Menu
Gildia Pióra na Patronite

ZIĘBA

Pewna górnośląska zięba miała dar przekraczania swoich gatunkowych okowów i wcale nie uśmiechało jej się gniazdowanie i niańczenie potomstwa, więc latała od skweru do skweru, od parku do parku, od placu zabaw do placu zabaw i siadała na gałęziach drzew, gdzieś w pobliżu ludzi i nasłuchiwała ich barwnych opowieści, czasem chciała być nawet człowiekiem i wypić te cztery piwa, butelki rzucić na trawę i spać zajmując całą ławkę, gdzieś pod konarami ogromnej lipy, nim przyjedzie straż miejska i karetka, a potem wiadomo izba wytrzeźwień, ale dzisiaj, że był piękny czerwcowy, wręcz upalny dzień, a człowiek już wypił te cztery piwa, rozrzucił już butelki i spał na ławce, to nie przyglądała się jego poniewierce i reakcji ludzi, tylko poleciała na drugą stronę osiedla i siadła na konarze jesionu, a tuż nad ławką, na której przysiadły dwie kobiety - jedna przyszła od strony szpitala wojewódzkiego, a druga od strony straży pożarnej, więc zorientowała się, że spotkały się w celu porozmawiania, a więc miała nadzieję usłyszeć kolejną pikantną historię z życia tych dwunożnych istot, które mając wszystko, tak bardzo komplikują sobie życie, swoim rodzinom i wszystkim pozostałym, naprawdę z byle błahych powodów. Pierwsza wyciągnęła papierosy najtańszej marki i z przybliżyła czerwone pudełko do drugie, a ta wyciągnęła papierosa, więc wtedy ta pierwsza schowała z powrotem pudełko z papierosami do brązowej torebki, a w zasadzie sporej torby, jak gdyby pracowała w kuchni na przykład przedszkolnej i w takiej torbie wynosiła jedzenie, bo kucharki tak często mają, o czym zięba ze swoich obserwacji dobrze wiedziała. Kobieta następnie wyciągnęła plastikową niebieską zapalniczkę i sprawnym ruchem kciuka zapaliła jej płomień, po czym przyłożyła do papierosa koleżanki, który już tkwił w jej wargach i charakterystycznie nadawał grymasu jej twarzy w wyraz jakiejś zaciekłości i stanu permanentnej wojny z całym światem, że zięba wiedziała, że życie jej to ciągła wibracja - jest łódką na kołyszących ją falach sztormowego morza, czyli życia między ludźmi. Kiedy już wzięła pierwszy głęboki oddech dymem tytoniowym i wypuściła go ustami, nozdrzami i uszami na raz, to zaczęła mówić do częstującej ją rudzielczyni w numerze jakieś 44 , że bardzo bardzo wkurzyły ją znowu w szkole te leniwe wredne babsztyle, bo znowu wojują z jej Amandą i musi się znowu naużerać, ale tym razem nie popuści, a poszło o to, że znowu nie podobał się wychowawczyni strój i nowy tatuaż dziewczyny, więc na kąśliwą uwagę wrednego leniwaca jej córka odpowiedziała, że jak jeszcze raz się odezwie do niej w ten sposób przy koleżankach i kolegach, to się pochlasta zaraz przy niej i wysamaruje jej upacynkowaną buzię krwią z żył, no to się leniwiec obraził i poszedł do drugiego lenia patentowanego - psycholożki szkolnej i zaraz zaprowadziła tam jej Amandę i ta dziunia powiedziała jej, że wezwie suczkę od nieletnich, więc Amanda powiedziała jej, żeby nie próbowała, bo też poczuje smak krwi jej żył na swoich wiśniowych wargach. No to psycholożka wezwała pedagorzkę i zadzwoniły do niej do pracy, że ma zaraz przyjść do szkoły, a ona im powiedziała, że teraz nie może, bo sama jest w budce z kebabem i pieniądze jej uciekną i niech dzwonią do jej eks, który ma takie same prawa do córki, a ona swoją córkę popiera i żałuję, że musi uczestniczyć w takiej edukacji serwowanej przez takie nieżyciowe dziwaczki, a więc odpowiedzią, że strony pedagoga szkolnego było to, że zrobią wszystko, żeby jej ograniczyć prawa rodzicielskie, co wprawiło ją w rozsierdzenie i wybuchową wściekłość, więc powiedział leniwcowi, że zaraz dzwoni do eks, który tam przyjdzie, a sama przyjdzie porozmawiać pojutrze. Potem eks zadzwonił do niej i powiedział, że rozmawiał z tym leniwcami, i że one jakieś szurnięte są, bo chciały, aby najlepiej gdzieś Amandę przeniósł i żebym współpracował z nimi , żeby pozbawić mnie praw rodzicielskich, a kiedy się nie zgodził, to zagrozili mu, że jego też ich pozbawią, no to się wkurzył i wyszedł, a wtedy nie wytrzymała i już następnego dnia poszła tam i spytała krótko, gdzie kłerva jest napisane, że nie można chodzić w miniówkach, codziennie mieć inny kolor włosów i nie tatuować się? Powiedziała im, że wobec tego z eksem, to my oni biorą prawnika i pozywają szkołę i indywidualne każdą z pind, za wtrącanie się w wychowanie dziecka i prześladowanie go, znęcanie się aż do myśli samobójczych, a na razie zostawiła w sekretariacie rachunek za straty, które poniosła zamykając kebab. I powiedziała, że faktycznie wynajęli adwokata i nie spoczną póki te leniwce nie będą wyrzucone na ulicę.

Ciekawe kto wygra, bo zięba wiedziała, że jak ciała pedagogiczne są doświadczone, to mają duże szanse , żeby było jak chcą, więc lada parę miesięcy dziewczę trafi do ośrodka wychowawczego, a rodzice będą mieli tylko widzenia z nią w obecności kuratora.

297 733 wyświetlenia
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!