Menu
Gildia Pióra na Patronite

Cygaretka

Maradock

Maradock

Patrzył na nią. Na bladą cerę, pełne usteczka, długie, atramentowoczarne włosy. Zapragnął wplątać w nie swoje palce. Wyglądała jak młoda porcelanowa laleczka. Ale musiała być dorosła skoro tak pewnie trzymała papierosa między fiołkowymi ustkami. Gdy uśmiechała się do znajomych, łapała cienką cygaretkę w delikatne paluszki. Zachwycał się jej dziecięcym wyglądem, każdym, nawet najdrobniejszym, gestem. Musiał poznać jej imię. Musiał wiedzieć o niej wszystko!

Od dłuższego czasu ignorował swojego przyjaciela, który zdawał się tego nie dostrzegać. Bez przerwy na głębszy oddech rozwodził się na temat skąpo ubranych dziewczyn. To było takie płytkie i obrzydliwe.
Dalej podziwiał smukłą budowę swojej obsesji. Właściwie zastanawił się jakby to było musnąć koniuszkiem rozgorączkowanego oddechu zagłębienie pomiędzy jej szyją a odkrytym ramieniem, kiedy ona spojrzała w jego stronę. Miała cudownie zielone spojrzenie. Podobne do okolicznych lasów w środku wiosny. Subtelnie uniosła kąciki swoich ust w dziewczęcym uśmiechu. W tamtym ułamku chwili wyglądała niczym niewinny anioł zesłany do piekielnych czeluści. Zachłannie pochłaniał ten obraz niegodzien żadnego artysty. Zdążył tylko odwzjaemnić uśmiech, a ona znów skupiła całą swoją uwagę na cygaretce i własnych towarzyszach.
Tyle wystarczyło by serce zatrzepotało mu pomiędzy żebrami. Tępe ciepło uderzyło do mózgu.
Podziwiał ją taką nieruchomą jeszcze bardzo długo, póki nie wstała i przeprosiła swoich znajomych. Lekkim krokiem podążała w stronę łazienk. Kiedy zniknęła za drzwiami, poszedł za nią. Czekał w wąskim korytarzyku sam. Krew się w nim gotowała na sam obłok nmyśli, jak blisk spełnienia jest.
Po chwili szczęknął zamek, poruszyła się kalmka, a drzwi zaskrzypiały. Słyszał bicie własnego serca pomimo tętniącej muzyki klubu.
Stała przed nim. Zadziwiona. Uradowana. Nie wiedział co zrobić. Cały zesztywniał, gdzy jej długie rzęsy opadły krótko na naturalnie rumiane policzki. Podziwiał jej równo spiłowane paznokcie pozaciskane na ciemnym szkle cygaretki.
Uśmiechnęła się do niego niewinnie. Powiedziała coś. Zarejstrował tylko ruch tych nieziemsko różanych warg. Z bliska przypominały płatki herbacianej róży sztucznie zabarwione przez doświadczonął kwiaciarkę na fioletowo. Ciekawe czy były tak samo miękkie i gładkie. Choć bezprzecznie lepiej wyglądałyby bez intensywnego koloru szminki.
- Mógłbyś się przesunąć?
Do jego uszu dotarł przyjemnie wysoki głos. W oczach dziewczyny zamigotały figlarne iskierki.
Pochłaniał oczami jej skórę pozbawioną jakichkolwiek tatuaży, zbędnych kolczyków czy też innch udziwnień. W niczy nie przypominała mu kobiet, w których się durzył. Była taka nienaruszona.
W końcu postąpił krok do tyłu dając jej możliwość przejścia.
Po chwili zniknęła pożarta przez wygłodniałego potwora ze stłoczonych ciał. Widział tylko dym unoszącysię za jarzącą cygaretą.

90 wyświetleń
7 tekstów
0 obserwujących
  • 10 December 2014, 23:07

    Fajny tekst ;) ciekawe co by było dalej.

    Pozdrawiam.