Menu
Gildia Pióra na Patronite

"Odnaleźć...Siebie"

Julka 10

Julka 10

Ostatni raz usiadła na tej polanie wśród drzew i krzewów zielonego cisu. Przychodziła tam każdego dnia, przez ostatnich kilkanaście lat. Znała każdy najmniejszy fragment tego magicznego miejsca, każde źdźbło trawy, każdy wiosenny kwiat, jesienny wrzos... zimowe płatki śniegu.

I tak jak zawsze, słońce zaglądało w jej oczy, jakby chciało sprawdzić, czy ten błękit mimo smutku nadal pozostał taki piękny.
Przyszła, by zostawić tu wszystkie swoje wspomnienia, tamte chwile, których cofnąć już nie mogła, tamten ból, poszarpane serce. Przyszła aby rozstać się z przeszłością, zamknąć drzwi, a może nadzieją... otworzyć okno?
Usiadła na swoim ulubionym miejscu, zamknęła oczy, przypomniała sobie wszystkie łzy... dziś spłynęła... ostatnia!
Chciała jeszcze raz przeżyć tamto życie, przypomnieć sobie każdy piękny dzień, każdą chwilę, jego uśmiech, jego dłoń, jego zachwyt, jego ciepło...
I przypomniała sobie...
Ostatnią rozmowę!! Kiedy wykrzyknęła... dość! Kiedy on...powiedział...koniec! Kiedy musiała swoje życie zamknąć jedną krótką chwilą i w jednym najtrudniejszym słowie.
Aby wyrwać się z obcięć tej okrutnej chwili otworzyła swoje smutne oczy. Rozkwiecona polana mimo wszystko uśmiechała się do niej, jakby chciała jej powiedzieć...było, minęło, zostaw, nie wracaj, zapomnij...żyj !
Wiatr dotykał jej twarzy, rozsypał włosy, które łagodnym, delikatnym ruchem odgarniała z policzków. Znów poczuła jak dotyka tamtego czasu, tej chwili, kiedy to on gładził jej twarz jej włosy, całował oczy, nos...
W głowie tysiące myśli, które w jednej chwili rozbiegły się po całym życiu, tysiące słów, tych ważnych, bo do niego, bo o nich i tych bez sensu, bo w miłości zranionych.

Ostatni raz stanęła ze wspomnieniami twarzą w twarz. Spojrzała na dom, w którym zimą ogrzewali się przy kominku, na altankę, w której w upalne dni szukała chłodu. Pośród tych drzew, pośród lasu, ten dom był jak ocean spokoju, jak przystań dla strudzonego żeglarza. Tyle w nim pięknych dni, pięknych życia chwil, zostawia na zawsze część... siebie.
Bolało !! Nadal nie rozumiała.

Wiedziała jednak, że już nigdy nie wróci, nawet jeśli znowu będzie prosił. Nie mogłaby zaufać!
To był ostatni raz, kiedy ponad ten smutek podniosła oczy!

Za zakrętem tego żalu i rozpaczy, który zostawiła, za tym zakrętem cierpienia, które wypaliło jej serce, zniszczyło duszę pragnęła znowu zobaczyć...samą siebie, inną, tamtą sprzed kilku lat. Chciała odnaleźć tę dziewczęcą radość, którą potrafiła obdarować wszystkich dookoła, tamten uśmiech, przy którym każdy mógł sie ogrzać, to ciepło, które kruszyło najtwardszy głaz. Chciała poczuć się wolna, musiała jednak odciąć się od przeszłości, wspomnień, życia, które przecież już nie istniało.
Wiedziała, że tylko tak może jeszcze kiedyś...pokochać.
A kochać potrafiła naprawdę pięknie. Trochę jak dziecko, trochę jak...wariatka, całą sobą, całym sercem, najkrótszą myślą, najdłuższą chwila, największą ciszą, tak bez opamiętania, bez wstydu, bez zakłamania.
Zapragnęła znowu poczuć takie dni, poczuć ciepło każdego słowa, gestu, radość, która z nią zasypia nocą i budzi się o świcie.

Znowu zamknęła oczy, tym razem chciała zobaczyć taką chwilę, taką...siebie. Skierowała twarz do słońca, które budziło ją do życia, dawało siłę.
Wtedy pierwszy raz pomyślała o kimś kogo ledwie znała, a może nie myślała, może to on... sam myślą do niej przyszedł ? Tylko dlaczego właśnie teraz i w takiej chwili? Pod zamkniętymi powiekami ujrzała jego twarz, jego piękniejsze od nieba błękitu wesołe oczy. Uśmiechnęła się sama do siebie, nie wiedząc, nie rozumiejąc nawet dlaczego.
Szukając odpowiedzi na życie, w tych niepoukładanych myślach, napotkała kogoś o kim myśleć jeszcze nie chciała.
Delikatnie wdzierał się w jej świat, powoli, krok po kroku,dzień po dniu, słowem, żartem, uśmiechem, czekając jakby wiedział, że się... boi.
A może sam jeszcze się bał?
Miał w sobie jakąś magiczną moc i subtelną siłę, bo każda myśl o nim budziła właśnie uśmiech na jej twarzy, każda rozmowa była jak balsam dla zranionej duszy i na ten smutek. Kiedy się pojawiał chociaż na krótką chwilę dawał jej tą swoją siłę, której tak bardzo teraz potrzebowała.
Na tej polanie wśród śpiewu ptaków i szumu wiosennego wiatru zrozumiała, że tak naprawdę tylko dzięki niemu...przetrwała, dzięki niemu otarła łzy, posklejała serce. Chociaż miała świadomość, że okaleczone, kalekim już zawsze...będzie.
Nazwała go swoim Aniołem Stróżem, bo przyszedł w ostatniej chwili, by nie zwariowała, bo wiedząc, że cierpi, że jest w każdej myśli zagubiona, nie odszedł, nie zostawił, tylko w tym smutku z nią trwał. Tak sklejał ją swoimi słowami każdego dnia. Nawet o tym nie wiedział, nie pisała, nie mówiła, to był przecież jej...ból, jej żal.
Może dlatego że nie zastanawiała się, nie myślała, niczego od niego nie chciała, stawał się jej mimowolnie coraz bliższy, coraz bardziej potrzebny, trochę jak przyjaciel, trochę jak brat, trochę...jak .........?
Zatrzymała się na chwilę w sowich poszukiwaniach odpowiedniego słowa. Przestraszyła się niczym ten płochy ptak, który przysiadł na gałęzi. Może nie chciała jeszcze znać odpowiedzi, może zrozumiała, że kiedy dokończy tę myśl, już nic nigdy nie będzie takie samo ?
Znaczył dla niej zbyt wiele, nie chciała go stracić więc może lepiej aby już zawsze był tylko przyjacielem? Bała się, że kiedy dowie się jak o nim myśli, co czuje,...sam się przestraszy i z jej życia odejdzie!

Uciekała od tej myśli i czym bardziej chciała się schować, tym bardziej się...odkrywała.

Słońce nadal ogrzewało jej twarz, myśli o nim...ogrzewały jej duszę, poczuła to przenikające ją ciepło, jakby ją dotykał. W tej jednej chwili zapragnęła żeby ją...przytulił, chciała żeby raz na zawsze zdjął z niej ten ciężar wszystkiego co...było, ten...ból. Chciała poczuć ulgę, schować się w jego ramionach jak małe dziecko, zobaczyć, że tamto...minęło !
Wiedziała już, podświadomie gdzieś czuła, że tylko on może to zrobić. Stworzyła niewidzialną z nim, emocjonalną bliskość, zaufała. Zrozumiała, że na tą chwilę będzie ... czekała.

Pośród leśnych ścieżek, pośród zielonych drzew, wiosennego zapachu i pośród śpiewu ptaków przyszła pożegnać się z jednym, z bolesną przeszłością, wspomnieniami, a niespodziewanie, wbrew rozsądkowi i samej sobie przywitała.....marzenie o...drugim.
C.D.N

54 914 wyświetleń
428 tekstów
95 obserwujących
  • Julka 10

    17 August 2011, 19:16

    O ..matko..Polko :) jak ja tu dawno nie bylam...Juz zapomnialam o tym " wstepie" :):) do ...dzisiejszego zycia...
    Niestety nie mamy powiadomien o komentarzach do opowidan, tak wiec przepraszam, ze dopiero teraz....
    Dziekuje Joasiu...Twoje slowa, dla wielu znacza bardzo...duzo, bo co tu pisac, skoro pisac tak jak Ty nie wielu potrafi :)

    Pieknego wieczoru....dla calej rodzinki :) bo ic wazniejszego :):)

  • Julka 10

    7 May 2011, 19:49

    Baaaardzo dziękuję :) miałam wątpliwość, bo jakoś tak napisało się trochę ... "wierszem". Ale ok...mam nadzieję,że niedługo dokończę :):)
    buziaczki:)

  • Sol 8

    7 May 2011, 19:13

    :)) łoo Julio jednym tchem przeczytałam było warto piękne pisz dalej i daj znać że jest cd. Buziaki i duży plus :))