Menu
Gildia Pióra na Patronite

Załącznik

Olunia137

Olunia137

Otworzyłam ciężkie powieki, czułam ból w okolicy całego kręgosłupa. Widziałam najpierw jak za mgle. Niespodziewanie obraz robił się wyraźniejszy.. widzę.

Za bardzo nie wiem co widzę. Zadziwiająco szybkim ruchem wstałam, podskoczyłam raz aby sprawdzić, czy ta dziwna powierzchnia jest stabilna. Wydawała się być zrobiona z błękitnych chmur. Tu i ówdzie można było zauważyć drobinki odłamków, które nie były ze sobą połączone. Boję się, że jeżeli będę chciała wejść w miejsce gdzie są odłączone to spadnę. Spadnę ? Przestałam myśleć racjonalne.. jaka była ostatnia rzecz jaką robiłam? A już pamiętam przechodziłam przez ulice, była wtedy mocna zawierucha intensywny śnieg padał w bliskim czasie dość często a w dodatku w nocy pojawił się mały grad. Tak mówił tata kiedy nie mógł spać. Znajduję się na otwartej przyrzeczeni . Na wprost mnie stoi mały kwadratowy stół. Którego wcześniej nie spostrzegłam, w końcu wstając mogłam uderzyć się o niego albo przynajmniej otrzeć się. Na stole leżała mała brązowa skrzynka. Wzięłam jaką do ręki była zimna. Rozejrzałam się do tyłu, jakbym obawiała się że ktoś zabierze mi nowy ‘skarb’ otacza mnie niekończąca się przestrzeń. Ciekawość nie pozwalała mi dużej czekać, delikatnym ruchem otworzyłam skrzynkę w środku był mały czerwony guzik wdziałam go do ręki. Wtedy chmury wokół mnie zaczęły wirować. Pojawił się jakiś blask a pudełeczko oraz stół znikł. Cofnęłam się do tyłu o dwa kroki. Wtedy zauważyłam że w moją stronę idzie jakiś mężczyzna dość przystojny. Dobrze zbudowany, wysoki, o długich do ramion brązowych trochę kręconych włosach a także o ślicznych dołeczkach i tajemniczym uśmiechu.
- Gdzie ja jestem ?! Ja chcę do domu ! - Krzyczałam desperacko.
-Mamy czas. Możemy porozmawiać, lecz uspokój się. - Rzekł nienaturalnym spokojem, ale ciepłym kojącym głosem.
Nieoczekiwanie wszystko straciło jakiekolwiek znaczenie, czułam ciepło i chwilowe szczęście.
- Dobrze.
- Nienawidziłaś jakiś ludzi?
- Tak, niektóre koleżanki z klasy, kilku ludzi dorosłych, niektórych duchownych.
- Opowiedz mi o tym, dlaczego nie lubiłaś poszczególne osoby.
- Niektóre koleżanki mnie nie lubią, bo nie potrafię robić z siebie głupią. Nie rozumiem jak rozmawiają o chłopakach, nie rozumiałam czemu nie mogą normalnie do nich podejść i z nimi pogadać. Nie rozumiem ich płytkie tematy. Nie rozumiem czemu chamstwo dla bliźnich jest uważany jako wyczyn. Nie rozumiem jak można odnaleźć szczęście w substancjach po których źle się czujesz. Nie rozumiem gdzie odnajdują przyjemność na tych stornach jak Facebooka czy Nasz-klasa, skoro tylko tam oceniają własne zdjęcia chwaląc się kto miał lepszy odlot.
- Skoro nie lubiłaś osoby w swoim wieku, czym przeszkadzali Ci dorośli ?
- Denerwowali mnie niektórzy ludzie ich nie logiczne czyny, za ich chwilową radość, za ukryte zło.
- A co było złego w duchownych ?
- Ufałam im. Niektórych bardzo polubiłam. Potem dowiedziałam się że jednak nie przestrzegają swoich święceń. - Lubisz chodzić do kościoła ?
Westchnęłam głęboko.
- Kocham.
- Co kochasz w ceremoniach ?
- Zapach, architekturę, obcych ludzi co się do siebie uśmiecha, eucharystię.
- Jesteś świadoma że co najważniejsze powiedziałaś na końcu.
- Bo to zawsze było oczywiste.
- Kim jest dla Ciebie Bóg ?
Znowu ciężko westchnęłam, dziwił mnie ten nagły wywiad w dość nietypowym miejscu.
- Zawsze kiedy wchodziłam do łóżka, wyobrażałam sobie twarz Boga, która głaszczę mnie po głowie i całuje w czoło, potem klęka przy mnie i czeka kiedy zasnę.
Zapadła cisza, czekałam na następne pytania, ta zabawa zaczynała mi się podobać. Patrzył się na mnie dziwnym wyrazem twarzy, chciałam bym wiedzieć kim jest i o czym teraz myśli, lecz nie miałam odwagi go zapytać.
- Dużo muszę jeszcze naprawić. – Powiedział zawiedzony patrząc mi prosto w oczy.
- Co ? – Powiedziałam cicho z brakiem pewność siebie.
- Dziękuję za wszystko. To jeszcze nie Twój czas, do zobaczenia.
Nagle wydawał się być coraz mniejszy. Nie kurczył się to ja spadałam.
Otworzyłam ciężkie powieki, czułam ból w okolicy całego kręgosłupa. Widziałam najpierw jak za mgle. Niespodziewanie obraz robił się wyraźniejszy.. widzę.
Znajdowałam się na tej samej ulicy co wtedy prawdę mówiąc, leżałam na ulicy. Musiałam się poślizgnąć.

1529 wyświetleń
25 tekstów
1 obserwujący
  • Albert Jarus

    10 February 2012, 08:59

    No to ładna gleba, żeby takie coś zobaczyć.
    Powiem tylko jedno "tam" jest trudno. W tym życiu się nie staramy, a ciekawe jak przyjdzie się za to wszystko odkupywać.