Menu
Gildia Pióra na Patronite

Rozdział Dwudziesty Pierwszy

~ Ariadna ~

~ Ariadna ~

Opuściłam pokój Konrada najszybciej, jak tylko mogłam. Po schodach zbiegłam, przeskakując po dwa, trzy stopnie. Nie oglądałam się za siebie, ponieważ wiedziałam, że tylko by mnie to spowolniło. Niestety już po paru sekundach usłyszałam kroki Konrada rozlegające się za mną, kiedy byłam już przy drzwiach. Ze zdenerwowania trzęsły mi się ręce, chciałam jak najszybciej otworzyć zamek w drzwiach, ale było to bardzo trudne, bo nie mogłam trafić w dziurkę od klucza. Po chwili mi się to udało, lecz wyczuwałam obecność Konrada tuż za mną. Otworzyłam z rozmachem drzwi, mając nadzieję, że przywalę nimi Konradowi w głowę, ale on zdążył je chwycić i przytrzymać. Udało mi się zbiec z werandy po schodach, ale na tym skończyła się moja ucieczka. Poczułam jego dłoń na mojej. Szarpnął mnie i zmusił do odwrócenia. Zaczęłam mu się wyrywać, ale miał silny uścisk i najwyraźniej nic sobie z tego nie robił.

- Puszczaj mnie, kretynie! – krzyknęłam.
- Czegoś tu nie rozumiem – odpowiedział – Po co tutaj przyszłaś jak nie po to, żeby ze mną poflirtować? Wyjaśnij mi to.
- Już powiedziałam – warknęłam wściekła – Przyszłam cię odwiedzić, bo martwiłam się o ciebie. Ile razy mam to jeszcze powtórzyć?
- I tylko dlatego mnie odwiedziłaś? Przyszłaś tu sama i weszłaś do mojego domu i to kiedy oznajmiłem ci, że jestem sam. Czego niby się spodziewałaś? Pogawędki o pogodzie? Swoją drogą, spójrz, przestało padać. Ciekawe, jaka pogoda będzie jutro? Oh nie, mam nadzieję, że nie będzie lało, bo mam w planach pranie. A w niedzielę…
- Przestań się wydurniać. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi! Jak widać, bardzo się pomyliłam – wrzasnęłam. W moich oczach błyszczały łzy. Jak on może mnie tak traktować?
- Między dziewczyną a chłopakiem nie ma czegoś takiego jak przyjaźń, zapamiętaj sobie. Wiem, co mówię. Są kolegami, albo parą. Kropka. Proste jak dwa razy dwa. Nie ma innej możliwości, słońce. Musisz to przyjąć do wiadomości.
- Wiesz, co sobie przyjmę do wiadomości?! To, że z ciebie skończony dupek! Tak, dupek. I mam cię powyżej uszu. Nie chcę cię znać, rozumiesz?!
- Pamiętaj, że to ty do mnie przyszłaś. Nie prosiłem cię o to. I pamiętaj, że mówiłem ci, że takie wyrazy jak „skończony dupek” nie robią na mnie wrażenia.
- Ahh… Ty i te twoje wywody! Wsadź je sobie, wiesz gdzie!
- A żebyś wiedziała, że tak zrobię! – krzyknął. Wreszcie wyprowadziłam go z równowagi. – Nie umiesz przyznać, że chcesz być ze mną, że to ci się podoba, to żegnaj! Nie mam zamiaru błagać cię na kolanach o zmianę decyzji. Uciekaj do swojego Grzesia. Swoją drogą on również jest naiwny. Jak on może nie widzieć tego, jaka naprawdę jest jego dziewczyna. Cóż, mówią, że miłość jest ślepa, może to prawda.

Nie wytrzymałam. Podeszłam i uderzyłam go w twarz. Nie była to przemyślana decyzja, ale cała gotowałam się ze złości, a to sprawiło mi przyjemność. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, ja wyzywająco, a on gniewnie. Dyszeliśmy ciężko. W końcu powiedziałam:
- Wiesz, uważałam cię za kogoś innego. Nie dzwoń do mnie więcej i nie przychodź do mnie. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.

Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę furtki. Spodziewałam się, że pobiegnie za mną, ale nic takiego się nie stało. Czułam spływające po mojej twarzy łzy bólu i gniewu. W mojej głowie brzmiał głos Konrada: „Uciekaj do swojego Grzesia. Swoją drogą on również jest naiwny. Jak on może nie widzieć tego, jaka naprawdę jest jego dziewczyna. Cóż, mówią, że miłość jest ślepa, może to prawda.” Te słowa zżerały mnie od wewnątrz, a nie mogłam ich przyjąć do siebie, ponieważ to była szczera prawda o mnie. Nie mogłam pogodzić się z tym, że Konrad zna mnie lepiej niż ja samą siebie.

* * *

W poniedziałek, jak tylko przyszłam do szkoły, zaczęłam wypatrywać Patrycji. Musiałam z nią pogadać o tym. Stop. Musiałam pogadać o tym z k i m k o l w i e k, bo inaczej zwariuję. A Pati, jak na złość nie spieszyła się dziś na matmę. No dobra, może na matmę nigdy się nie spieszy, ale zawsze jest już przynajmniej 10 minut przed dzwonkiem i to mnie się dostaje, że zbyt późno przychodzę na lekcje. A tu proszę, dziś jest odwrotnie. I to akurat wtedy gdy mam jej do powiedzenia coś ważnego.

Wreszcie ją widzę. Czerwone pasemka wysuwają się z jej niedbałego koka. Widać, że zaspała, albo coś, bo kurtkę ma niepozapinaną no i do tego ziewa. W końcu odnajduje mnie wzrokiem.
- O, hej Micha! Jak tam weekend?
- Chodź ze mną do łazienki, szybko!
- Rozumiem, że nie wyglądam najlepiej, no ale bez przesady. Bez lustra też dam radę się uczesać.
- Ale nie chodzi o ciebie, tylko o mnie – jęknęłam – Chcę ci o czymś powiedzieć.
- Skoro tak, to mogę iść – odpowiedziała z uśmiechem, po czym ruszyłyśmy w stronę szkolnych toalet.

Wkroczyłam do łazienki i zamknęłam drzwi. W środku nikogo nie było, ponieważ wszystkie drzwi były odkluczone. Podeszłam do umywalki i pochyliłam się lekko. Przez lustro spojrzałam na moją przyjaciółkę.
- No, gadaj, o co chodzi, bo padnę trupem z ciekawości!
- Więc, w piątek odwiedziłam Konrada. W jego domu. Sama.

Chwilę trwało, zanim skojarzyła fakty.
- Tego samobójcę? – pisnęła.
- Tak.
- Ale dlaczego? Znowu coś próbował sobie zrobić? Policja poprosiła, żebyś przyjechała?
- Nie – westchnęłam ciężko – Posłuchaj mnie Pat. To co teraz ci powiem musi pozostać między nami, ok? Przynajmniej do czasu aż będę gotowa.
- Gotowa na co? – spytała zdezorientowana Patrycja.
- Pati, nieważne. Najważniejsze to czy mi ufasz.
- Przecież wiesz, że tak. Dlaczego o to pytasz?
- Przyrzeknij, że nikomu nie powiesz.
- No ale po co? Nie rozumiem…
- Przyrzeknij – powtórzyłam.
- Ok, ok. Przyrzekam. Więc teraz wal.

Zamknęłam oczy i wzięłam dwa naprawdę głębokie oddechy. Następnie otworzyłam oczy.
- Między mną a tym Konradem coś jest. Nie wiem co to, ale ciągnie mnie do niego jakaś niewidzialna siła, coś dziwnego. To jest jak przyciąganie, czuję, że on jest moją Ziemią, a ja jak Księżyc krążę wokół niego. Taka niewidzialna, ale silna więź. Rozumiesz? Nie wiem jak ci to inaczej wyjaśnić.
- Może jest to związane z waszymi psychikami? – zastanowiła się Pati – Wiesz, on sporo przeszedł, omal nie zginął, na pewno pozostawiło to u niego ślad, no a ty też się tym przejęłaś. Gdyby nie ty, ten chłopak już by nie żył. Może to jakaś wasza wspólna trauma czy coś takiego…
- Nie, Pati, to nie to. To coś innego – spojrzałam na nią z przestrachem, ale zdecydowałam się to wydusić z siebie - Między nami c o ś się wydarzyło. W ten weekend, konkretnie w piątek. To chyba już dawno się działo, ale ja tego nie zauwa…
- Zaraz, zaraz. Chwilka. Chcesz powiedzieć, że ty i on?
- Pocałował mnie. Kilka razy zresztą. Ale teraz…
- Co? Ale jak to możliwe? No a Grzesiu? Wie coś? – Pati była chyba bardziej przerażona niż ja.
- Nie, nie powiedziałam mu. Brak mi odwagi.
- Lepiej żebyś zrobiła to szybko. Bo ktoś może cię wyprzedzić, a lepiej byłoby, gdyby Grzesiu dowiedział się tego od ciebie, a nie od jakiejś plotkary.
- A to dlaczego? Chcesz mnie wydać?
- Nie, no coś ty. Ale w tej szkole nic nie wiadomo. Ściany mają uszy i takie tam. Więc co teraz zrobisz?

Chciałam odpowiedzieć, że nie mam zielonego pojęcia, ale rozległ się dzwonek na lekcje, więc musiałyśmy wrócić do klasy. Pan Żak nie lubił spóźnialskich. A mówiąc nie lubił mam na myśli to, że brał ich do tablicy. Nic więc dziwnego, że wypadłyśmy z toalety i jak burza pognałyśmy do klasy.

* * *

W tym samym momencie drzwi od czwartej toalety otworzyły się z hałasem. Dziewczyna poprawiła swój wygląd obserwując się w lustrze. W dłoni trzymała telefon. Wcisnęła przycisk: odtwarzaj. W przestrzeni rozległ się głos: „Pocałował mnie. Kilka razy zresztą. Ale teraz… Co? Ale jak to możliwe? No a Grzesiu? Wie coś?... Nie, nie powiedziałam mu. Brak mi odwagi.”

Dziewczyna z zadowoleniem wyłączyła telefon i wrzuciła go do torby. Po czym jeszcze raz spojrzała w lustro i powiedziała:
- To zaczyna się robić coraz ciekawsze.

To powiedziawszy uśmiechnęła się złośliwie i wyszła z łazienki.

3379 wyświetleń
61 tekstów
6 obserwujących
  • ~ Ariadna ~

    3 April 2013, 21:10

    Starlight, dziękuję Ci ;) a wiesz, że kiedy przeczytałam to zdanie po raz drugi : "Dyszeliśmy ciężko", a potem to co dalej napisałaś, to też wybuchnęłam śmiechem ;) i pomyślałam, że rzeczywiście Tuwim i jego lokomotywa mogła Ci się nasunąć :D
    Dzięki, że czekasz na następny rozdział, to mnie naprawdę motywuje :)
    Pozdrawiam również ;)

  • ~ Ariadna ~

    2 April 2013, 14:48

    Oliwko, dziękuję Ci znów, że zajrzałaś do Michaliny i Konrada, a kolejne części na pewno będą :)
    Kaziu, dziękuję Ci również za poświęcenie chwilki i tak miłe słowa xd na następny rozdział trochę poczekasz, ale mam nadzieję, że uda mi się go wstawić w przyszły weekend :)
    Pozdrawiam Was ; *

  • Szecherezada

    2 April 2013, 13:53

    Coraz bardziej wciągają Twoje teksty Ariadno!
    nie wiem czy się doczekam kolejnego rozdziału ;)
    pozdrawiam ciepło,
    Kazia

  • Ta, co lubi marzyć...

    1 April 2013, 23:26

    Hmm... Zaciekawiło mnie :)
    Czekam na kolejne części.

    ~ Oliwka