, nagle znalazłam się na fotelu a tuż obok mnie siedziała Rebeca, Mike i jakiś starszy facet, którego pierwszy raz widziałam na oczy. Ileż to mogło czasu minąć?
-Kochanie..Nie było mnie trochę w domu i już coś sobie zrobiłaś. Z tobą, jak z małym dzieckiem. Wszystko musisz schować, a gdyby tego było mało,wystarczą Ci schody, żebyś sobie krzywdę zrobiła..
-Mamo.. Nie jestem małym dzieckiem. Zważ uwagę, że mam siedemnaście lat! -zaprotestowałam.
W między czasie Alex stał przed głównymi drzwiami wejściowymi,zastanawiając się czy dobrze robi, przychodząc. Mogło to przecież oznaczać, że się narzuca, czego naprawdę pragnął uniknąć. Ale chęć zobaczenia mnie, sprowadziła go aż pod drzwi mojego domu. Głęboki wdech.Ostatnie przygotowanie..
Mike słysząc pukanie, jako pierwszy zerwał się na parter. Otworzył drzwi i od stóp do głów zmierzył go wzrokiem.
- Zastałem Ellę? -zapytał, odsłaniając szereg równo ułożonych zębów.
- Do góry, pierwsze drzwi po lewej. -dodał w półuśmiechu.
-Dzięki. -odpowiedział, rozglądając się po całym mieszkaniu. Każde pomieszczenie kryło w sobie nutę tajemniczości. Posiadało coś niesamowitego.
- Mike? Kto przyszedł? -zapytałam wychylając się lekko z fotela, gdy wtem u rogu pokoju dostrzegłam Alex'a.

__________________________________________
#Test jest mojego autorstwa. Z góry przepraszam za błędy, które mogły wyniknąć pod wpływem szybkiego pisania.
# Jest to pierwszy rozdział z mojego bloga.. ; )

3011 wyświetleń
17 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!