Menu
Gildia Pióra na Patronite

Z nią bez niej

Albert Jarus

Albert Jarus

http://www.youtube.com/watch?v=qYAAAr5-qkw

Pamiętasz, zrobiłem ci kiedyś pokaz slajdów z naszymi zdjęciami, taki na płytce. W tle leciała piosenka switchfoot „you”, zdjęć nie było dużo, bo był to początek naszej miłości. Pamiętam, świata poza sobą nie widzieliśmy. Skakałaś na mnie jak żabka, tak bardzo wtedy lubiłaś wtulać się w moje ramiona. Pamiętam… Kochałem wtedy dla ciebie gotować, byłaś taka nieporadna w kuchni, ale uwielbiałem to… Jak marszczyłaś nosek, kiedy nie chciałaś czegoś spróbować. Mam to na zdjęciach. Każda najgłupsza chwila znalazła się na płytce. Minęło wiele miesięcy… Dziś nie wiem jak z tobą rozmawiać. Boję się, że cię tracę. Zamykasz się, chowasz, nie tęsknisz, nie mówisz „kocham”. Pamiętam jaka byłaś szczęśliwa, kiedy powiedziałem ci to po raz pierwszy. Obudził mnie wtedy koszmar. Przestraszyłem się, że mogę cię stracić… Nadal mam w pamięci zaciśnięte gardło… Wybudziłaś się i otarłaś ręką moje czoło. Byłem tego pewny od początku, ale nie umiałem wybrać wyjątkowej chwili, zresztą nie chciałem tracić czasu, nie wiedziałem ile będzie nam dane. Gdy usłyszałaś „kocham cię”, czas cofnął się. Nagle staliśmy się dziećmi. Trzymanie za rękę było iście magiczne, a puszczanie latawców najlepiej spędzonym czasem. Dziś już milczysz… a przyszła taka piękna wiosna. Gdzieś zgubiłaś radość, nie piszesz jak kiedyś, nie dzwonisz, rozmowy kończą się zwykłym „pa”. Boli mnie to. Widzę jak prześlizgujesz mi się między palcami… umieram. A dziś usłyszałem słowa, których nie chce się słyszeć nigdy: „muszę wszystko przemyśleć, poukładać”. Kiedy ukochana osoba nie mówi już „kocham cię”, słowa „muszę poukładać parę rzeczy”, brzmią jak wyrok. Jakbyś mentalnie już ze mną zerwała. Nie reagujesz na nic, prowokuję cię, lecz nadal milczysz. Jak teraz spojrzę na ciebie? Jak mam się przywitać? Czy przyzwoitym będzie jeszcze pocałunek, czy już powinienem wyciągać rękę? A może złapać cię mocno w ramiona i nie puszczać? Tak chciałbym najbardziej. Zatopić się w twoich włosach i razem zniknąć. Zniknąć tam, gdzie jest bezpiecznie, gdzie ty czujesz się szczęśliwa. Myślałem o tym czy nie łatwiej będzie podjąć jakąś decyzję. Zrobić przerwę, albo po prostu rozstać się. Ty nadal nie reagujesz, a jeszcze niedawno stanowczo krzyczałaś „nie”. Nie wiem jak mam się czuć. Tak bardzo chciałbym walczyć o ciebie, problem w tym, że moim przeciwnikiem jesteś ty sama. Boję się… bo jeśli mnie nie kochasz, cała walka nie ma sensu. Nie chcę cię zdobywać, sprawiać byś mnie pokochała - dałbym radę, wiem… ale… - jeśli mnie nie kochałaś, a się zakochasz, to ta miłość i tak z czasem zginie… Zawsze znika, jeśli szczerze się tego nie czuło. Dlatego byłem pewien, że nasze spotkanie będzie ostatnim, pozwolę ci odejść, nie chcę być ciężarem, nie chcę byś zmuszała się do słów, których nie czujesz, do gestów i spojrzeń… Tak, byłem pewien, ale pamiętasz płytę, o której wspominałem? Włączyłem ją i… zamarłem na chwilę. Robiłem ją na nasz drugi miesiąc. Miała być nie tyle dowodem miłości, co zapewnieniem, że będę przy tobie, bo „zawsze napotykamy na przeszkody(…)”. Będę, bo „(…) znajduję spokój, kiedy jestem zagubiony. Znajduję nadzieję, kiedy jestem zawiedziony… Nie we mnie, lecz w tobie (…)”. I nie słowa piosenki mnie poruszyły, lecz to co napisałem później:

„Aniołku.
Zrobię wszystko, abyś w każdej chwili…
W każdej najmniejszej sekundzie życia,
Wiedziała i czuła, jak bardzo cię kocham”.

Oczy zaszkliły się momentalnie. Poczułem, jak prawdziwe są te słowa. Utkwiły mi mocno i wyraźnie. Nie wyobrażałem sobie, że mógłbym ją opuścić. Następna klatka i napis:

„Nie ominął nas trudne dni…
Jednak czekam na nie,
Bo wiem, że wtedy będziemy potrzebowali
Siebie najbardziej.
A to największy dowód miłości
Jaki będę mógł ci dać…”,

Idiota, głupek i największy baran na świecie. Tak łatwo chciałem się poddać. Zapomnieć o obietnicy, o Tobie… Spłynęły mi łzy. Sam nie wiedziałem czy ze złości, z żalu czy dlatego, że tak bardzo cię kocham i nie wiem co mam zrobić, by wrócił mój dawny Anioł.

Spotkaliśmy się. Wpadłaś mi w ramiona, mocno zacisnęłaś ręce, nie mogąc złapać tchu… Chyba nawet nie chciałaś, czułaś się szczęśliwa… i jak tak się czułem.

• Nie wiedziałem, że ma depresję, że się leczy. Myślałem, że już mnie nie kocha… Wstydzę się przed sobą, że w chwili, gdy potrzebowała mnie najbardziej, byłem gotów odpuścić.

7033 wyświetlenia
113 tekstów
103 obserwujących
  • 13 October 2013, 19:21

    Jak czytam Twoje piękne opowiadania to uciekam myślami :)

  • Ineska

    12 October 2013, 18:38

    Wzruszające.
    Pozdrawiam

  • 3 June 2013, 01:07

    piękne, wielka szczęściara z tej dziewczyny ..

  • słoneczniki

    8 May 2013, 16:03

    Niesamowicie poruszające. Zaciska gardło...

    Czasem patrzymy jednowymiarowo... a przecież są emocje, które wcale nie są takie proste...

  • Albert Jarus

    29 April 2013, 15:29

    Ino, serdecznie dziękuję za tak miłe słowa i za czas poświęcony mi :)
    Kullko to na prawdę zaszczyt czytać Twój komentarz, szczególnie, że poczynilas takie kroki pozdrawiam :)

  • UniiQuue

    24 April 2013, 18:09

    Ujmujące opowiadanie, daje do myślenia...czyta się jednym tchem
    Pięknie napisane ;)

  • Albert Jarus

    23 April 2013, 21:17

    Masz rację Krysiu, problem pojawia się gdy druga strona zataja pewne rzeczy, ale jak ludzi się kochają są w stanie odpowiedzieć sobie na wszystkie pytani ai wątpliwości. Dziękuję za kilka pięknych słów :)

  • Albert Jarus

    22 April 2013, 23:04

    Dziękuję Julko. Z cąłą powagą dziękuję za takie słowa. Pozdrawiam gorąco.

  • Julka 10

    22 April 2013, 21:36

    " Wstydzę się przed sobą, że w chwili, gdy potrzebowała mnie najbardziej, byłem gotów odpuścić."

    Niedomówienia mogą dać nam mylny odbiór, dlatego kochając...ciągle pytajmy, przekraczając granice, których być może " Oni" sami w słabości swojej, nie mają odwagi nam wskazać.

    Tekst bardzo mi bliski...tyle, że ja nie umiałabym Albercie tak ładnie, obrazowo,napisać...:)
    i przychylam się do wszystkich wcześniejszych komentarzy. Pięknie władasz...piórem :)

  • Albert Jarus

    22 April 2013, 21:12

    Dziękuję Anno... widzę, że działamy podobnie :) miło, że jesteś i służysz dobrym słowem. Pozdrawiam ciepło.