Menu
Gildia Pióra na Patronite

Kolory

Sheldonia

Sheldonia

Patrzyła w jego źrenice ze łzami w oczach. Wiedziała... Jego myśli krzyczały poprzez wyraz jego twarzy. Pokazywał coś, o czym istnieniu nawet nie wiedział. Widziała... Jego łzy zatrzymane pod suchą powieką. Jego usta lekko drżące. Usta, które nie umiały wymówić tych kilku słów, które krzyczało całe jego ciało. "Nie kocham cię już..." Słyszała... Mimo, iż nic nie powiedział. Wiedziała, że nic nie powie.

Wszystko jakby straciło na znaczeniu... jakby nagle wszystkie kolory wyblakły. Dla niego...
Nie była już żółtym promykiem, który osiadał na meblach, prześlizgując się przez zasłonięte żaluzje. Teraz była już jakby écru; delikatnie żółtoszara... Nie była już erotyczną czerwienią, splątaną z nim w tańcu przepełnionym szeptem i przyspieszonym oddechem, czerwienią która spływała mu po palcach, mieniła się na wargach, lśniła we włosach. Teraz była już jakby lekko rdzawa...
Nie była już jego zieloną czterolistną koniczyną na szczęście, którą znalazł pewnego dnia, gdy płacząc spuścił wzrok w trawę. A ona tam była, taka jaskrawa, taka żywa, tylko dla niego. A teraz jakby ten dodatkowy listek jej odpadł, a reszta zwisała smętnie, potrzebując wody. Skończyła się magiczna moc koniczyny. Wyrzucił ją gdzieś po drodze, spadła taka daleka od intensywnej zieleni jaką była, przechodząc w przybrudzony jaśminowy...
Nie była już jego ulubioną niebieską koszulą, w której wyglądał tak męsko, i z którą praktycznie się nie rozstawał. Miała tak intensywny kolor, że aż raziła w oczy, a mimo to nie wyglądała tandetnie. Nikt takiej nie miał... Zakładał ją na każde ważne spotkanie, błyszczał, był podziwiany, chwalony, zazdroszczono mu. A potem za którymś razem, gdy wyjął ją z pralki, nie mógł pojąć jak to się stało, że z niemal modrego koloru zamieniła się w mysi kawałek szmaty...
Nie była już jego pomarańczowym, wręcz ognistym kocem, który dawał tyle ciepła w długie, zimowe wieczory. Otulał całe jego ciało, wypełniał każdy zakamarek, badał fakturę jego skóry, wypełniając pokój brzoskwiniowym zapachem. Ale potem zima minęła, wrzucił koc do szafy, wyjmował go już tylko od czasu do czasu w zimniejsze wieczory i za każdym razem, jakby stawał się coraz brzydszy, wyblakły. Aż pewnej letniej nocy był już tylko rozciągnięty, podziurawiony, a jego kolor bardziej przypominał spiżowy, niż ognisty pomarańcz...
Nie była już jego ulubionym obrazem, na którym widniały truskawki skąpane w swej soczystej barwie, która sama jest nazwą koloru. Obraz, który kupiła mu na jedne z jego urodzin, i na który patrzał zaraz po otwarciu oczu rano prosto z łóżka z uśmiechem. A potem jakby przestał zwracać na niego uwagę, obraz wyblakł od permanentnie świecącego słońca, tak samo jak wyblakł, a potem całkowicie zniknął jego uśmiech. Truskawkowy zmienił się w pąsowy...
Nie potrafił odnaleźć siebie w jej seledynowym kolorze oczu. Nie oświetlał mu już drogi, nie rozweselał, nie dawał nadziei. Nie patrzył już w nie z radością i miłością, a one z czasem wyblakły z nie patrzenia. Z seledynowego zamroczyły się sepią, którą zaczęła spoglądać w czerń jego tęczówek. A przecież tak daleko im było do tęczy...
Nie była już jego szafranowym słonecznikiem obracającym się w stronę słońca, który razem hodowali co roku na balkonie. Jakoś zapomnieli któregoś dnia nalać mu wody, a później już nigdy się nie ocknął, Zwisał smętnie, przywiązany do cienkiej gałązki, która była jego jedyną podporą. A jego piękne płatki nabrały siarkowej barwy i nie rozpogadzały już jego twarzy spontanicznym uśmiechem...

Pocałowała go w policzek, przelotnie dotykając jego dłoni. Ostatni... Odwróciła się i poszła przed siebie. Spojrzała jeszcze ostatni raz w tył, by ujrzeć jego orzechowe, smutne oczy. Patrzył... Nie pożegnała się. Nie wiedziała, jak mogłaby się pożegnać z lepszą połową swojego życia. Stawiała powoli kroki, wiatr rozwiewał jej włosy. Wiedziała... że ostatni raz czuła jego oddech na swojej skórze. Wiedziała... że on ciągle patrzy, jak ich miłość spływa strumieniami pastelowych kolorów i miesza się z szarością rzeczywistości.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_kolorów
(poprawiane, nieskończone...)

4846 wyświetleń
120 tekstów
43 obserwujących
  • 30 August 2011, 23:47

    Trochę zbyt krótkie na opowiadanie... :)