Menu
Gildia Pióra na Patronite

Kuchenna baśń...

Irracja

Irracja

... pewne młode małżeństwo byłoby bardzo szczęśliwe gdyby nie mały zgrzyt. Otóż młoda żonka wiedziała, że jej mąż nie znosi kupowanych potraw. Jeszcze za czasów narzeczeńskich unikał restauracji i barów. Postanowiła więc sama gotować. Niestety, małżonek nie był zadowolony. Niby nie krytykowal, zjadał wszystko. Ale czuć było, że nie je z apetytem. Starała się jak mogła. To gotowała dania wykwintne lub egzotyczne. To znowy tradycyjne i regionalne. Zbierała przepisy z prasy i telewizji. Pytała swojej i jego rodziny. Nawet chciała popytać jego matki, ale się wstydziła...
... pewnego razu odwiedziła ją, dawno niewidziana przyjaciółka. Jak to zawsze, przy tego typu odwiedzinach, zagadały się. Gdy się spostrzegła pozostało jej niewiele czasu na przygotowanie obiadu. W pośpiechu, i nadal plotkując z przyjaciółką niezbyt przyłożyła się do pracy. Ziemniaki wyszły przesolone, mięso przypalone. Jednym zdaniem katastrofa...
... gdy małżonek przyszedł do domu była przygotowana na awanturę. Podała jednak obiad i cała obaw siadła naprzeciw męża. Mąż początkowo jadł niepewnie, bez apetytu. Jednak później ożywił się i nawet resztę zjadł z apetytem. Wkońcu odsunął talerz, uśmiechnął się do żony i powiedział. "Nooo, nareszcie zaczynasz gotować jak moja mamusia"...

... morał...
... chcesz zdobyć mężczyznę "przez żołądek?... idź na nauki do jego matki...

173 886 wyświetleń
2673 teksty
247 obserwujących
  • 31 August 2017, 21:42

    Bzura jakich mało.
    Co za szit.
    Nie czytać tego!!!

  • Trzykropek

    31 August 2017, 19:30

    Ciekawa ta opowieść.
    Rodzi się tu pytanie czy zakodowane i wpojone poczucie "smaku" bywa dalekie, czy jednak bliższe, temu co prawdziwie posila?