Menu
Gildia Pióra na Patronite

PRZEŁOM

fyrfle

fyrfle

Papież Euzebiusz I mógł to zrobić i wreszcie zrobił. Mógł, bo Papież Franciszek jak zapowiedział tak abdykował. Oddał się mieszkaniu w domu świętej Marty i podróżom metrem po wiecznym mieście oraz nagrzewaniom zbolałych części ciała słońcem nad słonecznym Tybrem. Czasem zaglądał do tego polskiego kardynała i sortował mu warzywa do zup dla biednych i bezdomnych. Filozoficznie rozmyślał, czy każdy bezdomny jest biedny? A Papież Euzebiusz tymczasem robił swoje, pchając kościół o lata świetlne do przodu. Dał swobodę biskupom, czyli kościoły lokalne stały się otwarte na rewolucyjne wreszcie zmiany. Przyszedł przygotowany do pontyfikatu. W ciągu trzech pierwszych tygodni pełnienia posługi z pierścieniem rybaka, wydał trzy encykliki, w wyniku których wszystko się zmieniło, a większość członków kurii chciała go co najmniej otruć, ale się odizolował i ich skutecznie odizolował, skutecznie bowiem działała gwardia szwajcarska, do której wprowadził trzy tysiące wiernych mu ex komandosów z Ameryk, obu Ameryk.

Biskup Bielsko-Żywiecki mając wreszcie możliwość dobrania sobie do współpracy wiernych niebagatelnych, wsłuchiwał się w głosy płynące z diecezji i do rady doktryny i wiary dobierał z Bielszczyzny i Żywiecczyzny ludzi nieszablonowych i ze środowisk, które rzeczywiście odzwierciedlały, to jacy są ludzie w parafiach i bez względu na przejścia i zakręty. Tak do rady trafiłem ja i w ogóle w otoczenie księdza biskupa. Tysiące odsłon na fb i na stronie literackiej. Doświadczenie życiowe, bunt literacki, sarkazm, kpina, ironia, gniew, a zarazem nieprzeciętny dar humoru i przeciwstawiania się głównym prądom myślowym w RP i skostniałemu Kościołowi, to czyniło mnie autorytetem. Co jeszcze? Skromność, wstydliwość, nieśmiałość i ta czwarta cecha, która zawsze mi umyka, a z którą przyjechałem na Żywiecczyznę, czyli dokładnie zaprzeczenie tych cech zawarte w cichości serca zaangażowanie walczącego.

Rozmawialiśmy długo z księdzem biskupem na temat i przygotowywaliśmy się do wydania stosownych dekretów, w których zwyciężymy skostniałość i to wrażenie pieniądzowalności, jeśli chodzi o Kościół. Zakręty i strome drogi członków rady biskupiej powodowały, że czuliśmy, że niesiemy ogień w serca wiernych, którego plon będzie czterechsetkrotny.To się wie i tyle. Tymczasem na Opolszczyźnie, gdzie tamtejszy biskup szybciej przeprowadzał propublikusy bonowne , nastąpił kryzys w jednej z parafii i zaistniała nagła potrzeba zmiany proboszcza w jednej pod miastem, gdzie Jonatan Fyrfl przeżył w sumie od 1983 roku do roku 2015 i skąd odszedł strząsając proch z adidasów. Poszedł na południe Polski i głosił konieczność dostrzeżenia tych, którzy wybrali kolejne możliwości pozasakramentalne życia w szczęściu oraz innych wiele wesołych nowin, czyniących życie nie doktrynalnym, ale uczciwszym i popychającym dobro naprzód w mądrości.

Ksiądz biskup Bielsko-Żywiecki wielce przyjaźnił się z księdzem biskupem Opolskim, to i ksiądz biskup Opolski poprosił księdza biskupa Bielsko-Żywieckiego o mądrą kobietę, o inteligencji zdecydowanie i pewnie krajowej, potwierdzonej publikacjami i czynami, na stanowisko proboszczki w tamtej parafii, gdzie poprzedni proboszcz dopuścił się czynów skandalicznych i schizmy w zasadzie. Rada była zgodna, czyli jednym głosem wydali rekomendację - Anna zwana filutka. Ona ci będzie pierwszą kobietą na tronie proboszczowym. Wiązało to się z przeprowadzką i rezygnacją z dotychczas ofiarowanej miastu i Polsce posługi administracyjnej. Pracodawca był dumny, miasto było na kolanach - taki zaszczyt i promocja. Polska nie wiedziała. Skromność i cisza w spokoju objęcia parafii była potrzebna.

Ponownie znalazłem się na Opolszczyźnie, żona nie była przekonana do Opolszczyzny w tamtej sekwencji Opolszczyzny. Z moich opowieści wynikało, że to co najmniej zaścianek, w którym w dodatku pozostawiłem środowisko ludzi nieprzychylnych sobie, po tym jak zrezygnowałem z co najmniej samotności w sakramencie najważniejszym dla rodziny według w zasadzie już poprzedniego modelu naszej ukochanej religii. Przyjechaliśmy i zamieszkaliśmy. Nie robiliśmy ingresu, ani pompy. Pierwszą mszę postanowiliśmy, że odprawisz w niedzielę wieczorem. Zakładaliśmy liturgię i kazanie o czym co dręczy ludzi, nieco z dala od Biblii, choć w przyszłości, stwierdziliśmy, ze nie będziemy uciekać od tematów kazań z czytań Biblijnych, ale w ścisłym powiązaniu z przykładami z życia. Przekaz homilii zakładaliśmy, że będzie konkretny i będziemy mówić kto kradnie, na przykład, kto zaś jest dobrym człowiekiem, uczciwym. Nie pozwalasz też na pożycie małżonce małżonkowi, licz się, że poużyje sobie w nowym związku, takim czy małżeńskim, jakim? Jakim będzie chciał chciała.

Przyjechaliśmy na mszę. Jednak były tłumy ciekawskich i straż kościoła musiała nas chronić przed zwolennikami i przeciwnikami. Byłaś przygotowana do tej pierwszej celebracji. Kościół był charakterystycznie zbudowany. Z północy na południe. Ołtarz był na południu, w kształcie łuku tryumfalnego, bo wraz z twoją pierwszą mszą kościół tryumfował. Stanęłaś za ołtarzem bez zbędnych wstępów. Ryknęły dzwony, organista zaintonował pieśń, a potem popłynęły twoje słowa odprawianej mszy. Byłaś piękna i święta, emanowałaś siłą, a do mszy służył ci kościelny. W pewnym momencie drzwi kościoła po twojej lewej stronie z łomotem rozwarły się i przeciwnicy twojego przewodzenia owieczkom wepchnęli straż kościoła do do wnętrza świątyni i krzyczeli hasła wulgarne i grozili ci pozbawieniem życia. Męska część wiernych na szczęście ruszyliśmy i zdecydowanie wypchnęliśmy to zdziczenie tych, którzy chcieli, aby było jak było. Znowu nastał porządek w świątyni. Uspokoiłem cię i przypominałem, abyś spokojnie trzymała się scenariusza. Nastąpiły czytania, psalm i tamte pozostałe wiadome sekwencje.

Rozpoczynałaś mówić kazanie powitalne, gdy z kolei otwarły się drzwi z tyłu kościoła i z zakrystii wyszła swoistego rodzaju procesja. Wyrzucony proboszcz szedł, a za nim jego najwierniejsi zwolennicy i śpiewali jakąś pieśń po łacińsku. Nieśli sprzęty kościelne i minęli nas, a za twoimi plecami otwarły się kolejne drzwi w kościele. Naszym oczom ukazała się nowo budowana świątynia przez poprzedniego proboszcza. Bardzo oświetlona i mury, a na murach robotnicy murujący cegła za cegłą. Zwolennicy starego proboszcza próbowali nas zastraszać, ale znowu, tym razem kobiety z furią rzuciły się na nich i wpędziły do świątyni za kościołem prawowitym. Po czym zza jednej z ławek wyniosły ogromną metalową brechę i wielkim gwoździami przybiły ją do futryny tych ogromnych drzwi. Stare nie miało powrotu. Tak się wydawało, choć się jednak czuło, że to jeszcze nie koniec. Zaczęłaś drżeć, z oczu popłynęły ci łzy. Przytuliłem cię i tak chwilę pozostaliśmy przytuleni. Wierni zaczęli płakać na ten widok. Potem bić brawo. Po chwili zaczęłaś ponownie. Wróciłaś do swojego mądrego bardzo przekazu i ciepłego. Nie miałaś sutanny. Jak zwykle buty na bardzo wysokim obcasie, spodnie lazurowe, podkreślające twoje cudne i erotyczne nogi, bluzka jak zwykle dopasowana do twojego przecudnej doskonałości w proporcjach biustu i marynarka, czy jak wy to tam nazywacie. Na rękach skromne złote bransolety. Złote kolczyki w uszach ze samego złota, a na szyi łańcuszek zakończony krzyżykiem na piersiach i naszymi pseudonimami artystycznymi, czyli pierwszymi ich literami. Zachwycałaś mądrością i miłością swojego przekazu oraz normalnością, której tak cały naród potrzebował.

Pod koniec głoszonego przez ciebie kazania ponownie otworzyły się drzwi, te z twojej lewej strony i do wnętrza wszedł bardzo wysoki mężczyzna w cylindrze, czarnym fraku i białym szalu na szyi, kilkukrotnie o nią owiniętym i zwisającym do ziemi, a frędzle szal miał od kolan w dół. Straż Ochrony Kościoła wpatrywała się tylko w niego. Byli przykurczeni, wygarbieni, z oczu ich emanował śmiertelny strach. Wysoki mężczyzna w wysokim bardzo czarnym cylindrze, o wzroku śmiertelnie pewnym szedł w twoją stronę. Wiedziałem. Zły. Ruszyłem do niego i czułem, że Duch Święty jest we mnie, przepełnia mnie. Zastąpiłem mu drogę i stanąłem z nim oczy w oczy. Twardo nieustępliwie stanąłem. Zatrzymał się i z wyższością zaczął mówić:

- Jestem przedstawicielem wojewody, a ściślej rządu, który współpracuje z tą częścią kościoła powszechnego w Polsce, która chce silnej państwowości opartej na prawie kościelnym i moralności kościelnej. Jeśli ona nie zaprzestanie mszy, to użyjemy siły.

- Odejdź natychmiast - odpowiedziałem - odejdź i nic już nie mów, bo w obronie wiary dopuszczam gniew, a z niego wiem, że mogę poprosić współwiernych, aby ciebie potraktowali jak zło trzeba traktować. Ostatni raz, rozkazuję ci - ODEJDŹ!

I naparłem na niego. Cofną się. Widziałem. Zło dopadła niepewność. Ruszyłem nań szybciej i zdecydowniej, wzbudzając w sobie moc. Piorunowałem duchem. Wycofał się idąc do tyłu i swądząc siarką i zjęłczałym kadzidłem. Teraz wierni byli już ciebie pewni, a ty dokończyłaś budujące kazanie.

Zastanawiam się, czy to był tylko sen powszedni? Raczej myślę, że proroczy. Księga proroka Mirosława brzmi kusząco i obiecująco przede wszystkim dla umęczonego świata chrześcijańskiego.Trochę się martwię, bo prorocy nie są dobrze widziani i niedobrze się z nimi działo od ludzi. Cieszy mnie przesłanie tego co to proroctwo przynosi.

Nawet gdyby to był jednak tylko zwykły sen, to kocham swój mózg za takie projekcje, a czytelnicy, wierzę, pokochają mnie za takie opowiadania w takiej wolności słowa i radości oraz luzu pisania.

297 748 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • kukaczka

    17 April 2021, 04:58

    ...popieprzone sny to domena przegrzanych zwojów lub pełnego żołądka.. bywają :)