Menu
Gildia Pióra na Patronite

Nad przepaścią

Albert Jarus

Albert Jarus

Paradoks mojego życia, a raczej obecnej sytuacji nastręcza mi pytanie: czy wyjdę z tego bez szwanku?
Pracuję w ubezpieczeniach. Codziennie uśmiecham się do klientów. Rozmawiamy, doradzam im i wybieramy najlepszą opcję. Staram się – tak jak w każdej pracy. Potem mam jakąś godzinkę przerwy na przebranie się, przekąszenie czegoś w biegu i dojazd do drugiej pracy. Jestem barmanką w hotelowej knajpce - o ile można ją tak nazwać, bo ruch jest jak na targowisku. Staram się. Naprawdę cholernie się staram. Nie dla siebie, lecz dla mojej wizji własnego, prywatnego domu. Zapędziłam się być może już za daleko…
W dwóch przypadkach pracuję z ludźmi. Lubię to i nie chciałabym nic zmieniać, lecz czas kiedy jestem w domu kraja na części moją psychikę.
Zamykam drzwi i niepostrzeżenie wchodzę w świat fobii i lęków. Wszystko co zostawiłam za sobą przeraża mnie. Nie chcę widzieć ludzi, nie chcę spotykać znajomych. Nic nie potrzebuję. Zagrzebuje się w kołdrze i tępo wpatruje się w magiczny punkt na ścianie, który magicznym nie jest. Ma w sobie tyle samo co ten powyżej i poniżej, czyli nic. Bóle brzucha, drżenie i napływające łzy. Nie wiem co się dzieje. Zaczęłam połykać jakieś ziołowe uspokajacze. Chodzę jak naćpany neptyk. Dziwi mnie, że w pracy potrafię znaleźć w sobie tyle energii i siły żeby przetrzymać tych dwanaście… siedemnaście godzin i nie zwariować. Przeraża mnie to, że nie mogę być panem własnego losu. Dziś mną i każdą inną osobą rządzi pieniądz. Nie każdy się do tego przyzna, ale pogoń jaką sobie urządza sterowana jest właśnie przez mamonę. A ja tylko chcę mieć dom! Swój własny kawałek podłogi, w którym poczuję się bezpiecznie. Chcę mieć dzieci. W sumie już powinnam mieć trójkę, ale perspektywa tego, że nic nie mogę im dać paraliżuje mnie. Chyba nawet nie jestem typem człowieka, który mógłby żyć z zasiłku, albo być na utrzymaniu męża. A no właśnie mój pan mąż. Nie może znieść mojego nastroju. Zarzuca mnie pytaniami: „Co się dzieje”? „Mówisz czy nie”? „O co ci chodzi”? Odpowiadam mu milczeniem. Nie chcę jego cholernego dociekania, jego krzyków, fochów i obwiniania mnie o wszystko. Nie chcę jego zrozumienia i pomocy. Chce żeby mnie przytulił. Położył się przy mnie i przytulił tak mocno, bym poczuła się bezpieczna. Cholera jesteś przecież moim mężem! Zamykam się coraz bardziej. Nie mam depresji, ani żadnych zaburzeń. Jestem przecież zdrowa, mam tylko te nastoletnie myśli… O tym jak wyrzucić ten ból i gniew. Złe myśli. Tyle dobrego, że jeszcze siedzą w mojej głowie i nie wyszły, choć chyba coraz bardziej szukają tabliczki z napisem „exit”.
Wiem, że potrzebuje pomocy, jednak nie jestem w stanie wyciągnąć ręki. Krzyczę, ale mój głos ucieka gdzieś w pustkę. Utknęłam w swoim chorym umyśle, który karze mi biec, stawać, po chwili znów biec i znów się zatrzymać… Męczę się potwornie. W całym tym poplątaniu nie próbuję się usprawiedliwiać, ani tym bardziej wmawiać, że przecież inni mają gorzej. W tej właśnie chwili moja psychika staje nad przepaścią. Każdy ma jakiś odcinek drogi do swojej skarpy. Jednym zajmuje to kilka dni, innym lat, a niektórzy po prostu nigdy nie dochodzą - radzą sobie z życiem. I kiedy stoisz już nad tą przepaścią… kiedy ja stoję. Ode mnie zależy czy zrobię krok i pochłonie mnie dno, czy się zawrócę, czy ktoś stanie na mojej drodze i mi pomoże, czy też sama zacznę krzyczeć szukając ratunku. Nie wiem co zrobić… Pod palcami nie czuję już ziemi. Okruszki skał powoli spadają w przepaść i nawet jeżeli będę stała w miejscu, w końcu się osunę i spadnę. Musze coś zrobić, tylko jeszcze nie wiem co. Póki co ubieram się. Zakładam buty, kurtkę, uśmiech na twarz i wychodzę do pracy.

7031 wyświetleń
113 tekstów
103 obserwujących
  • Albert Jarus

    6 January 2012, 16:47

    Dziękuje Wam.

  • WilceeQ`

    6 January 2012, 15:03

    smutne realia, smętnego zakątka. Grunt to kolejna scena i aktorzy, za których jedynie jakiś kwiat zwiędnie gdy zejdą ze sceny.

  • Przemio

    6 January 2012, 13:10

    tak to już jest z wyścigiem szczurów...
    pozdrawiam : ]

  • Albert Jarus

    5 January 2012, 13:46

    No to jesteśmy kwita, bo robię to samo . Pozdr.

  • Sheldonia

    5 January 2012, 13:38

    Tak, to prawda, dniem i nocą czekam na Twój nowy tekst;)

  • Albert Jarus

    5 January 2012, 13:34

    Ty to chyba nigdy nie sypiasz... ;)

  • Sheldonia

    5 January 2012, 13:32

    Czasami mam wrażenie, że siedzisz w mojej głowie. Nie wiem, co dalej... Gdziekolwiek jestem wpatruję się w ten "magiczny" punkt.